DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.

Kolejny zawodnik Ostrovii kontuzjowany. Ziemiańskiemu musieli pomóc zejść z boiska

Pierwsze 45 minut sparingowego meczu Stali Pleszew z Ostrovią 1909 całkowicie należało do gospodarzy. Rywale praktycznie nie istnieli. Sytuacja zaczęła zmieniać się po przerwie. Od początku goście starali się odzyskać panowanie na boisku i momentami całkiem sprawnie to wychodziło. Sędzia podyktował dla przyjezdnych dwa rzuty karne, które podkręciły rywalizację. Zrobiło się 3:2, a następnie 3:3. Stalowcy nie zamierzali oddać łatwo zwycięstwa nawet jeśli był to tylko mecz towarzyski. Dopięli swego pod koniec meczu strzelając po rzucie wolnym na 4:3. – Śmialiśmy się po meczu z trenerem Marcinem Kałużą, że choć zimy nie ma, to wynik hokejowy, bo takie rezultaty padają właśnie często w tej dyscyplinie sportu – żartował po spotkaniu Łukasz Bandosz, trener Stali Pleszew.

CZYTAJ: Pierwszy turniej Ostrowskiej Ligi Badmintona z niespodzianką w finale

Ponownie w grobowych nastrojach schodzili z boiska piłkarze Ostrovii, których bardziej niż wynik zabolała kolejna kontuzja. Tym razem z pomocą kolegów boisko musiał opuścić Mateusz Ziemiański. – Zderzył się z bramkarzem kolanami, bramkarz wychodził do piłki, był spóźniony i zabrał Mateusza ze sobą i jest problem. Mam nadzieję, że to nie jest zbyt poważna kontuzja, ale nie mógł kontynuować gry i to jest najsmutniejsze – wyjaśnił Marcin Kałuża, trener Ostrovii 1909.

To spotkanie było też do zagrania z kolegami z dawnego klubu dla Patryka Adamskiego, które reprezentuje obecnie barwy Stali Pleszew. – Na pewno oceniam sparing na duży plus. Zwycięstwo, dużo bramek, fajnie było zagrać na byłych kolegów, bo w Ostrovii spędziłem jakiś czas w trzeciej lidze. Na pewno na plus ten sparing, bardzo dużo zwrotów akcji – powiedział po meczu pomocnik.

Napisz do autora

Skomentuj ten wpis jako pierwszy!

Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz