Niechęć do sięgania po lektury to tendencja, która jest w Polsce coraz bardziej widoczna. Czytamy mało i informuje o tym Biblioteka Narodowa. Według najnowszych badań co najmniej jedną książkę w ciągu roku przeczytało 38% badanych. Pandemia nieco podniosła statystyki, ale już w 2022 roku zauważalny jest kolejny spadek. Sytuacja ma się jednak nieco inaczej, jeśli spojrzymy pojedynczo na biblioteki w regionie. – Pierwszy kwartał 2020 roku i 2021 roku to są dobre okresy do porównań. Panowały wtedy obostrzenia pandemiczne. I wynika z nich, że czytelnictwo u nas wzrasta – mówi Jarosław Balcar, dyrektor Biblioteki Publicznej w Ostrowie Wielkopolskim.
Podobna sytuacja ma miejsce także w Bibliotece Publicznej w Pleszewie. Mieszkańcy miasta chętnie przychodzą i wypożyczają, czego dowodem są liczby. – W 2020 roku liczba wypożyczeń wyniosła 69 tysięcy. W 2021 roku już 89 tysięcy. Odnotowaliśmy więc spory wzrost – stwierdza Zuzanna Musielak-Rybak, dyrektor Biblioteki Publicznej w Pleszewie.
Coraz większą popularnością cieszą się też audiobooki oraz e-booki. Dyrektorzy bibliotek informują jednak, że papierowa wersja książki to godny przeciwnik dla jej elektronicznej wersji. Choć XXI wiek próbuje wprowadzić swoje zmiany w czytelnictwie, to wciąż większość ma słabość do zapachu przewracanych kartek.
Szkoda, że nie ma dokładniejszych danych z Ostrowa. Tym bardziej, że trochę trudno wnioskować o wzroście tylko na podstawie trzech miesięcy z dwóch lat. Rzetelniej wziąć większy okres.
Przecież 85 procent wyborców pisu czyta co tydzień….. gazetki reklamowe
no masz racje bo w Ostrowie czytaja gazetke reklamowa tow. klime o wirtualnych sukcesach gdzie postacią i twarza byl tow kostek no i l-e-m
Przecież wypożyczanie książek w dobie covidu to takie nie odpowiedziale. Przenoszenie zarazków z jednej osoby na drugą… i innych mikronów. W dobie smartfonów, ktomu by się chciałob wybierać do biblioteki….
Tak tak…. mikronów…. może jednak przydałaby się jakaś książka poszerzająca wiedzę… i osobiste ogarnięcie.
Nie czytają. Za to oglądają wiadomości TVP i fakty TVN i jesteśmy gdzie jesteśmy. Dali się zrobić w covida a teraz w Ukrainę. Szwecja bez lockdownów inflacja 2,6 %
W wielu przypadkach to brak nawyku czytania, który wynosi się z domu. Jeśli rodzice nie czytają, nie czytają dzieciom, w domu nie ma ani jednej książki, to jak może się zwiększać czytelnictwo?.. Poza tym szkoła przyczynia się do „znielubienia” czytania. Nawet te dzieci, które lubiły, gdy im czytano i lubiły książki, gdy same zaczynały już czytać, potem rezygnują z czytania. 🙁 To smutne, ale tak jest. Lektury (często niestrawne dla dzieci, bo napisane sto lat temu) magluje się na lekcjach, rozkłada na czynniki pierwsze, a przecież powinno chodzić (przynajmniej w podstawówce) o RADOŚĆ z czytania, o frajdę, jaką daje zanurzenie się w ciekawej opowieści. Polonistki w ogóle nie pytają, czy dzieci czytają w domu coś dla przyjemności, dla rozrywki, tylko lecą z programem na łeb na szyję – analiza lektury, karkówka, sprawdzian, teścik… i tak w kółko.
Jest grono osób, które nie wypożyczają książek, ale je sobie po prostu kupują. Czy też są ujmowani w tych statystykach, czy tylko ci, co wypożyczają w bibliotekach?