DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

Wspomnienia

Henryk Krawczykowski

Henryk Krawczykowski był najmłodszą ofiarą hitlerowskiego obozu pracy, jaki w okresie okupacji  istniał na ostrowskim Majdanie. Urodził się 25 listopada 1926 roku w Ostrowie. Jego rodzicami byli Michał Krawczykowski (1890-1961) i Marianna z domu Olasz (1890-1936). W wieku dziesięciu lat stracił matkę, a ojciec ożenił się po raz drugi i zamieszkał w Legionowie pod Warszawą. Podczas okupacji rodzina z trudem wiązała koniec z końcem. Nawet kupno chleba czy kartofli wiązało się z wielkim wyzwaniem. 22 września 1941 roku Henryk wraz ze starszą siostrą Janiną na własną rękę wyruszyli w pełną niebezpieczeństw drogę do Ostrowa, do mieszkającej tam razem z mężem najstarszej siostry Marianny. Liczyli, że znajdą tam pracę i środki do życia. Dotarli tam wycieńczeni i chorzy, ale wkrótce musieli wyruszyć w dalszą drogę. Nie mając żadnych dokumentów, nie mogli się zameldować. Istniało też ryzyko, że ktoś może donieść o nieletnich uciekinierach z Generalnej Guberni. Udali się do miejscowości Osiek, gdzie mieszkała ich kuzynka. Tam przeżyli kilka miesięcy, a gdy całą wioskę wysiedlono musieli znowu szukać dla siebie miejsca i pojechali, każde osobno, na roboty w głąb Rzeszy. Henryk trafił do wioski Kanclerzewo (obecnie Kanclerzowice, w powiecie trzebnickim), gdzie został parobkiem w folwarku. Pracował przy koniach, a ponieważ nie był do tego przyzwyczajony, nie mógł sobie poradzić z obowiązkami. Często był za to karcony i bity. W końcu zdesperowany uciekł i zdołał samotnie wrócić do Galewic. Przyszedł nocą, bosy i chory. Dzięki znajomemu doktorowi wyzdrowiał, ale po jakimś czasie przyjechała po niego żandarmeria. Za ucieczkę z folwarku został najpierw brutalnie pobity, a potem na trzy dni zamknięty w celi. Otrzymał skierowanie do obozu pracy w Ostrowie. Trafił tam z  grupą szesnastu więźniów. Po trzech miesiącach ciężkiej pracy i głodowego jedzenia zachorował, jak się później okazało na zapalenie wyrostka  robaczkowego. Gdy zgłosił się do nadzorującego strażnika otrzymał serię uderzeń pałką, bo uznano,
że miga się od pracy. Gdy jego stan jeszcze bardziej się pogorszył pozwolono mu pieszo udać się do szpitala. Na wszelką pomoc było jednak już za późno. Henryk Krawczykowski zmarł 20 marca 1943 roku. Tak jak w przypadku innych więźniów miał być wrzucony nago do wspólnego dołu. Dzięki swojej dobrej znajomości języka niemieckiego jego ciotka Katarzyna Grzelak wyprosiła od strażników wydanie zwłok. Dzięki temu mógł zostać pochowany w trumnie na cmentarzu przy ulicy Limanowskiego. Dziś w tym samym
grobie spoczywają również jego najstarsza siostra Marianna Banasiak z domu Krawczykowska (1921-2014) z mężem Ludwikiem (1919-1983).

Komentarze (1)
  • M
    Maria

    niedziela, 28 sierpnia, 2022

    Znam historie i trochę dziwnie jest opisane. Janina i Henryk szli do Ostrowa do najstarszej siostry. Nie wiem kto pisał ten artykuł ale zmieńcie redaktora

    Odpowiedz
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz

Nekrologi