Wspomnienia
Jan Michalak urodził się 3 kwietnia 1947 roku w Ostrowie Wielkopolskim, jako jedno z dwójki bliźniąt (razem z siostrą Zofią). Jego rodzicami byli Stefan (długoletni pracownik cywilny ostrowskiej jednostki wojskowej) i Agnieszka z domu Biadalska. Jak dziecko chodził z ojcem na zawody żużlowe, gdzie połknął bakcyla i postanowił również uprawiać czarny sport. W wieku 14 lat, po ukończeniu szkoły podstawowej, opuścił dom rodzinny i zamieszkał u ciotki Franciszki (siostry mamy) we Wrocławiu. Tam podjął naukę w szkole zawodowej jako mechanik samochodowy i jednocześnie – bez zgody rodziców – zaczął uczęszczać na treningi na motocyklu żużlowym w Sparcie. Startując u boku takich sław, jak Konstanty Pociejkowicz, Jerzy Trzeszkowski czy Piotr Bruzda zapowiadał się na niezłej klasy sportowca. Sięgał po laury na arenie ogólnopolskiej w swojej kategorii wiekowej. Był młodzieżowym finalistą Mistrzostw Polski na żużlu. Mając niespełna 19 lat uległ ciężkiemu wypadkowi na międzynarodowych zawodach w ówczesnej NRD. Był twardy i uparty, toteż po rekonwalescencji, nie słuchając rodziny, wrócił do ścigania. Niestety, nie notował już takich sukcesów, jak wcześniej. Wypadek był punktem zwrotnym jego żużlowej kariery. W barwach Sparty Wrocław jeździł jeszcze do 1975 roku, ale z coraz mniejszym powodzeniem. Przez cały okres swojej kariery był wierny jednemu klubowi. Łącznie w ciągu dziesięciu sezonów (w tym dziewięciu w ekstralidze) wystąpił w 43 meczach Sparty. W 96 biegach uzyskał
57 punktów i 5 bonusów. W trakcie kariery sportowej miał swój epizod filmowy. W 1971 roku wystąpił w filmie ,,Motodrama'' Andrzeja Konica. U boku tak znanych aktorów, jak Jacek Fedorowicz, Krystyna Sienkiewicz czy Bohdan Łazuka zagrał nie kogo innego jak… żużlowca, zastępując w tej scenie mistrza Łazukę. W innym filmie zagrał kaskadera na motocyklu zderzającego się ze ścianą. Po przejściu na sportową emeryturę dzielił swoje życie między Ostrów (gdzie przez krótki czas pracował w mleczarni) a Wrocław. Na przełomie lat 70. i 80. był znanym wrocławskim taksówkarzem o pseudonimie ,,Mauger", jeżdżąc Fiatem 125p. W latach 80. wrócił do Sparty przyjmując propozycję posady kierownika drużyny żużlowej. Przez kilka lat jeździł po Polsce z zawodnikami. Był żonaty. Miał troje dzieci. Żużlem interesował się do końca życia, chodząc jako kibic na każde zawody rozgrywane ze Wrocławiu. Zmarł w stolicy Dolnego Śląska 15 grudnia 2004 roku, w wieku 57 lat. Pochowany został w rodzinnym grobowcu na cmentarzu przy Placu Bankowym w Ostrowie Wielkopolskim.
piątek, 27 listopada, 2020
-Wszystko prawda,mieszkał we Wrocławiu przy ulicy Pomorskiej w nie wielkim mieszkaniu,którego niemal pół powierzchni zajmowało”archiwum żużlowe” programy z zawodów i inne materiały sportowe.On zawsze wiedział kto,kiedy i z kim wygrał czy też jaki czas osiągnął w biegu.O żużlu mógł opowiadać /merytorycznie/godzinami i słuchało się tego naprawdę „strawnie”. Miał jakieś tam problemy osobiste/kto ich nie ma?/ Żył może nazbyt „intensywnie” a zmarł na pewno za wcześnie.Był prawdziwym pasjonatem żużla i ten kto odziedziczył po nim to archiwum,na pewno to potwierdził by,o ile wcześniej nie rozdał tego kibicom.
-Spotykaliśmy się okazjonalnie,ale zawsze w serdecznej atmosferze,a będąc taksówkarzem przyjeżdżał po mnie na drugi koniec Wrocławia zupełnie gratisowo,ale za to kurs /10km/ trwał bardzo długo….Tyle było do pogadania..Jego postojem „macierzystym” był postój taxi przy Dworcu Nadodrze,jeździł takim pomarańczowym fiatem,potem atramentowym i choć na postoju stało wiele aut/te z gwiazdą też/ to klienci szli do niego..bo Pan Janeczek miał tyle rzeczy do opowiedzenia…oczywiście dla mnie to był ,,Mauger”ale dla młodszych to Pan Janeczek i świadczy to o szacunku jaki mieli do niego kibice. A na postoju mimo solidarności /jedzie pierwszy/ też nikt do niego pretensji nie miał że wybrali jego.
-Skupiłem się na jego działalności taxi,ponieważ tu poznałem go osobiście i wielokrotnie korzystałem z transportu.
-Był przyzwoitym człowiekiem,nie wolny od wad ale….Bardzo podkreślał swoje pochodzenie ,myślę że Ostrów nie powinien wstydzić się takiego człowieka,mimo iż większość życia spędził we Wrocławiu.
-No cóż to była Twoja ostatnia prosta…a dalej już taśma,kreska, meta.
poniedziałek, 1 listopada, 2021
A Maugerem to ja go ochrzciłem.