Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Wracamy do tematu planowanej budowy chlewni w Siedleminie, o którym pierwszy raz informowaliśmy pod koniec stycznia 2022 roku. Planowana inwestycja wywołała ogromne kontrowersje. Mieszkańcy szukali pomocy i rozpoczęli działania w kierunku zablokowania procedury. Inwestor wystosował oświadczenie do urzędu, w którym zapowiedział, co z działką, na której miała stanąć chlewnia i jaką inne przedsięwzięcie planuje w tej miejscowości.
WIĘCEJ NA TEN TEMAT:
Mieszkańcom tej podjarocińskiej miejscowości nie spodobał się pomysł stworzenia dużego gospodarstwa, w którym – według początkowych doniesień – miało znaleźć się ok. 45 tysięcy świń rocznie. Według danych przedstawianych przez burmistrza w programie „W punkt” w Telewizji Proart – około 23 tysięcy świń łącznie z prosiętami.
Obie te liczby zrobiły na mieszkańcach Siedlemina tak duże i negatywne wrażenie, że postanowili protestować i za wszelką cenę powstrzymać realizację inwestycji. Odbyła się nadzwyczajna sesja rady miejskiej poświęcona temu tematowi, były spotkania z inwestorami oraz przedstawicielami miasta, zjechały się lokalne, regionalne i ogólnopolskie stacje telewizyjne. Materiały dziennikarskie dotyczące planowanej budowy chlewni można było liczyć w dziesiątkach. W protesty włączyły się też organizacje proekologiczne, które są przeciwne przemysłowej hodowli zwierząt.
Mimo wydanych pozytywnych decyzji przez kilka instytucji w tym Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska (6 września 2020), Marszałka Województwa Wielkopolskiego (3 września 2020), Powiatowego Inspektora Sanitarnego (11 stycznia 2021), Państwowe Gospodarstwo Wodne „Wody Polskie” (4 kwietnia 2020) inwestor zatrzymał się i postanowił przemyśleć dalszy plan działania.
Po kilku tygodniach od wybuchu gniewu mieszkańców Siedlemina w związku z planowaną inwestycją, do Urzędu Miejskiego w Jarocinie napisał inwestor. Wojciech Wójcik, który chciał stworzyć w stosunkowo bliskim sąsiedztwie zalewu pomiędzy Roszkowem a Siedleminem gospodarstwo oparte na produkcji trzody chlewnej, poinformował, jaki ma dalszy plan dotyczący tego projektu.
Na początku zaznaczył, że inwestycja nie byłaby uciążliwa dla mieszkańców. Podkreślił, że przychylił się do sugestii burmistrza Adama Pawlickiego, który zaproponował, aby oddalić wstępne plany dotyczące lokalizacji o blisko kilometr. „Byłem przekonany, że ten gest dobrej woli rozwieje kontrowersje wywołane przez przedstawicieli organizacji prozwierzęcych, które zawsze przy tego typy inwestycjach stawiają swój sprzeciw. Niestety, brak argumentów ze strony oponentów spowodował, że sprawa przekształciła się w nieuczciwą nagonkę polityczną, a planowana inwestycja stała się narzędziem w tej rozgrywce” – zaznaczył w piśmie, które wpłynęło do urzędu.
Jak podkreślił, budowa chlewni to nie jedyna inwestycja w kontekście Siedlemina, którą miał w planach zrealizować. Zdradził, że chce tam wybudować także osiedle mieszkaniowe. Powołał się też na decyzję wydaną przez burmistrza w tej sprawie. „Zgodnie z tą decyzją na obszarze 1 ha, w pobliżu zalewu, planuję wybudować 31 budynków jednorodzinnych” – podkreślił.
Odniósł się także do przyszłości planowanej chlewni, o której zrobiło się niezwykle głośno w ostatnich tygodniach. „Rozmowy i argumenty, które przedstawiali mi podczas kilku spotkań burmistrz Adam Pawlicki i radny Andrzej Skrzypczak, początkowo skłoniły mnie do wstrzymania procedury koniecznej do ubiegania się o dalsze pozwolenia na budowę chlewni. Nie jest to dla mnie łatwa decyzja – ale ponieważ zależy mi na dobrej współpracy z władzami gminy Jarocin i kontynuacji działań związanych z budową osiedla mieszkaniowego w Siedleminie – zdecydowałem się na całkowite wycofanie się z budowy chlewni w Siedleminie, co definitywnie zamyka ten temat i moje komentarze w tej sprawie” – zakomunikował.
Choć z pisma wynika, że to koniec wątku dotyczącego budowy chlewni, nie wszyscy podzielają to zdanie. Na fanpage’u Stowarzyszenia Kochamy Jarocin opublikowano w poniedziałkowe przedpołudnie kilkunastominutową rozmowę przeprowadzoną przez byłego wiceburmistrza Jarocina Roberta Kaźmierczaka z Witoldem Kałużą, członkiem zarządu Stowarzyszenia Mieszkańców wsi Siedlemin i okolic (nagranie znajdziesz poniżej). W dyskusji wyrażono obawy, że sprawa wcale nie została jeszcze zakończona.
– W liście otwartym poprosiliśmy o cofnięcie decyzji środowiskowej, aby zamknąć sprawę definitywnie dla całej działki. Wiemy, że samo oświadczenie, oczywiście należy przyjąć jako dobrą wolę, ale inwestor może w każdej chwili zbyć działkę z tym pozwoleniem środowiskowym, które zostało wcześniej przez pana burmistrza wydane – zaznaczył Witold Kałuża.
Robert Kaźmierczak potwierdził w nagraniu, że oświadczenie inwestora nie ma w tym przypadku mocy prawnej. Dodał też, że decyzja środowiskowa może obowiązywać jeszcze przez 10 lat. – Złożyliśmy dokumenty i czekamy na odpowiedzi dotyczące wszczęcia postępowania administracyjnego, które mogłoby cofnąć nie tyle samą decyzję, co przywrócić nas jako stronę w postępowaniu. I ten proces, który został w naszej ocenie pominięty, a więc konsultacji społecznych, zostałby przywrócony. Wówczas moglibyśmy się wypowiedzieć i wskazać na problemy, które są dla nas istotne i mogłyby cofnąć decyzję rolno-środowiskową – zaznaczył.
Jego zdaniem procedura prowadzona przez Wojewódzki Sąd Administracyjny, aby cofnąć decyzję środowiskową, może być procesem wieloletnim.
Do sprawy będziemy wracać.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz