Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Ulica Miodowa widnieje na mapach Ostrzeszowa z XIX wieku, co świadczy o ważności tego traktu. Od kilkudziesięciu lat to droga dojazdowa do posesji wielu mieszkańców. Myje i Kuźniki to tzw. „sypialnia” Ostrzeszowa. Mieszkańcy od lat dopominali się o wyremontowanie tej drogi. W końcu postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i sami zebrali część środków. 35 rodzin złożyło się po 1000 złotych. Za zebraną kwotę zakupili rumosz (destrukt). Wykarczowali także pas drogowy. Resztę – w sumie około 210 tysięcy złotych – dołożyła gmina Ostrzeszów. W ten sposób powstał odcinek drogi o długości około 1,5 kilometra.
Wszyscy gratulują mieszkańcom udanego projektu, ale wokół sprawy zrobiło się zamieszanie. Gdy z social mediów mieszkańcy okolicy dowiedzieli się o działaniach władz udali się do burmistrza Mariusza Witka z prośbą o to, aby ich ulicę także wyremontowano. Na łamach ostrzeszowskich mediów włodarz wyjaśniał, że gmina partycypowała w inwestycji fifty-fifty. 50% mieszkańcy, 50% samorząd. Dopiero podczas jednej z komisji radni dowiedzieli się, że z kasy gminnej przeznaczono 210 tysięcy przy około 40-tysięcznym zaangażowaniu mieszkańców Miodowej. Wcześniej o projekcie mieli wiedzieć tylko mieszkańcy oraz sam burmistrz. Witek podczas jednej z sesji mówił, że nie będzie przeszkadzał mieszkańcom w podobnych inicjatywach.
Liczne niedomówienia spotęgował jeszcze fakt, że mieszkają tam prezes ostrzeszowskiej spółki i kilka znanych postaci. Podczas sesji rady zachowanie burmistrza skrytykował radny Patryk Jędrowiak. Na swoim facebooku napisał pochwałę za pomysł i wystawił niską notę Witkowi za styl.
Więcej w materiale wideo oraz w „Wydarzeniach” Telewizji Proart. Tak ulica Miodowa wyglądała przed remontem.
wtorek, 26 września, 2017
Coś to śmierdzi. Po co inaczej burmistrz by kłamał?