DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.

Drzew zabraknie "chwilowo", czyli co robią samorządowcy, a co mówi naukowiec?

Usunięto drzewa rosnące od lat przy ulicach: Wrocławskiej (fragment), Paderewskiego, Dąbrowskiego i Hallera. Dźwięk pił i widok ścinanych gałęzi oraz pni oburzył część mieszkańców. Jarocin nie pierwszy raz prezentuje krajobraz związany z usuwaniem przyulicznych drzew. Kilka lat temu podobny widok można było zastać na osiedlu Kopernika, które w całości zostało wyremontowane (instalacje podziemne, nowe nawierzchnie, chodniki, oświetlenie). Dotychczas rosnące żywopłoty i drzewa zastąpiły trawniki i nowe, zdecydowanie mniejsze nasadzenia.

Władze Jarocina przekonują, że innego sposobu nie było, a po stu latach trzeba wymienić instalacje kanalizacyjne, które znajdują się pod ziemią. Na fanpage’u burmistrza Adama Pawlickiego opublikowano wpis w odpowiedzi na falę krytyki ze strony części mieszkańców, którym nie spodobała się kolejna wycinka drzew w centrum miasta. Czytamy w nim: „Prowadzona w centrum Jarocina wycinka drzew rodzi wiele pytań, które do mnie docierają. Chciałbym jednak Państwa uspokoić, że ich usunięcie jest tylko chwilowe. Wraz z zakończeniem prac rewitalizacyjnych z użyciem ciężkiego sprzętu budowlanego, w Śródmieściu zostanie zagospodarowana nowa zieleń miejska, której będzie znacznie więcej. Po zakończeniu rewitalizacji w centrum pojawi się 4 000 nowych drzew i krzewów i ponad 6 600 bylin. Będzie pięknie! i EKOlogicznie, jak na EKOlogiczny Jarocin przystało” – przekonuje włodarz.

CZYTAJ TEŻ: Wkrótce rozpocznie się wycinka drzew w okolicach zbiornika Piaski-Szczygliczka. Wyjaśniamy, dlaczego

Nie wszyscy dali się jednak udobruchać. W komentarzach błyskawicznie rozgorzała dyskusja, w którą włączył się wiceburmistrz Jarocina Bartosz Walczak. Na pytanie jednej z internautek: „Dlaczego na ulicy Wrocławskiej obok mleczarni są również wycinane drzewa? Przecież tam żadnych prac nie ma”, odpowiedział: „Dlatego, że jest to konieczne do rozpoczęcia prac na tym właśnie odcinku ulicy Wrocławskiej”. Dalej przekonywał o planach utworzenia tam nowych miejsc z zielenią i małą architekturą”.

Jego argumenty także nie wszystkich uspokoiły. „Wielka szkoda, że nie udało się stworzyć projektów tak, aby większość rosnących tam latami drzew mogła pozostać wzbogacona o nowe nasadzenia” – napisali kolejni uczestnicy dyskusji. Pojawiły się też głosy, że niedługo będzie pięknie: „Czasami tak jest, że stare trzeba zastąpić nowymi, mimo że te wycięte drzewa miały swoją historię jarocińską. (…) Więcej pozytywu, że nasz Jarocin się zmienia, doceniajmy to i ludzi w to zaangażowanych, bo to wszystko robią z myślą o nas mieszkańcach, a nasze miasto to nasza wizytówka i my sami” – napisała kolejna osoba.

W dyskusji pojawiły się też inne argumenty. Na przykład taki: „Na ul. Do Zdroju przy budowie parkingu i nowych chodników wycięto kilka starych lip. Drzewa, które pojawiły się w ich miejsce rozkręcają się w żółwim tempie. Nie wiem, czy produkują tyle samo tlenu, ile tamte stare drzewa, cienia w każdym razie nie dają żadnego. Pnie to patyczki stojące już chyba trzeci rok. Ale pożyjemy, zobaczymy”.

CZYTAJ TEŻ: Wkrótce rozpocznie się wycinka drzew w okolicach zbiornika Piaski-Szczygliczka. Wyjaśniamy, dlaczego

Informacją o wyciętych drzewach na terenie Pleszewa podzielił się natomiast kilka dni temu także burmistrz Arkadiusz Ptak. Poinformował o wycięciu 11 topoli na deptaku łączącym ulicę Sienkiewicza z Ogrodową. „Było to konieczne z uwagi na położenie trzeciej rury, przez którą będzie płynąć Ner. To niezbędne, by uchronić Pleszew przed powodziami, co ostatnio zdarza się dość często” – wyjaśnił. Jednocześnie zaznaczył, że wielu mieszkańców zna jego zdanie na temat drzew i ekologii oraz niechęci, z jaką podejmuje decyzje o wycince.

CZYTAJ TEŻ: Odśnieżanie chodnika to nasz obowiązek – strażnicy miejscy przypominają i sprawdzają

Włodarz podkreślił, że topole nie mają „wysokiej wartości dendrologicznej”, a w dodatku ich korzenie uszkodziły obecne w ziemi rury, którymi płynie rzeka. Jego zdaniem istnieje zatem ryzyko, że podobny los spotka nowy kanał. „Po modernizacji deptak zostanie zrewitalizowany, oczywiście posadzone będą nowe, duże drzewa z odpowiednim systemem korzeniowym (jak przy ul. Targowej czy w Rynku). Rozumiem krytykę i ją przyjmuję. Moim zadaniem jest jednak przede wszystkim troska o Wasze bezpieczeństwo, a ochrona przed powodzią to priorytet” – zaznaczył.

Także pod jego postem pojawiło się kilkadziesiąt komentarzy. Czytamy wśród nich: „Oczywiście drzew szkoda. Jednak cieszę się, że potrafi Pan godnie poinformować. Duży plus za to”. Kolejny internauta dodał: „Bardzo rozsądne podejście. Gratuluję gospodarskiego podejścia do tematu, a przede wszystkim szczerej wypowiedzi w tej materii”.

Jeden z mieszkańców zwrócił uwagę na traktowanie topoli po macoszemu jako gatunku drzew, co – jego zdaniem – nie jest właściwym podejściem. „Topole włoskie, które akurat rosły we wspomnianym miejscu, mają co prawda bardzo rozbudowany system korzeniowy, ale na boki, nie w głąb. Topole włoskie są drzewami wyjątkowo odpornymi na warunki miejskie, znoszą suszę i zanieczyszczenia, a co najważniejsze dla mieszkańców, są jednymi z najlepszych, naturalnych filtrów powietrza, w dodatku wydzielają fitoncydy o działaniu odkażającym. Ciężko byłoby przełknąć tę wycinkę gdyby nie fakt, że nie są to drzewa długowieczne – dożywają maksymalnie do stu lat” – napisał.

Samorządowcy (także z innych gmin i powiatów) wielokrotnie podkreślają, że dotychczasowe nasadzenia zastąpią nowe, a stosunek liczby drzew wyciętych do nowo posadzonych będzie z korzyścią dla tych drugich. Liczba drzew to jednak nie wszystko, bo ważna jest również – a może głównie – praca, którą wykonują. Produkcja tlenu, dawanie cienia, obniżanie temperatury w miastach pokrytych asfaltem i kostką brukową (likwidowanie tzw. miejskich wysp ciepła). To tylko kilka z długiej listy zalet posiadania dużych drzew.

W 2017 roku dla serwisu Nauka w Polsce stworzonego przez Polską Agencję Prasową, wypowiedział się dr Dominik Drzazga z Katedry Zarządzania Miastem i Regionem na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego. Zabrał głos właśnie w sprawie sytuacji w polskich miastach pod kątem zieleni. Odniósł się m.in. do zastępowania dużych drzew nowymi nasadzeniami o znacznie mniejszych rozmiarach. „Z porównań, których dokonują przyrodnicy wynika, że jeden duży buk produkuje tyle tlenu ile ok. 1 700 10-letnich jego sadzonek. Powierzchnia listowia tego dużego drzewa jest dopiero równoważona przez ok. 1 700 10-letnich małych buków. To duże drzewa tak naprawdę są więc potrzebne w miastach, a nie ich małe sadzonki” – czytamy w artykule. Znajdujemy w nim również inne zdanie wypowiedziane przez naukowca. Zwraca on uwagę na fakt, że – jego zdaniem – należałoby w miarę możliwości leczyć stare drzewa, przesadzać je, korzystając z dostępnych możliwości technicznych, a nie je usuwać.

A jakie jest Wasze zdanie na temat wycinek drzew prowadzonych w miastach, nowych nasadzeń i decyzji podejmowanych przez władze gmin, miast i powiatów w tym zakresie? Piszcie w komentarzach?

Napisz do autora

Komentarze (2)
  • R
    Rojek

    piątek, 12 lutego, 2021

    Będą nasadzenia… i za jedyne kilkadziesiąt lat znów będzie jak kiedyś.

    Odpowiedz
  • RT
    Robert T.

    piątek, 12 lutego, 2021

    Niestety, zbyt często biznes i lokalne władze przedkładają tanie, ale krótkowzroczne rozwiązania, czyli wycinkę, nad tylko pozornie trudno mierzalny dobroczynny wpływ drzew na nasze zdrowie i życie. Wpływ drzew – zwłaszcza dużych – na otoczenia określa się mianem usług ekosystemowych. Oprócz cienia i oczyszczania powietrza, które w naszym kraju jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych na świecie, drzewa między innymi wzbogacają powietrze i glebę w wilgoć, chronią przed wiatrem, ograniczają hałas, dają korzyści biznesowe – np. wzrost sprzedaży w dzielnicach handlowych i mieszkaniowych, w których rosną drzewa – i korzystnie wpływają na estetykę przestrzeni miejskiej.
    To nie drzewa i systemy korzeniowe »ulegają uszkodzeniu«, a niszczą je firmy i decyzje władz lokalnych. Kolizje drzew z inwestycjami da się wyeliminować. Nowoczesne metody takie jak podwieszane chodniki czy systemy antykompresyjne likwidują praktycznie wszystkie kolizje między infrastrukturą a drzewami. To kosztuje, ale ochrona drzew i jej efekty są w szerszej perspektywie nie do przecenienia.

    Odpowiedz
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz