DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.

Rak ponownie zaatakował Kasię Tomaszewską. Została poddana chemioterapii

Kasia Tomaszewska po stracie męża została samotną mamą czwórki chłopców. Niestety, los jej nie oszczędza i w 2015 roku usłyszała diagnozę: rak jajnika. Jedyny ratunkiem był nierefundowany lek, a roczne leczenie nim wynosiło ponad 200 tysięcy złotych. Okazaliście wtedy ogromne serce i w rekordowym tempie udało się zebrać potrzebną kwotę. Swoją dobroć darczyńcy okazali rok później i podarowali Kasi kolejny rok życia. Ogromną sumę udało się zebrać po raz kolejny!

Niestety, nowotwór ponownie zaatakował Kasię Tomaszewską. – Badania kontrolne były dopiero przede mną, ale czułam, że coś jest nie tak. Skontaktowałam się z lekarzem, wykonano badania krwi i okazało się, że markery nowotworowe są podniesione. Dokładniejsze badania wykazały niewielkie zmiany na otrzewnej. Aktualnie poddano mnie chemioterapii. Jestem już po pierwszej sesji. Będzie to 6 cykli co 3 tygodnie – powiedziała Kasia w rozmowie z redakcją wlkp24.info.

Kasia przebywa w Oddziale Ginekologiczno-Onkologicznym Szpitala im. Przemienienia Pańskiego w Poznaniu. Nie opuszcza ją dobry humor i wierzy, że wszystko skończy się dobrze. – Przetrwałam już jedną chemioterapię więc dam radę z drugą. Wierzę w to, że w końcu zła karta się odwróci i będzie już tylko lepiej. Zdaję sobie sprawę, że moja odporność bardzo spadnie i w obecnej sytuacji będę musiała na siebie bardzo uważać – dodaje.

Na czas chemioterapii odstawiono kosztowny lek. Po zakończeniu leczenia zostaną wykonane badania kontrole i na ich podstawie będą podejmowane dalsze decyzje.

Napisz do autora

Komentarze (4)
  • S
    Smutna

    środa, 7 kwietnia, 2021

    Niech Cię Bóg ma w swojej opiece ❤️

    Odpowiedz
  • R
    ryba

    środa, 7 kwietnia, 2021

    Witam! Trzymam mocno kciuki za Kasię. Chodzi o to, że jak ma wznowę ( czego nikomu nie życzę) to może olaparib mieć refundowany. Otóż ja w 2014 roku zachorowałam na raka jajnika, była operacja, potem chemioterapia. Do 2018 roku niby spokój, ale okazało się że, też nastąpiła wznowa, były też badania genetyczne i okazało się że, mam mutację genetyczną. Najpierw 6 cykli chemii, po chemii zaczęto dawać mi olaparib i to na refundację NFZ. Ja w międzyczasie spotkałam się z panią Kasią, a nawet rozmawiałam z moją panią doktor onkolog, w Pleszewie, bo tam się leczę. Moja lekarka była bardzo zdziwiona że, pani Kasia nie ma olaparibu na NFZ. Biorę ten lek olaparib do dzisiaj i u mnie wygląda to tak, że raz w miesiącu jadę do Pleszewa na badanie krwi, odbieram lek na miesiąc i do domu. Gdy za bardzo spadły mi leukocyty zmniejszono mi dawkę z 8 tabletek rano i 8 wieczorem na 4 rano i 4 wieczorem. Wiadomo jak każdy lek ma skutki uboczne, w moim przypadku bardzo lecą mi w dół leukocyty. Mam podnoszone albo sterydami albo lekiem metapyred. Aha a co trzy miesiące mam robioną tomografię w Pleszewie. Gdy zapytałam moją panią doktor prowadzącą jak długo mam brać ten lek powiedziała mi, że dożywotnio chyba że, nastąpiłaby progresja.

    Odpowiedz
  • S
    Stefan

    środa, 7 kwietnia, 2021

    Szybkiego powrotu do zdrowia i wszelkiej pomyślności

    Odpowiedz
  • K
    Kasia

    czwartek, 8 kwietnia, 2021

    Pani Kasiu dużo zdrówka i siły niech Pani szybko wraca do domu

    Odpowiedz
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz