DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

Dobry początek, fatalna druga połowa. Arged BM Stal bez pucharu

Legia Warszawa pokonała Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski po znakomitej drugiej połowie. Mecz w Sosnowcu był godny finału, choć końcówka spotkania okazała się jednostronnym widowiskiem. Choć Pucharu Polski nie zdobyła Ostrowska drużyna, to zdobył ostrowianin – Marcel Ponitka.

stopklatka z Polsat Sport Extra

RELACJA Z PÓŁFINAŁU: Stal lepsza od Anwilu! Lider OBL pokonany w półfinale Pucharu

Finałowy mecz lepiej rozpoczęła Legia Warszawa, która była gospodarzem spotkania o Pekao Puchar Polski. Szybko zrobiło się 5:0, ale Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski nie pozostała dłużna. Po chwili było już 6:5 dla „Stalówki”.

Szczególnie emocjonująca była końcówka pierwszej kwarty zwłaszcza od wyniku 15:15. Legia wyszła na prowadzenie, ale szybka odpowiedź Stali pozwoliła odskoczyć jej na 20:16. Legioniści zdołali zbliżyć się do remisu po rzutach osobistych Lorena Jacksona. Ostrowianie próbowali jeszcze coś rzucić, ale rywale wykorzystali możliwość faulowania, czym skutecznie wybili żółto-niebieskich z rytmu. Ta część zakończyła się wynikiem 20:18 dla „Stalówka”.

Druga kwarta była pokazem umiejętności gry podkoszowej w wykonaniu ostrowskiej drużyny i z dala od kosza autorstwa Legii Warszawa, a także popisem rzutów z dystansu w wykonaniu Jacksona, który trafiał jak zaczarowany zdobywając 3 trójki w krótkim czasie. Trener Andrzej Urban musiał wprowadzić korekty prosząc o czas. Po tej przerwie gra jednak jeszcze bardziej się wyrównała. Na prawdziwego lidera wyrósł Nemanja Djurisić, który po dwóch kwartach miał 16 punktów.

Gra zaczęła się wyrównywać. W połowie tej kwarty zrobiło się 33:32 dla Stali. Koszykarze walczyli o każdy metr parkietu, co kosztowało ich mnóstwo sił, ale też sporo fauli. Długo wynik się nie zmieniał, aż w końcu po błędzie Ojarsa Silinsa w przyjęciu piłki Aric Holman przejął ją i pobiegł samotnie pod kosz doprowadzając do remisu. Chwilę później Legioniści wyszli na prowadzenie 37:34. Kilka pudeł żółto-niebieskich zemściło się trójką Holmana i podopieczni trenera Urbana musieli już odrabiać 4 punkty (36:40).

CZYTAJ TEŻ: Patryk Wykrota z medalem Halowych Mistrzostw Polski!

Sytuację w końcówce uratował Michał Chyliński, który trafiając za trzy zmniejszył stratę do punktu. Oba zespoły uwijały się jak w ukropie, co doprowadziło do błędu po stronie Legii, faulu i rzutów osobistych dla Stali. Rodney Chatman był bezbłędny i zrobiło się 41:40 dla Stali.

Po przerwie lepszy start zanotowali Legioniści, którzy wyszli na minimalne prowadzenie, ale Laurynas Beliauskas i David Brembly pokazali rywalom, że mają się przedwcześnie nie cieszyć. Jak wyrównany był to mecz świadczy to, że do połowy trzeciej kwarty było 6 remisów i 8 zmian prowadzenia.

W ostatnich minutach przewagę wypracowała sobie Legia głównie dzięki nieskuteczności Stali i przejęciom piłki. Przy wyniku 58:53 (najwyższe prowadzenie Legii do tamtej pory) o przerwę poprosił Andrzej Urban. Straty zaczął odrabiać Arunas Mikalauskas, który z osobistych zdobył pierwsze punkty na swoje konto w tym spotkaniu.

Żółto-niebiescy nieco opadli z sił, a Legia skrzętnie to wykorzystała podwyższając na 65:55. Końcówka należała do warszawskiej drużyny.

Przed ostatnią kwartą jeszcze nic nie było rozstrzygnięte, ale „Stalówka” znajdowała się w znacznie gorszej sytuacji. Rywale tymczasem niesieni świetną końcówką tak samo rozpoczęli ostatnie 10 minut gry. Zespół z Ostrowa Wielkopolskiego próbował obrony strefowej, ale i takim wariantem trudno było powstrzymać Legię w ataku.

Na 7 minut przed końcem Stal miała już 4 faule, a wynik nadal przemawiał na korzyść Legii, która wyszła na prowadzenie 74:59. Przewaga rosła, bezradność „Stalówki” – również. Stołeczny zespół grał jak natchniony. Po rzucie Jacksona za 3 podopieczni Marka Popiołka prowadzili już 18 punktami. Żółto-niebieskim nie wychodziło nic.

Wreszcie licznik po stronie gości odczarował Ojars Silins rzucając za 3, a po chwili kolejne 2 punkty dorzucił Nemanja Djurisić. Stal nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, ale odpowiedź Legii była natychmiastowa. Aric Holman także trafił za 2. Bez większej liczby celnych trójek i bloków w obronie „Stalówka” mogła zapomnieć o powrocie do meczu.

Przy 18-punktowej przewadze Legionistów zawodnicy tego zespołu zaczęli grać z większą fantazją, co też kosztowało ich kilka błędów. Próbowali je wykorzystywać gracze Arged BM Stali, jednak nawet takie rzeczy nie przyczyniły się do zmniejszenia straty na półtorej minuty przed końcem. Chwilę później po trójce Holmana Legia zaczęła już świętować. Przewaga 22 punktów nie mogła już zostać roztrwoniona.

Ostrowskiej Stali brakło w drugiej połowie sił i skuteczności, a Legia jak natchniona rozgrywała kolejne popisowe akcje. Mecz zakończył się wynikiem 94:71. Legioniści zdobyli Puchar Polski po 54 latach. Jednym z triumfatorów tych rozgrywek został ostrowianin Marcel Ponitka.

Legia Warszawa – Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 94:71 (18:20, 22:21, 25:14, 29:16)

Legia: L. Jackson 24, A. Holman 23, C. Vital 17, M. Kolenda 15, M. Ponitka 5, R. Cowels III 4, J. Sobin 4, D. Wyka 2, G. Kulka 0.
Stal: N. Djurisić 24, O. Silins 13, D. Brembly 11, L. Beliauskas 10, M. Chyliński 7, R. Chatman 3, A. Mikalauskas 2, K. Sulima 1, W. Sewioł 0.

11 Dołącz do dyskusji

Napisz do autora

Komentarze (11)
  • A
    ada

    niedziela, 18 lutego, 2024

    Ale lanie.

    Odpowiedz
  • Z
    ZK

    niedziela, 18 lutego, 2024

    Wreszcie ktoś z Ostrowa zdobył Puchar Polski. Brawo Ponitka!!!

    Odpowiedz
    • K
      Karolina

      wtorek, 20 lutego, 2024

      Brawo Ty

      Odpowiedz
  • H
    Heheszek

    niedziela, 18 lutego, 2024

    Z pustego i Salomon nie naleje. A że nasza Pani Prezydent nie nazywa się Salomon, to będzie lała ile wlezie… Najwyżej się obligacje druknie i gra muzyka.
    Miały być zdjęcia, miała być feta i materiał na ulotki do podrzucania mieszkańcom z podatkami, a tu guzik z pętelką.
    I tak zupełnie uczciwie warto dodać, że porażka Anwilu cieszy, ale nie takim kosztem… Niech sobie młodzież z w swoich kategoriach wiekowych wygrywa z Anwilem i innym chłopaczkami z koszykarskich miast, a dziady niech sobie sami na siebie zarobią.

    PS. Brawo Patryk Wykrota!!! I bez władzy ludowej na trybunach dałeś radę! To się liczy podwójnie!

    Odpowiedz
    • M
      Mario

      poniedziałek, 19 lutego, 2024

      Ale ty jesteż ograniczony, ograniczona
      Kogo interesują wyniki lekko atletów
      Jakie to robi zasięgi?
      L.a. raz na 4 lata się ktoś zainteresuje jak mamy igrzyska
      Wez sie za robote a nie stukaj w klawisze

      Odpowiedz
      • Z
        ZK

        poniedziałek, 19 lutego, 2024

        Stuknij w klawisze i sprawdź ile medali z IO przywieźli polscy lekkoatleci, a ile koszykarze. Koszykarzy nie sprawdzaj, bo nic nie znajdziesz. W Ostrowie prawdziwa (ostrowska) koszykówka była w latach siedemdziesiątych, teraz to jest zlepek zawodowych najemników. Takiej rotacji zawodników to chyba nie ma w żadnej dyscyplinie.

        Odpowiedz
      • K
        Kibix

        poniedziałek, 19 lutego, 2024

        Brawo panowie
        Super występ
        Mając takie osłabienie pokazaliście kawał świetnego basketu
        Dla mnie i dla kibiców jesteście zwycięzcami

        Odpowiedz
  • M
    Mario

    poniedziałek, 19 lutego, 2024

    Brawo Stalówka
    Była walka, bez Damiana, bez Aigars, nasz nowy litwin z kontuzją
    Daliście maksa z siebid
    Do tego legia miała dzień przerwy
    Ja jestem dumny z chlopakow

    Odpowiedz
  • R
    Ryś

    poniedziałek, 19 lutego, 2024

    Panowie sędziowie – Tragedia. Nie dziwie się, takie gwizdki odbiorą chęć do gry. Obawiałem się po awansie legii do ekstraklasy, że będzie to samo co w piłce nożnej i chyba wszystko zmierza w tym kierunku.

    Odpowiedz
  • A
    amigo

    poniedziałek, 19 lutego, 2024

    Łatwiej, spokojniej przyjąłbym porażkę z Anwilem niż z Legią.
    Smutek i żal.

    Odpowiedz
  • M
    mieszkaniec

    poniedziałek, 19 lutego, 2024

    To po prostu świństwo. Jak mogli to zrobić pani prezydent? To ona za nasze miejskie pieniądze podstawiła autobusy, pojechała (choć pewnie nie z kibicami, a służbowym autem z kierowcą też za nasze) do Sosnowca, liczyła na latanie po sali z pucharem i triumfalne fotki z koszykarzami, a tu kiszka? To nie fair. Tyle kasy zainwestowała (z naszych pieniędzy) i nic?

    Odpowiedz
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz