Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
O tym, że początkowo podjęta decyzja została ostatecznie zmieniona informowaliśmy w czwartek o świcie. Jak zakomunikował później Wielkopolski Urząd Wojewódzki w Poznaniu, utrzymano zamknięcie dwóch oddziałów: chirurgiczny oraz internistyczny. Konsekwencji wykrycia koronawirusa u zmarłego mężczyzny jest jednak znacznie więcej. – Zmroziła mnie ta decyzja o zamknięciu szpitala, bo mamy 714 łóżek i nie mogliśmy sobie pozwolić na zaprzestanie zaopatrywania pacjentów – wyjaśnił Radosław Kołaciński, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kaliszu.
CZYTAJ: Wywołał alarm bombowy w szpitalach. 37-latek usłyszał zarzuty
Dlatego też – jak to określił – pracownicy i dyrekcja szpitala „podjęli tytaniczną pracę”. Miała ona polegać na ustaleniu ok. 80 osób z bezpośredniego kontaktu z zakażonym pacjentem. – Zidentyfikowaliśmy osoby z bezpośredniego kontaktu z tym pacjentem ok. 80 osób i one zostaną poddane kwarantannie. Chirurgia, blok operacyjny, oddział intensywnej terapii. Sanepid z góry założył, że doszło do przecięcia dróg transmisji wirusa i trzeba natychmiast przeciąć je i zamknąć szpital – podkreślił.
W tej chwili szpital – z wyłączeniem dwóch oddziałów – funkcjonuje normalnie. Dyrektor zaapelował także o mówienie prawdy lekarzom, bo to może uchronić przed tragedią. W najgorszym scenariuszu przed śmiercią pacjenta albo pracownika z personelu medycznego. Apeli jest znacznie więcej. W czwartek wystosował go w formie wideo także jeden z lekarzy kaliskiego szpitala.
W tej chwili na oddziale zakaźnym siedmiu pacjentów z potwierdzonym zakażeniem koronawirusa. Dwie osoby oczekują na wyniki badań, a kolejne dwie zostaną wypisane do domów, bo ich wyniki okazały się być ujemne.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz