Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Choć przeszły bez podobnego niż wcześniej echa, stały się faktem. Zmiany w rządzie, podział na nowe ministerstwa i nowe osoby na czele kilku resortów. Grzegorza Pudę zastąpił na stanowisku ministra rolnictwa Henryk Kowalczyk. Z dotychczasowym nie zawsze było po drodze chociażby rolnikom zrzeszonym w Agrounii. To oni wielokrotnie protestowali w ostatnich latach i wielokrotnie krytykowali działania ministerstwa, któremu podlega wieś. Przedstawiciele tej organizacji spotkali się z nowym szefem resortu odpowiedzialnym za sprawy rolników.
Jeżeli ktoś protestuje na wsi, to prawdopodobnie jest to Agrounia. Ta organizacja w ostatnim czasie najgłośniej wyrażała sprzeciw wobec działań rządu w zakresie rolnictwa. – Politycy nas dzielą i chcą, żebyśmy patrzyli na siebie, jak wilk na człowieka. Nie może być tak, że jeden dla drugiego będzie konkurencją. Dzisiaj, jak nigdy dotąd, trzeba podać sobie rękę i być razem – mówił w sierpniu podczas strajku w Nowym Mieście nad Wartą Michał Kołodziejczak, szef Agrounii.
W podobnym tonie wypowiadali się organizatorzy protestu w Ociążu, który miał miejsce w tym samym czasie: – Gospodarstwa upadają, nie wiem, czy ktoś się w końcu tym zajmie, ale dobrze by było, żeby wreszcie w Warszawie to zauważyli. Wszyscy jesteśmy utopieni w kredytach. Kilkanaście lat temu mówili nam, bierzcie kredyty, pieniądze z Unii Europejskiej i rozwijajcie się. A dzisiaj jesteśmy odcięci od rynków zbytów, nikt nam nie chce pomóc. Korporacje nami rządzą, miasto się denerwuje, że jest coraz drożej, a u nas jest coraz taniej.
Emocjonalnych wystąpień i krytycznych słów pod adresem rządzących nie brakowało też w czerwcu, gdy w naszym regionie wykrywano kolejne ogniska ASF-u. Wówczas członkowie Agrounii próbowali zablokować wykonanie decyzji o uśpieniu i wywiezieniu świń z części gospodarstw, na terenie których wykryto wirusa. – Otrzymali ją (decyzję o uśpieniu zwierząt – przyp. red.) pod rygorem natychmiastowej wykonalności. Lekarz powiatowy czy wojewódzki nie wydał decyzji o zabiciu dzików w promieniu choćby kilometra, ale wydał decyzje o tym, żeby świnie pozabijać. Czyli oni nie chcą ograniczyć choroby, ale chcą po prostu zlikwidować gospodarstwa – grzmiał wówczas Michał Kołodziejczak, szef Agrounii, który przyjechał do powiatu kępińskiego.
Po objęciu stanowiska ministra rolnictwa przez Henryka Kowalczyka, nowy szef resortu spotkał się z szefem Agrounii, aby omówić problemy, które – jak wielokrotnie podkreślał Kołodziejczak – niszczą polską wieś i rolnictwo w kraju. „Kowalczyk zastąpił Pudę, który po pierwsze nie chciał rozmawiać, a po drugie nie chciał nic robić. Od dłuższego czasu mówiliśmy jasno: to nie jest normalne, że w Polsce minister rolnictwa nie jest w randze chociażby wicepremiera. No i mamy, stało się” – napisał na swoim fanpage’u szef tej organizacji.
Na spotkanie z nowym ministrem wybrali się z kartonami ogórków kupionymi w podwarszawskich Broniszach. „W głowie się nie mieści, że do Polski przywożone są warzywa z Rosji. Oni nałożyli embargo na nasze warzywa i owoce, a my od nich mamy kupować jakby nigdy nic? Dając premierowi karton rosyjskich ogórków, zapytałem, czy to według niego normalne i co zamierza z tym zrobić. Nie było odpowiedzi, a my oczekujemy działań. UE powinna wprowadzić embargo na rosyjskie warzywa i owoce” – grzmiał na swoim fanpage’u kilka godzin po spotkaniu z ministrem Kowalczykiem szef Agrounii.
Michał Kołodziejczak powiedział dziennikarzom, że przez ponad rok rolnicy próbowali spotkać się z poprzednim ministrem Grzegorzem Pudą. Bez efektu. Przypomniał, że na pierwszym spotkaniu z nowym szefem resortu, od razu załatwiono dwie sprawy.
Na stronie tej organizacji czytamy natomiast, że na pierwszym spotkaniu załatwiono „dwie sprawy na już”. Dotyczą one następujących kwestii:
Jeszcze tego samego dnia na stronie ministerstwa rolnictwa opublikowano komunikat informujący o przedłużeniu możliwości nawożenia obornikiem pól do końca listopada. – Urzędnicy twierdzą, że od dawna można wywozić nawozy naturalne do końca listopada, tylko nikt nas o tym nie poinformował. Wszyscy nas instruują, że możemy wywozić je do końca października. A dzisiaj się dowiedzieliśmy, że rolnicy mają wydłużony termin na skorzystanie z tego, żeby opróżnić płyty obornikowe, żeby wylać to na pola, na których wschodzą uprawy w późnym terminie – powiedział Michał Koszarek, hodowca świń w cyklu otwartym, który był jednym z uczestników spotkania z ministrem.
Rolnicy zaproponowali jak najszybsze ściągnięcie VAT-u z nawozów, aby obniżyć ich cenę. Chcą także wprowadzenia paliwa rolniczego, aby cena za nie nie przekładała się w takim stopniu na produkcję żywności. – Chcemy, żeby takie paliwo było na wzór niektórych krajów Europy Zachodniej – dodał.
Kołodziejczak podkreślił podczas konferencji prasowej, że kilka pomysłów Agrounii pokrywa się z propozycjami wicepremiera i ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka. – Trochę podpatrzyli, co chcemy i chcą to wprowadzić. Otóż rolnicy, którzy nie mają komu przekazać ziemi, powinni dostawać emeryturę bez konieczności jej zbywania. Widać, że jest tutaj dobra wola. Zawnioskowaliśmy również, żeby pieniądze za szkody łowieckie wypłacało państwo, a nie związek łowiecki czy inne stowarzyszenia – zaproponował. – Minister Kowalczyk także przyznał rację, że to powinno być rozwiązane, bo dzisiejsze rozwiązania nie są prawidłowe – dodał.
Rozmowy trwały dwie godziny, ale przedstawicielom organizacji zrzeszającej rolników daleko było do uśmiechów na twarzy. Wyszli do dziennikarzy jednak nieco rozczarowani tym, co usłyszeli i zobaczyli w zaciszu gabinetu. – Premier Kowalczyk nie przyjął naszego zaproszenia do sklepu. Nie chciał wyjść i nie przyjął tej formy rozmowy. Niestety. O wielu rzeczach nie da się powiedzieć. Trzeba je po prostu pokazać. Patologia, która ma miejsce w handlu, później ma przełożenie na rolnictwo i o tym chcieliśmy też porozmawiać – podkreślił Kołodziejczak podczas konferencji prasowej po spotkaniu z ministrem.
Być może członkowie Agrounii chcieli pokazać wicepremierowi, że w marketach czasami łatwiej można kupić zagraniczne płody rolne niż te, które wyrosły na polskich polach. W poprzednich miesiącach niejednokrotnie takie sytuacje były piętnowane przez rolników i samego Kołodziejczaka.
Michał Kołodziejczak miał dobre i złe wieści. Część spotkania uznał za sukces, kolejne poruszone tematy nie do końca przebiegły po myśli członków Agrounii. Miał satysfakcję, że udało się wskazać pewne działania – jego zdaniem – niekorzystne dla rolnictwa. – Pokazaliśmy premierowi niekompetencję i myślę, że też nieuczciwość pracowników ministerstwa, urzędników na bardzo wysokich stanowiskach. Zachowania, które nie powinny mieć miejsca. To udało się zweryfikować w ciągu kilku czy kilkunastu minut – dodał. Nie zdradził jednak, co konkretnie miał na myśli i o jakich działaniach była mowa.
Bardziej wylewny był w sprawie hodowli trzody chlewnej. – Okazuje się, że z polskiego ministerstwa przez cztery lata nikt nie wystąpił do Komisji Europejskiej o zmianę rekompensat czy stworzenie tych rekompensat dla hodowców świń. Jeżeli cztery lata mamy problem, a nikt z ministerstwa nie występuje do KE o zmianę tego prawa, no to to jest skandal – podkreślił.
Był też zdumiony sposobem wprowadzania nowego programu bioasekuracji w gospodarstwach, który wszedł w życie kilka dni temu. Jak wyjaśnił, pierwsze szkolenie odbyło się tydzień wcześniej. Mimo że rolnicy od kilku miesięcy wiedzieli o tym, że wejdą w życie nowe zasady. – Jeżeli pięć procent rolników zostało skutecznie poinformowanych i wiedzieli, jak zrobić odpowiednie plany, to świadczy o ministerstwie i pracownikach ministerstwa. To też udało się pokazać i tutaj minister Kowalczyk przyznał nam rację, że takich sytuacji nie powinno być – powiedział Michał Kołodziejczak.
Po spotkaniu szef tej organizacji zrzeszającej rolników opublikował długi post na swoim fanpage’u, w którym przekonywał, że „Agrounia odbije wieś PiS-owi”. Jak przekonywał, rolnicy powinni z ostrożnością oceniać działania rządu i z dystansem się im przyglądać. „Całkowita zmiana nastawienia obozu rządzącego w kierunku Agrounii wręcz zadziwia. Skąd ona się wzięła? Z jednej strony powinno nas to cieszyć, ale tutaj trzeba być ostrożnym. Oni wiedzą, że nastroje na wsi bardzo się pogorszyły. Oni tracą, są w odwrocie. PiS na wsi staje się synonimem obciachu i niespełnionych aspiracji ciężko pracujących ludzi. Mieszkańcy małych miejscowości są zawiedzeni obecną sytuacją. Winą obarczają obecny rząd. Wiec rząd musi pokazać, że rozmawia z tymi, którym ludzie zaczynają ufać i pokładać nadzieje. Pamiętajcie: tutaj trzeba zachować wielką ostrożność. To nie miłość do Agrounii, to najprawdopodobniej wyrafinowanie PiS-u” – napisał.
Jak podkreślił, „największym grzechem ministerstwa i premiera jest niezrozumienie fundamentalnych problemów polskiego rolnictwa”. Tutaj wskazywał na brak odpowiedniej organizacji sprzedaży płodów rolnych. „Przecież byłoby dużo lepiej, gdyby oni zrozumieli, że sprzedaż produktów musi odbywać się w cywilizowanych warunkach, a nie tak jak teraz przez sklepy, które nie znakują odpowiednio produktów i dyskryminują krajowych producentów. Kupują tylko od dużych, a jak chcą, to tylko z zagranicy” – przekonywał.
niedziela, 7 listopada, 2021
To dla czego nie otwieracie sklepów z Polską żywnością i płodami rolnymi tylko judzicie na inne sklepy,które są tańsze od naszych rolników !!!trzeba tyłki ruszyć do pracy zobaczycie jak to smakuje.Polski rolnik jak zostanie bez konkurencji to nas obedrze ze skóry sprzeda nawet g…o i kamienie.!!!Jadąc z giełdy w Kaliszu w kierunku Grabowa rolnik wypycha na taczce swoje płody rolne i ma drożej niż na giełdzie i marketach w których jest naj taniej,przy tym nie płaci żadnych podadków po za krusem i po pięci złotych na ubezpieczenie na członków rodziny!!!członkowie rodziny mają ubezpieczenie i stoją na giełdzie lub pracują na czarno.!!!
niedziela, 7 listopada, 2021
Ten młody od parcia na szkło, agresję ma wypisaną na r….. twarzy.
poniedziałek, 8 listopada, 2021
Panie Kołodziejczak wielkie brawa , tylko nie dać sie im złapać na wędke . Robić swoje . Te cwane lisy tylko dbają o swoje stołki . ale juz poparcie dla kłamców spadło polecieli w dół.