DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.

Holt, jak przed laty Morris. Transfer last minute strzałem w dziesiątkę

-To zawodnik systemowy, który idealnie pasuje do naszego stylu gry. Zdecydowaliśmy się po niego sięgnąć nauczeni tym, co się działo w play off w poprzednim sezonie, kiedy prześladowały nas kontuzje. Teraz chcemy mieć szeroki skład i zabezpieczenie – mówił tuż po podpisaniu kontrakty ze Stephanem Holtem trener ,,Stalówki” Emil Rajković.

Pozyskanie Amerykanina to był kontrakt last minute. Umowa została podpisana w piątek, 16 marca, tuż przed zamknięciem okienka transferowego. Amerykanin był już po sezonie w Australii. Pod koniec lutego zakończył bowiem grę w Brisbane Bulletts. Wrócił do domu w Portland. Chciał jednak znaleźć klub w Europie, żeby dokończyć sezon.

Do Ostrowa przyleciał w poniedziałek, 26 marca. Mecz z GTK Gliwice oglądał z ławki rezerwowych, ale już trzy dni później w sobotę, 31 marca był w grze w spotkaniu w Sopocie z tamtejszym Treflem. Pojawił się nawet na parkiecie w pierwszej piątce. Już wtedy w kilku akcjach pokazał, że jest zawodnikiem z potencjałem.

Pełnię możliwości 26-latka kibice basketu zobaczyli teraz w ćwierćfinałowej walce z Kingiem Szczecin. Amerykanin potwierdził, że świetnie czuje się w zespołowej grze. Idealnie wszedł w system gry BM Slam Stal. Holt przede wszystkim ciężko pracuje w defensywie. Dysponuje jednak również bogatym repertuarem w ofensywie. Potrafi rzucać z dystansu, ale i grać akcje penetracyjne. 26-latek nie mówi za dużo. Szybko wszedł w zespół, znajdując w nim swoją rolę. To nie jest typ gwiazdy. To zawodnik pasujący do zespołowej koszykówki. – Tu mamy świetną grupę ludzi. Nie miałem żadnych kłopotów, bo od pierwszego dnia wszyscy mocno mi pomogli, żebym wszedł w drużynę i poznał nasz system gry – mówił kilka tygodni na łamach naszego portalu.

W meczach z Kingiem jego głównym zadaniem było pilnowanie Pawła Kikowskiego, najgroźniejszego strzelca rywala. No i Holt wywiązał się świetnie z tego zadania. Kikowski na długo zapamięta Amerykanina, jak i pozostałych zawodników ostrowskiej drużyny. W rundzie zasadniczej rzucał na poziomie ponad 16 punktów. W meczach ze ,,Stalówką” jego średnia to zaledwie 10 punktów. Kikowski trafił w tych trzech spotkaniach zaledwie 9 z 29 rzutów z gry!

Stephen Holt w spotkaniach z Kingiem spędził w grze łącznie 77 minut – średnio 26 minut. Zdobył 32 punkty, co daje średnią na poziomie prawie 11 ,,oczek. Trafił też 6 z 8 rzutów za 2 i 5 z 12 za 3. Amerykanin potwierdził swoją klasę. Zyskał sympatię ostrowskich kibiców basketu.

Sytuacja Stephena Holta przypomina w pewnym sezonie to, co wydarzyło się w ,,Stalówce” w 2002 roku. Wówczas na początku kwietnia, tuż przed rozpoczęciem fazy play off z Ostrowa nagle wyjechał podstawowy rozgrywający Chuck Evans. Jego odejście określane było wówczas ucieczką. To był olbrzymi problem dla trenera Kowalczyka u progu walki w fazie play off. ,,Kowal” został bowiem z jednym rozgrywającym, którym był wtedy Jacek Krzykała.

W tej sytuacji ostrowskie szkoleniowiec wykonał telefon po testowanego wcześniej Kevina Morrisa, który przegrał wcześniej walkę o kontrakt z Evansem. No i Morris, który był zgłoszony do rozgrywek, przyleciał do Polski. Był drugim rozgrywającym obok Jacka Krzykały. W kilku meczach wypadł świetnie. Tak było w I rundzie play off w spotkaniach z Polonią Warszawa. Później udane akcje prezentował w meczach o brązowy medal z Anwilem Włocławek, mając swój duży udział w zdobycie przez ,,Stalówkę” pierwszego w historii medalu mistrzostw Polski.

Napisz do autora

Komentarze (1)
  • K
    Kibic

    czwartek, 3 maja, 2018

    Bardzo dobry obrońca i wartość dodana dla zespołu .

    Odpowiedz
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz