DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

"Temperatury sięgały 45 stopni. Wszędzie mieliśmy ze sobą elektrolity". Strażacy o greckiej misji

Do domów wrócili tydzień temu. Po zasłużonym odpoczynku mieli czas, by opowiedzieć o szczegółach misji pożarniczej, którą odbyli w Grecji. Niektórzy z nich jechali po raz pierwszy, inni są już doświadczeni, ale za każdym razem musieli mierzyć się z ekstremalnymi warunkami pogodowymi.

Pięciu strażaków z ostrzeszowskiej jednostki straży pożarnej, należących do modułu GFFFV Poznań, czyli do poznańskiego modułu gaszenia pożarów lasów z ziemi z użyciem pojazdów, wróciło do domów. Przez dwa tygodnie gasili pożary, które nawiedziły Półwysep Bałkański.

Pół godziny

Strażacy będący w poznańskim module muszą być gotowi do wyjazdu w każdej chwili. Zawsze zadawane jest im jednak pytanie, czy decydują się na misję. Na decyzję mają pół godziny. Gdy wybrzmi odpowiedź „tak”, muszą spakować najpotrzebniejsze rzeczy, załatwić sprawy prywatne, rodzinne i stawić się w jednostce. – Rozstanie było bardzo trudne. Mój syn jest bardzo ze mną związany i musiał wytrzymać jakoś te dwa tygodnie. Akurat wtedy zaczynał się też mój urlop, ale w takim wypadku żona musiała przedłużyć swój i na zmianę ze znajomymi jakoś zapewnić opiekę – mówi st. ogn. Kszysztof Walkiewicz, który w tego typu akcji gaśniczej brał udział po raz pierwszy.

Decyzja zapadła 18 lipca wieczorem. Na następny dzień po godzinie 8.00 rano miał miejsce wyjazd jednostek z jednostki w Ostrowie Wielkopolskim. To tam utworzono punkt mobilizacyjny. – Jest rozkaz, to jest szybka mobilizacja strażaków, sprzętu, zabranie ubrań, sprawdzenie wozów i dojazd do punktu – wyjaśnił st. bryg. Krzysztof Mazurkiewicz, komendant powiatowy PSP w Ostrzeszowie.

Trzy dni, cztery państwa

Podróż strażaków do Grecji trwała trzy dni. By dotrzeć na Półwysep Bałkański, musieli przemierzyć Czechy, Słowację, Węgry i Macedonię. Jechali w kolumnie, gdzie ich prędkość nie może przekroczyć 70-80 km/h. Dodatkowo wozy strażackie do oszczędnych nie należą. – Musimy co 300-600 km tankować te pojazdy, a to też trwa godzinę, a czasem dwie. To wszystko zależy od stacji benzynowej. Nie na każdej stacji jest też tyle paliwa. Po drodze nie mieliśmy jakichś większych problemów oprócz przebitego koła, ale na szczęście to wszystko zdarzało się w przyczepkach, a nie w wozach. Jeśli chodzi o podróż w wozach… no cóż, trzeba było zacisnąć zęby i wytrzymać – wymienia asp. sztab. Adrian Kwikert, zastępca dowódcy operacyjnego modułu poznańskiego w Grecji.

Ognista Grecja

Upały, jakie panowały na miejscu, wykończyłyby niejednego twardziela. 45 stopni panujące w ciągu dnia oraz 30 stopni w nocy bardzo męczyły. Do tego należy doliczyć mundur oraz ogień, z którym strażacy stawali twarzą w twarz. – Byliśmy w terenie, gdzie nie było żadnych dużych drzew. Było mało cienia. W ciągu dnia nad głowami mieliśmy „pełną lampę” – mówi asp. sztab. Kwikert.

Polscy mundurowi nie dopuszczali jednak do wyczerpania organizmu. Wiedzieli, że sytuacja pożarowa może zmienić się o 180 stopni w kilkanaście minut. – Wszędzie mieliśmy ze sobą elektrolity, poupychane gdzie się da. Jak tylko była okazja, to szukaliśmy cienia i chwili do odpoczynku – dodaje st. ogn. Krzysztof Walkiewicz.

Ogień w połączeniu z silnym wiatrem powodował, że sytuacja była momentami bardzo niebezpieczna. Dowódcy akcji robili jednak wszystko, by zapewnić swoim podwładnym maksimum bezpieczeństwa. – Mieliśmy taki pożar, gdzie jego ognisko przerzuciło się na drugą stronę. Strażacy szybko zareagowali. Mieliśmy już kilka ognisk pożarów i musieliśmy działać. Taka jest tam specyfika pożarów. Wyglądają nieco inaczej, niż u nas, w Polsce – twierdzi st. sek. Mateusz Lis, który w greckiej akcji gaśniczej brał udział po raz drugi.

Sytuacja w Grecji uspokoiła się na tyle, że m.in. ostrzeszowscy strażacy mogli wrócić do domów. Zewsząd płyną słowa uznania dla polskich mundurowych. Okazuje się, że w Grecji powstał mural na znak wdzięczności tamtejszej ludności. Namalowany po akcji gaśniczej w 2021 roku, znajdował się kilka kilometrów do bazy Polaków: „W sierpniu 2021 podczas ogromnego pożaru, który wybuchł na obrzeżach wioski Vilia, duża liczba bohaterskich cywilów pomagała greckim i dzielnym polskim strażakom, oddając dusze, próbując wspólnie ratować las. Razem jesteśmy silniejsi, a polscy bracia pokazali wszystkim, że przede wszystkim jesteśmy ludźmi walczącymi w tej samej sprawie. Natura nie zna granic. Solidarność to nasz obowiązek” – brzmi jego treść.

Fot. Państwowa Straż Pożarna

Napisz do autora

Skomentuj ten wpis jako pierwszy!

Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz