Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Marzena Klicha była energiczną osobą, której wszędzie było pełno i nie umiała wysiedzieć w miejscu dłużej, niż pięć minut. Jej życie zawaliło się, gdy w głowie pękły tętniaki, o których istnieniu nie wiedziała. Lekarze nie dawali jej szans, rodzinę poinformowano, że jej serce niedługo się zatrzyma. Los jednak chciał inaczej. „Po trudnej drodze, która przeżyła, prosto mówiąc, przespała w śpiączce, zaczęła się walka o życie, pojawiały się kolejne problemy… Ale pewnego dnia mama otworzyła oczy… Kolejne dni przyniosły nadzieję, bo zaczęła reagować na polecenia lekarzy… Zaczęła nas rozpoznawać” – pisze rodzina.
Marzena zaczęła ruszać nogami, potrafi sama napić się z kubka i zjeść posiłek. Tętniaki w jej głowie są jednak dla niej śmiertelnym niebezpieczeństwem, a zabezpieczyć je można tylko dzięki operacji. Potem Marzenę czeka długa i kosztowna rehabilitacja. „Chcemy, by doszła do takiej sprawności, aby ruch nie sprawiał jej bólu, aby mogła funkcjonować… Świadomość odzyskała. Ma czasami zaniki pamięci, troszkę jej się miesza czas teraźniejszy, ale żyjemy nadzieją, że Bóg ma dla niej plan, a my musimy postarać się, by go zrealizować…”
Rodzina Marzeny chce walczyć i prosi o pomoc wszystkich ludzi dobrego serca. Obecnie na koncie zbiórki jest niespełna 10 tysięcy złotych, ale razem możemy powiększyć tę sumę!
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz