DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

Metoda "one penny" powróciła. Oszuści wracają do starych sztuczek

Metoda „one penny” była popularna wśród oszustów jakiś czas temu. Długo było o niej cicho. Okazuje się, że złodzieje ponownie chwytają się starej sztuczki, by wyłudzić pieniądze. Przekonał się o tym 73-latek z Ostrowa Wielkopolskiego.

73-latek został zaczepiony przez dwóch mężczyzn na terenie miasta. Jeden z mężczyzn zapytał seniora o lombard, bo chciał sprzedać elektronarzędzia. W trakcie rozmowy podszedł drugi mężczyzna, który rzekomo chciał kupić narzędzia. Dodatkowo, oprócz elektronarzędzi mężczyzna zaproponował sprzedaż złotych monet. Między sprzedawcą, a kupcem wywiązała się rozmowa, której przysłuchiwał się 73-latek. Drugi z mężczyzn zakupił jedną monetę i rzekomo poszedł ją sprawdzić w pobliskim jubilerze. Po powrocie, oszust zapewnił, że dostał zaświadczenie od jubilera, że są to złote monety i zaproponował 73-latkowi ich wspólne kupno. – Przekonany przez złodziei 73-latek poszedł więc do banku, wypłacił gotówkę, kupił one penny. Dopiero później sprawdził ich wartość. Okazało się, że są one praktycznie nic nie warte. Mężczyzna stracił 20 tysięcy złotych – informuje podkom. Małgorzata Michaś, oficer prasowy KPP w Ostrowie Wielkopolskim.

Metodą „one penny” oszukiwano Polaków już w 2006 roku. Od tego czasu wielu oszustów zostało zatrzymanych i skazanych na karę pozbawienia wolności. W międzyczasie zrodziło się wiele innych metod, by ukraść pieniądze: na wnuczka, policjanta, pracownika banku, czy listonosza.

CZYTAJ: Seniorzy tracą przez nich głowę. Bez wyrzutów sumienia kradną oszczędności ich życia

Okazuje się, że po 17 latach przerwy metoda „one penny” odrodziła się na nowo. Policjanci ostrzegają, by uważać, gdy nieznajomy zaproponuje nam kupno wartościowych rzeczy – monet czy waluty. Złodzieje „wkręcają” w ten sposób pokrzywdzonych. Mają nawet ze sobą fałszywe potwierdzenia autentyczności, które miało być wydane u jubilera lub w lombardzie. To oszustwo!

Napisz do autora

Skomentuj ten wpis jako pierwszy!

Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz