Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Jarota Jarocin po 6 kolejkach obecnego sezonu zajmuje 6. miejsce w tabeli z 11 punktami na koncie. To dorobek, o jakim przed rozpoczęciem rozgrywek nikt w klubie nie marzył. Po tym, jak poprzedni sezon JKS zakończył na 15. miejscu z 15 punktami, początek nowego jest wręcz wymarzony. A właściwie mógłby być, bo dobry start przyćmiły dwa ostatnie spotkania, w których Jarota prowadził, ale dosłownie w ostatnich minutach stracił bramki i punkty. – Pierwszy miesiąc na plus, nie licząc dwóch ostatnich meczów – podsumowuje postawę zespołu Jędrzej Ludwiczak, obrońca klubu.
ZOBACZ WIDEO: Król Jonas Jeppesen! Sensacja w Ostrowie, Apator z pierwszą przegraną
O negatywnym minimalizmie, który doprowadził do zdobycia raptem jednego punktu w dwóch ostatnich meczach i odpuszczaniu końcówek spotkań wypowiedział się w negatywny sposób prezes po sobotnim meczu z Pomorzaninem Toruń. – Posiadamy bardzo dobry zespół, który potrafi grać w piłkę, potrafi grać ofensywną piłkę, ale jeśli mimo świadomości swojej jakości nie będziemy w całym spotkaniu maksymalnie skoncentrowani, to nawet najlepsze umiejętności nie wystarczą – mówi Krzysztof Matuszak, prezes JKS-u.
Mimo wszystko można uznać, że początek sezonu w wykonaniu Jaroty jest naprawdę dobry, a to za sprawą świetnej dyspozycji Krzysztofa Bartoszaka, najlepszego strzelca ligi, który przewodzi tej klasyfikacji z 8 golami w 6 meczach. To połowa wszystkich bramek, jakie zdobył klub w obecnym sezonie. – Mamy najlepszą dziewiątkę w tej lidze i każdy klub na tym szczeblu chciałby mieć takiego napastnika – dodaje prezes. – On ciągnie nasz zespół do przodu strzelając gole i jeśli chodzi o niego, to jesteśmy zabezpieczeni pod kątem zdobywania bramek – podkreśla Jędrzej Ludwiczak.
Euforii w głosie Bartoszaka jednak nie ma, choć – jak podkreśla – bardzo cieszą go takie słowa, które padają z ust trenerów czy piłkarzy doceniających jego dobrą dyspozycję. – Ja do tego podchodzę z chłodną głową, robię swoje, bo najważniejsza jest drużyna i przede wszystkim liczy się to, żebyśmy punktowali – mówi Krzysztof Bartoszak.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz