Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Jarocińskie media informują, że o odejściu Kaźmierczaka mówiło się już od dawna. W końcu na biurko burmistrza Jarocina trafiła rezygnacja drugiego zastępcy ze stanowiska. W dokumencie można przeczytać wiele emocjonujących słów, które tylko potwierdzają konflikt z wiceburmistrzem Walczakiem. – Nigdy nie przypuszczałem, że pojawienie się jednej osoby może tak wiele zmienić w funkcjonowaniu urzędu, a nawet szerzej, w jarocińskim samorządzie. Ciągłe rozgrywki personalne, intrygi, podjudzanie, posługiwanie się kłamstwem, nieszczerość, niedotrzymywanie umów, ciągła zmienność opinii zależnych od sytuacji i rozmówców, przerzucanie odpowiedzialności na inne osoby za podjęte przez siebie decyzje i działania, próby ingerowania w kompetencje dyrektorów szkół w zakresie prowadzenia polityki kadrowej, wypytywanie o sprawy osobiste współpracowników nie mające żadnego związku z pracą. Takie zachowania w miejscu pracy i w związku z pełnioną funkcją stały się niemalże codziennością – czytamy w dokumencie.
Kaźmierczak jednocześnie informuje, że do końca będzie zaangażowany w dwa projekty, na które udało się pozyskać unijne dofinansowanie.
Z Urzędem Miejskim w Jarocinie jest związany od 2002 roku. W 2011 roku, gdy wybory samorządowe wygrał Stanisław Martuzalski, Kaźmierczak zajął funkcję dyrektora Wydziału Kultury w Poznaniu. Gdy za stery wrócił Adam Pawlicki, samorządowiec zajął fotel jego drugiego zastępcy.
TREŚĆ OŚWIADCZENIA:
„Szanując wyłączne prawo Burmistrza do dobierania sobie współpracowników, podjąłem decyzję o złożeniu wniosku o odwołanie mnie z funkcji zastępcy burmistrza i zakończenie pracy w urzędzie miejskim 31 maja. Kilka dni temu usłyszałem od Burmistrza słowa o tym, jak bardzo jest zmęczony trwającym konfliktem między jego zastępcami. Przyznałem, że atmosfera panująca od kilkunastu miesięcy w urzędzie miejskim jest wyniszczająca.
Przez lata pracy w samorządzie zwykle dane mi było współpracować z osobami, dla których najważniejsze były interesy gminy i jej mieszkańców, efekty solidnej pracy oraz budowanie zespołu ludzi mających do siebie zaufanie i szacunek. W listopadzie 2018 roku odbyły się wybory samorządowe. Po wygranej burmistrz zaprosił mnie do dalszej współpracy, ale dokonał też zmiany na funkcji swojego I zastępcy.
Nigdy nie przypuszczałem, że pojawienie się jednej osoby może tak wiele zmienić w funkcjonowaniu urzędu, a nawet szerzej, w jarocińskim samorządzie. Ciągłe rozgrywki personalne, intrygi, podjudzanie, posługiwanie się kłamstwem, nieszczerość, niedotrzymywanie umów, ciągła zmienność opinii zależnych od sytuacji i rozmówców, przerzucanie odpowiedzialności na inne osoby za podjęte przez siebie decyzje i działania, próby ingerowania w kompetencje dyrektorów szkół w zakresie prowadzenia polityki kadrowej, wypytywanie o sprawy osobiste współpracowników nie mające żadnego związku z pracą. Takie zachowania w miejscu pracy i w związku z pełnioną funkcją stały się niemalże codziennością. Nie będę opisywał ich w szczegółach czy przykładami. Koń jaki jest, każdy widzi. Serdeczne witanie się, poklepywanie po plecach, szerokie uśmiechy stanowią jedynie elementy uprawianej gry pozorów. Kilkukrotnie miałem okazję powiedzieć to prosto w twarz autorowi tych działań, również w obecności innych pracowników urzędu wikłanych w kolejne nieporozumienia i konflikty. Namawiałem do zmiany zachowań. Spływało, jak po kaczce. Nigdy wcześniej nie musiałem współpracować z kimś, kto tak wiele czasu poświęcałby na zapewnianie sobie dostępu do ucha burmistrza, aby wskazywać wymyślonych „wrogów” i „konspiratorów” oraz podważać zaufanie Szefa do współpracowników.
Te działania prowadzone przez kilkanaście miesięcy powodowały niszczenie dobrych relacji między pracownikami urzędu i gminnych instytucji, a także między nimi a Burmistrzem, generowały nieporozumienia i konflikty, psuły atmosferę, powodowały chaos i dezorganizowały pracę. Psuły też moje relacje z Burmistrzem, powodując nieufność, a w konsekwencji ograniczanie moich kompetencji. Jestem tym zmęczony. Burmistrz przyznał, że jest zmęczony mną przychodzącym z pretensjami i trwającym konfliktem między jego zastępcami. Jestem świadomy, że nie mam najłatwiejszego charakteru i pewnie nie tylko Burmistrzowi nie zawsze się ze mną dobrze współpracowało. Zawsze starałem się jednak rozmawiać z Szefem szczerze, mówić to, co myślę, przedstawiać moje opinie, nawet, jeśli różniły się od jego. Cenił to.
W piątek porozumieliśmy się co do formy i czasu zakończenia mojej pracy w urzędzie miejskim. Złożyłem wniosek o odwołanie mnie z funkcji zastępcy burmistrza i zakończenie pracy w urzędzie 31 maja.
Do końca maja będę starał się pracować tak, jakby nic się w piątek nie wydarzyło. Będę w pełni zaangażowany w dwa projekty, na które udało się pozyskać spore dotacje unijne: zielony projekt obejmujący parki i zieleń przyuliczną oraz gminno-muzealny, zakładający remont wnętrz Pałacu Radolińskich, zbudowanie tam nowej wystawy stałej poświęconej historii Ziemi Jarocińskiej, sali koncertowej i studia nagrań. W marcu ruszy budowa amfiteatru, a chwilę później zacznie się wielka inwestycja w Parku Radolińskich (przebudowa nawierzchni alei, nasadzenia drzew, krzewów, bylin, montaż nowych ławek, koszy, urządzenie pałacowego tarasu). W piątek, dzięki zaangażowaniu dyrektorki i nauczycielek ze Szkoły Podstawowej nr 4 i pracownic wydziału oświaty złożyliśmy wniosek o środki unijne na kolejny projekt, tym razem edukacyjny, skierowany do jarocińskich podstawówek. Pracujemy nad przygotowaniem dokumentacji i opracowań, które są podstawą do starań o ponad 40 mln złotych z tzw. funduszy norweskich w ramach programu „Rozwój lokalny”. Mam nadzieję, że w najbliższych tygodniach przyjdzie dobra informacja i uda się pozyskać pieniądze na przebudowę ulic Wojska Polskiego – Poznańskiej (z trzema rondami), Kasztanowej, Do Zdroju, Wrzosowej, Maratońskiej i „sklejenie” parku ze starówką.
Dzięki decyzjom Burmistrza Adama Pawlickiego miałem i mam wielką przyjemność i zaszczyt pracować przy tych zadaniach z różnymi zespołami ludzi niezwykle zaangażowanych w sprawy Jarocina. To musi się udać, bez względu na skład personalny w jarocińskim samorządzie. Jarocin jest dla mnie najważniejszy i takim pozostanie.”
poniedziałek, 2 marca, 2020
Brawo Robert! Właśnie tak należy postąpić, gdy atmosfera w pracy jest do …. kitu. Sam tego doświadczyłem, więc wiem, o czym piszę. Pozdrowienia.
poniedziałek, 2 marca, 2020
Ktoś w końcu musiał to powiedzieć . Brawo !!!
poniedziałek, 2 marca, 2020
Tak mi się wydaje, że Pan dostał od Pana Walczaka to samo co Pan praktykowal w niektórych przypadkach, to tylko karma wróciła. Tak jak Pan nie podam konkretnych przypadków, chociaż mogła bym podać.
poniedziałek, 2 marca, 2020
Brawo, Panie Burmistrzu ! Wielki szacun ! Bardzo dobra decyzja !
Jeżeli w urzędzie została wytworzona atmosfera, która nie sprzyja utrzymaniu pewnego poziomu kultury dyskusji i współpracy, to najlepszym wyjściem jest rezygnacja ze stanowiska. Także dlatego, żeby nie być kojarzonym z poczynaniami i decyzjami, które chluby nie przynoszą i żeby nie być wikłanym w paskudne gierki. Jeszcze raz brawo !
poniedziałek, 2 marca, 2020
Jeżeli Pawlicki ma j..a to natychmiast wyrzuci Walczaka a Kazmierczaka poprosi o wycofanie rezygnacji. A Kaźmierczak powinien iść do nieba, że tak długo wytrzymał z Pawlickim.
wtorek, 3 marca, 2020
Biedny Robert on taki dobry a kłody mu pod nogi rzucali….cała burmistrzowska trójka to patologia….zachowaj resztki honoru (jeżeli go masz) i odejdź….na kelnera i pisarza też przyjdzie czas
wtorek, 3 marca, 2020
Karma wraca to za JOK i wiele innych spraw.
wtorek, 3 marca, 2020
Oj Robert.
Powinieneś pójść na kolanach do Częstochowy i dalej do Rzymu
Oj nie ładnie .
wtorek, 3 marca, 2020
KELNER lubi kakao.
wtorek, 3 marca, 2020
to mi wyglada jak male państwo pisowskie
piątek, 6 marca, 2020
Nie tylko osobiste animozje ale także miedzy innymi nieudolność przy organizacji festiwalu doprowadziły tego pana do ostatecznej rezygnacji z urzędu. Karma wraca.