DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

Ponad 365 dni chwały. Czarni Wierzbno wykuwają historię

Reportaż

Od ponad roku nie przegrali meczu. W tym czasie odnotowali kilka remisów oraz imponującą serię zwycięstw, dzięki której zapisali się na kartach historii polskiego futbolu. Robią furorę w A klasie. Właśnie wywalczyli awans, a na ich mecze przychodzi czasem więcej kibiców, niż na spotkania drużyn z IV czy III ligi. Poznajcie Czarnych z Wierzbna.

Wierzbno. Niewielka, malowniczo położona wioska w gminie Odolanów zamieszkała raptem przez ok. 600 osób. Mniej zorientowani, wpisując nazwę w wyszukiwarkę internetową, muszą się nieco natrudzić, aby trafić pod odpowiedni adres. Miejscowości o tej nazwie jest w Polsce kilkanaście. W Wielkopolsce – dwie, ale tylko ta w powiecie ostrowskim robi ostatnią taką furorę.

Warunki przewyższają ligę

Piątkowy wieczór. Po chłodnym dniu zza chmur wreszcie wygląda słońce, a z oddali słychać charakterystyczny szum. Trwa nawadnianie murawy na kameralnym, ale niezwykle urokliwym i równym jak blat stołu boisku w Wierzbnie pokrytym murawą, o jakiej marzą koledzy z wyższych lig. Mogą marzyć dalej. Albo zmienić barwy i przenieść się do Wierzbna, które właśnie awansowało do okręgówki.

Awansowało i to w stylu godnym kart historii polskiego futbolu. 15 zwycięstw. 8 remisów. 0 porażek. Tylko 4 punkty stracone na własnym boisku. To bilans na 3 kolejki przed końcem rozgrywek grupy VIII wielkopolskiej klasy A.

Poprzedni sezon był ich pierwszym na tym szczeblu. Zajęli 4. miejsce. Już wtedy mieli szansę na awans, ale początkowo nikt nie brał tego pod uwagę, a później po prostu nie wyszło. W klubie wyciągnęli wnioski i rozpoczęli marsz, którego efektów sami nie byli w stanie przewidzieć.

Rekord godny podziwu

Ktoś powie: „E tam. A klasa. Kogo to interesuje”. Nie ważna liga. Ważne osiągnięcie, o które naprawdę trudno. Gdyby było inaczej, dzisiaj nikt w Wierzbnie, ani w powiecie ostrowskim nie rozmawiałby o formie Czarnych. – Ktoś policzył, że biorąc pod uwagę wszystkie klasy A w Polsce, znaleźliśmy się w gronie 16 klubów, które na tę chwilę dokonały czegoś takiego – podkreśla Krzysztof Jackowski, prezes Czarnych Wierzbno.

A klas A jest w tym sezonie w naszym kraju 135. Występuje w nich ok. 1000 drużyn.

Jak mówi, zespół presji sobie nie narzucał, ale z presją musi się mierzyć. Presją ze strony rywali, którzy szykują się na lidera i chcą przerwać tę imponującą serię. Co kolejkę ktoś wpadał na taki pomysł. Ale Czarni – jak na razie – są nie do ruszenia. – Każdy się na nas szykuje, każdy chce się postawić. Zwłaszcza, że oprócz zespołów z Miłosławia i Pyzdr wszystkie są w miarę w naszym rejonie. Znamy się z nimi i aż miło usłyszeć, że „my to się na was szykujemy” – dodaje z uśmiechem.

Rywale często wystawiają na mecze 12-13 graczy, ale kiedy zbliża się spotkanie z niepokonanym Wierzbnem, frekwencja natychmiast wzrasta. – Fajnie. Zapraszamy. Niech przyjeżdżają – uśmiecha się prezes, który jednocześnie jest piłkarzem Czarnych.

I faktycznie przyjeżdżają, pooglądają malowniczą okolicę, pograją, przegrają, ewentualnie zremisują i wracają do domu. Na Czarnych nie ma mocnych. W tym sezonie tylko Las Kuczków i Czarni Dobrzyca wywalczyli po punkcie w Wierzbnie.

0 Dołącz do dyskusji

Po meczu sezonu zaczęli „grać z jajami”

Był 25 maja 2022 roku. Czarni z Wierzbna pojechali do Jutrosina. Tam czekał ich mecz z Orlą w ramach 21. kolejki sezonu. Podopieczni wówczas jeszcze Macieja Kubiaka byli świeżo po remisie 2:2 z KUKS-em Zębców. W poprzednich pięciu spotkaniach odnotowali dwa zwycięstwa, tyle samo porażek i remis. Forma przeciętna. Raczej bez niespodzianek. A później ta Orla i minimalna porażka 1:2.

– To był mój powrót po kontuzji. Jutrosin przerastał ligę. Zasłużenie wywalczył awans. To był przełomowy moment. Od tego meczu wszystko się zaczęło – opowiada Krystian Hałas, kapitan zespołu.

Ale zanim tak się stało, trzeba było przeżyć pewien wstrząs. Był nim właśnie mecz w Jutrosinie. – Wszyscy mówili, że to takie spotkanie sezonu. Słyszeliśmy komentarze, że to starcie dwóch najlepszych piłkarsko drużyn. Zagraliśmy wtedy dobry mecz. Przegrywaliśmy 0:1, później wyrównaliśmy. Końcówka to ewidentny błąd sędziego, po którym straciliśmy bramkę na 1:2 – wspomina.

Jak dodaje, po meczu zawodnicy z Jutrosina podchodzili do nich i z uznaniem przyznawali, że Czarni to jedna z najlepszych drużyn w lidze: – Myślę, że ten mecz zaważył na tym wszystkim, co teraz się dzieje. Od tego momentu zaczęliśmy grać z jajami.

W poprzednim sezonie nikt nie myślał o wykręcaniu rekordów, seriach meczów bez porażki i tym podobnych. Podstawą było zdobywanie doświadczenia na poziomie klasy A. Nie bez powodu. – Większość naszych chłopaków pierwsze mecze w seniorach rozegrała właśnie tutaj. Jakieś dwa albo trzy lata temu – wyjaśnia kapitan zespołu.

Zmiana mentalności nastąpiła w połowie rozgrywek. Wtedy po raz pierwszy drużyna uwierzyła, że może awansować będąc jeszcze beniaminkiem. – No i szliśmy krok po kroku, ale końcówka sezonu nam uciekła. Te najważniejsze mecze to pogubione głupio punkty z Choczem czy właśnie Jutrosinem – podkreśla Krystian Hałas.

Przetarcie i atak

Rozpoczynając drugi sezon na tym szczeblu rozgrywek, Czarni wiedzieli już, o co grają. Liczył się tylko awans. Cel został zrealizowany w minionej kolejce, kiedy Wierzbno zatriumfowało po zwycięstwie 7:1 nad CKS-em Zduny (27 maja 2023). Dokładnie 368 dni po rozpoczęciu imponującej serii meczów bez porażki, która została zapoczątkowana zwycięstwem aż 8:1 nad Gladiatorami Pieruszyce (25 maja 2022).

Rok bez porażki nie oznaczał jednak roku bez gorszych dni czy słabszej dyspozycji. Kryzysy bądź spadki formy są nieuniknione. W takich momentach mecze często wygrywa się bardziej siłą woli, charakterem i nieustępliwością niż czysto sportowymi aspektami. Tak też było w Wierzbnie. – Zdarzyło nam się kilka remisów pod rząd, ale jakoś z tego wybrnęliśmy. Za każdym razem wychodziliśmy zmotywowani, żeby wygrać. To nas cechuje. Można powiedzieć, że ta seria nas napędzała, ale i bez patrzenia na nią cała drużyna chciała po prostu zwyciężać – wyjaśnia Dawid Dolata, zawodnik, a do niedawna również kapitan Czarnych.

0 Dołącz do dyskusji

A-klasowe El Clasico i rekord frekwencji

Za sukcesami drużyny idzie sukces frekwencyjny. Dla mieszkańców Wierzbna to nie lada gratka móc oglądać na własne oczy mocny zespół grający o najwyższe cele na tym szczeblu rozgrywek. – Pochwalę się rekordem. Jak na tak małą miejscowość, to na derbach z Tarchałami dwa tygodnie temu mieliśmy ponad 500 osób. Wiedzieliśmy, że będzie dużo kibiców, bo zawsze mecze z Tarchałami cieszą się popularnością. To nasz ulubiony mecz derbowy. Przygotowaliśmy się, nagłośniliśmy to, że zbliża się takie spotkanie i przyszło dużo ludzi – wyjaśnia prezes Jackowski.

Swoiste El Clasico w A klasie elektryzuje od lat, choć w ostatnich sezonach już bardziej w zdrowy sposób. – Kiedyś ta rywalizacja była naprawdę dość niemiła. Nie lubiły się Tarchały z Wierzbnem, ale od trzech lat to się zaciera. Udało się stworzyć taką atmosferę z chłopakami z Tarchał. Te mecze fajnie wyglądają i przyciągają dużo ludzi – dodaje.

Wielu mówi, że był to najtrudniejszy mecz sezonu. Wynik 2:1 dla Czarnych odzwierciedla wyrównany poziom tego widowiska. – Po pierwszej połowie przegrywaliśmy 0:1, ale wyszliśmy na drugą spokojni, wiedząc, że teraz wiatr i siły będą naszymi sprzymierzeńcami. Akurat przygotowanie zimowe było dosyć ostre. W drugiej połowie pokazaliśmy wyższość, odrobiliśmy straty, nawet wyszliśmy na prowadzenie i wygraliśmy – relacjonuje sternik klubu.

Zmiana trenera nie przeszkodziła

Na początku 2023 roku Macieja Kubiaka zastąpił Tomasz Dolata, który rozpoczyna dopiero przygodę z trenowaniem seniorskich drużyn. Objęcie zespołu, który od kilku miesięcy nie przegrał żadnego meczu o punkty już samo w sobie było dużym wyzwaniem. Podjął jednak rzuconą rękawicę. Nie żałuje.

– Były takie chwile zawahania, bo przejmując zespół grający o awans, poprzeczka jest wyżej niż obejmując zespół, który zamierza walczyć o utrzymanie wspomina trener Dolata.

Podkreśla jednocześnie, że świetną robotę wykonał przed jego przyjściem poprzedni szkoleniowiec – Maciej Kubiak, który rozpoczął z zawodnikami Wierzbna tę imponującą serię: – Ta passa trwa i oby trwała jeszcze trzy kolejki.

Jak mówi, do pracy w klubie nie trzeba go było długo namawiać. Rozmowa z prezesem przebiegła szybko i sprawnie. Panowie ustalili priorytety, ich wizja prowadzenia drużyny była zbieżna, więc przystąpili do działania.

Na treningu prawie komplet

Zgranie, zaangażowanie i jedność, o których mówią przedstawiciele zespołu, widać na każdym kroku. Już po chwili obecności na treningu można poczuć świetną atmosferę, która spaja zespół i nawet intruz w osobie reportera nie jest w stanie zmącić tych wód. Wręcz przeciwnie. Niepostrzeżenie nagle staje się poniekąd częścią tej wesołej gromady.

I to całkiem licznej, bo takiej frekwencji na treningach nie powstydziliby się nawet w drużynach grających kilka lig wyżej. Nie mogę narzekać, że chłopacy nie trenują, bo na treningach jest ich około 20, gdzie myślę, że na A klasę jest to ewenement – zaznacza trener Tomasz Dolata.

To daje ogromny komfort młodemu szkoleniowcowi, który w trakcie spotkań ma do dyspozycji dwie równorzędne jedenastki. – W sparingach niektórzy narzekali, że grali po 20-25 minut i to było za mało. Ale ja się cieszę, bo wyszło na moje, że każdy chłopak ma określoną liczbę minut w sparingach i teraz, kiedy robię zmiany w meczu, to cieszę się, bo wszyscy są ograni – wyjaśnia.

Szalona ambicja młodych pasjonatów

Kiedy w sezonie 2021/22 Czarni Wierzbno rozpoczęli grę w A klasie, założeniem poprzedniego trenera było zajęcie miejsca w pierwszej ósemce. Prezes zażartował, że jego to nie satysfakcjonuje i dopiero pierwsza czwórka będzie dla niego zadowalająca. Cel został osiągnięty, a do awansu zabrakło niewiele. – Brakło nam czterech punktów. To nie było dużo, bo wystarczyło przy dwóch meczach naprawdę bardziej się spiąć i bylibyśmy w okręgówce rok temu – zdradza prezes Jackowski.

Być może jednak wtedy nie byłoby serii 28 meczów z rzędu bez porażki: 5 spotkań kończących ubiegłą edycję rozgrywek i kolejnych 23 w trwającej kampanii. – Zadecydowały o tym przede wszystkim ambicje chłopaków i ich pomysły, żeby już teraz szykować się na okręgówkę. Cel został z góry założony i od początku robimy to, co ustaliliśmy: łapiemy punkty i dążymy do okręgówki – kwituje krótko.

Będą gryźć trawę

Krystian Hałas ma już na koncie epizod w rozgrywkach o szczebel wyższych. Pół roku spędził w barwach Ogniwa Łąkociny rywalizującego właśnie w okręgówce. – Przeskok jest dużo większy, niż z B klasy do A klasy. Indywidualnie zawodnicy są dużo lepsi i trzeba bardziej opierać się na doświadczeniu. U nas może z 3-4 zawodników pograło w okręgówce czy V lidze, a większość tych drużyn to młodość i kilku doświadczonych. Na tym wszyscy się trzymają. Myślę, że musimy się wzmocnić i damy radę – ocenia.

Były kapitan Czarnych też już ostrzy sobie zęby na klasę okręgową. Jak mówi, bardzo chce tego spróbować i czeka na sposobność, która nadejdzie już za kilka tygodni. – Zobaczymy, co przyszły sezon pokaże – dodaje z nadzieją Dawid Dolata.

Jego zdaniem połączenie młodości z doświadczeniem, które dominuje w zespole Czarnych, jest pozytywną rzeczą mogącą zaowocować na szczeblu okręgowym. Wzmocnień nie wyklucza, ale nie ma też obaw o kolegów i nie wątpi, że poradzą sobie w wyższej lidze.

W zespole Czarnych nie widać różnicy poziomów. Wszyscy prezentują zbliżone umiejętności, łatwo przychodzi im zastępować kolegów na boisku, a roszady nie powodują wahań formy. To niewątpliwie jeden z powodów osiągnięcia takiego sukcesu, jakim jest bycie niepokonanym od ponad roku. – Mamy dwóch bramkarzy. Umówiliśmy się, że po dwa mecze broni każdy z nich, żeby nie było, że stawiam na jednego. To jest zespół z A klasy, w którym wszyscy mają grać i wszyscy się ogrywać – podkreśla trener Tomasz Dolata.

Czarni Wierzbno nie zagrali jeszcze w tym sezonie dwa razy taką samą wyjściową jedenastką. Często z meczu na mecz zmienia się dosłownie połowa składu. Rotacja to drugie imię obecnego szkoleniowca.

To świetna wiadomość u progu gry w klasie okręgowej, ale trener patrzy już dalej: – Na pewno 3-4 wzmocnienia są tu potrzebne. Ktoś się odzywa, ale jak to się skończy, czas pokaże.

Wzmocnienia wzmocnieniami, ale nikt – ze szkoleniowcem na czele – nie zamierza skreślać kogokolwiek, bo przede wszystkim możliwość gry w okręgówce muszą mieć ci, którzy ten awans wywalczyli. – Ambicja tych chłopaków pozwala sądzić, że w każdym meczu będą gryźć trawę – podkreśla Dolata.

0 Dołącz do dyskusji

Walka o utrzymanie? „To żaden cel”

Prezes Krzysztof Jackowski nie chce słyszeć o walce o utrzymanie i stawia sprawę jasno: – Dla mnie śmiesznym celem jest grać o utrzymanie. To nie jest żaden cel.

Co zatem chodzi mu po głowie? Tego na razie nie zdradza. Nie chce powiedzieć publicznie czegoś, o czym jeszcze nie dowiedział się od niego zespół. Albo on od zespołu. – Za miesiąc podczas spotkania podsumowującego będziemy ustalać cele, ale nie będę wyznaczać ich ja. Wyznaczymy je wszyscy, bo zawsze dążyłem do tego, żeby ten klub był budowany na przyjaźni, dobrych relacjach i bez podziałów na zarządzających i grających – podkreśla.

Finisz jak marzenie…

Pięć ostatnich meczów sezonu to spotkania przed własną publicznością. Trochę to zbieg okoliczności, a trochę prawdziwie szczęśliwy czas dla zespołu oraz lokalnych kibiców, którzy mogą co tydzień oklaskiwać miejscową drużynę ciesząc się awansem razem z nią. – Jesienią na tym boisku były wykonywane prace związane z nawodnieniem i dlatego teraz pięć ostatnich meczów rozgrywamy u siebie – wyjaśnia Tomasz Dolata.

Zespół ma już spokojne głowy, ale ambicja śrubowania rekordu nie wygasła i Czarni na luzie do trzech ostatnich meczów nie planują podejść. – Czy się uda? Zobaczymy. Na pewno mamy atut własnego boiska, bo większość boisk jest mniejszych niż nasze. Te zespoły zamykają się w szesnastce, nie chcą grać piłką, większość nastawia się na defensywę i kontrę – dodaje szkoleniowiec.

Są jednak wyjątki, jak Orlik Miłosław zajmujący trzecie miejsce w tabeli. – Ten zespół naprawdę chciał grać piłką i zdominował nam pierwszą połowę. Przegrywaliśmy już 0:2 i w szatni padło kilka ostrych słów. Na drugą połowę wyszliśmy całkowicie odmienieni – wspomina.

Dramaturgią tamtego spotkania można by obdzielić kilka meczów. Powód? Najpierw próba odrabiania niemałych strat zakończona sukcesem, a później czerwona kartka dla bramkarza na kwadrans przed końcem spotkania. – Graliśmy w 10. W ostatniej akcji meczu sędzia dopatrzył się jeszcze karnego dla przeciwnika i nasz bramkarz został wtedy bohaterem broniąc strzał. Powrót był długi, ale wspaniały – śmieje się trener Dolata.

…ale starty kulawe

Nie wszystko złoto, co się świeci – jak zwykło się mawiać, w tym przypadku może być adekwatnym określeniem dyspozycji Czarnych Wierzbno. Drużyna radzi sobie znakomicie, ale rysą na wizerunku są początki meczów. Zespół potrzebuje trochę czasu, aby wejść na obroty i zanim to zrobi, regularnie traci bramki. – Często rozmawiam na ten temat z chłopakami. Pytam, jaki jest powód. Już im mówię, że przegrywamy 0:2 na wejściu. Zobaczymy, jak to zadziała. Miejmy nadzieję, że tylko na plus żartuje Tomasz Dolata.

***

Zadziałało na plus. Po naszych rozmowach na potrzeby tego reportażu (piątek, 2 czerwca), dzień później Czarni Wierzbno pokonali u siebie Koronę/Pogoń Stawiszyn 3:0. Seria trwa.

0 Dołącz do dyskusji

Napisz do autora

Skomentuj ten wpis jako pierwszy!

Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz