W gabinecie doktora Caligari z pewnością nie grały gitara basowa ani perkusja, a Salome nie słuchała muzyki elektronicznej. Nie znaczy to jednak, że dziś oglądając nieme filmy nie możemy ubarwiać ich sobie właśnie taką, współczesną muzyką. Można się było o tym przekonać odwiedzając krotoszyńskie kino Przedwiośnie podczas seansu niemych horrorów.
Niektórzy lubią się bać, a inni po prostu są fanami dobrej muzyki. A ta jako tło wybrzmiała w krotoszyńskim kinie Przedwiośnie do „Gabinetu doktora Caligari”, czyli niemieckiego horroru ekspresjonistycznego wprowadzającego fabułą w świat halucynacji, szaleństwa i zbrodni oraz do „Salome” w reżyserii Charlesa Bryanta na podstawie jednego z biblijnych mitów.
Muzycy z grupy The Washing Machine z Łodzi oraz Suna Path grający w Szkocji w filmy z lat 20. XX wieku wkomponowują dźwięki basów, perkusji, gitar, czy nawet elektronikę, łamiąc wszelkie konwenanse.
Mówią Krzysztof Drewniak z zespółu The Washing Machine i Mieczysław Płonka – zespółu Suna Path.
Ten szczególny wieczór w kinie Przedwiośnie był połączeniem seansu filmowego i koncertu na żywo. Wzrok i słuch bardziej przyciągali jednak muzycy niż aktorzy w niemych projekcjach. Na tego typu performance jest zapotrzebowanie, bo odbiegają one on sztampowych koncertów czy zwykłego filmowego pokazu. To też szansa na powrót do łask sztuki kina niemego.
Krótka relacja z pokazu filmowego także w kolejnym środowym magazynie kulturalnym Atelier.