DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

Hala Stulecia wciąż niezdobyta. Śląsk lepszy w dogrywce

W lany poniedziałek koszykarze Arged BM Stali zagrali w niezdobytej do tej pory Hali Stulecia we Wrocławiu ze Śląskiem Żółto-niebiescy i tym razem nie mieli powodów do zadowolenia, ponieważ przegrali po dogrywce 103:95. Trener Andrzej Urban nie szczędził gorzkich słów na pomeczowej konferencji prasowej. – Jeśli będziemy tak dalej grać, to nic nie osiągniemy w tym sezonie – mówił.

Powrót Śląska Wrocław do Hali Ludowej, czy też Hali Stulecia to jasny sygnał, że sezon wchodzi w decydującą fazę i do stolicy Dolnego Śląska przyjadą topowe zespoły. Świąteczny mecz Orlen Basket Ligi nie zawiódł oczekiwań kibiców. W poniedziałek było wszystko, efektowne akcje, zwroty akcji i emocje do ostatnich minut. Od początku aktywni byli Tomasz Gielo i Laurynas Beliauskas. Dwie trójki trafił nawet Krzysztof Sulima i goście utrzymywali kilkupunktową przewagę. Niewiele dobrego można powiedzieć o grze żółto-niebieskich w drugiej kwarcie. Jeszcze gorzej było w czwartej, kiedy Śląsk Wrocław prowadził nawet różnicą dziesięciu punktów. Ale wtedy zaczęło się najlepsze. Beliauskas za trzy – raz i drugi. Później Gielo powtórzył wyczyn kolegi z zespołu i mieliśmy dodaktowy czas – dogrywkę. W niej już ostrowianie mieli niewiele do powiedzenia.

Być może trener Andrzej Urban jest zbyt krytyczny, bo statystycznie – to nie był zły mecz Arged BM Stali. Rywal także z wyższej półki, który co prawda ma swoje problemy w trwającym sezonie, ale nadal jest w grze o play-off, gdzie może sporo namieszać, zwłaszcza po zmianie trenera. Miodrag Rajković prowadził zespół po raz drugi i już widać rękę doświadczonego szkoleniowca.

W ostrowskim zespole na wysokości zadania stanęli przede wszystkim Tomasz Gielo oraz Laurynas Beliauskas. Pierwszy rzucił w Hali Stulecia 21 punktów. Drugi 25 i praktycznie we dwójkę utrzymywali żółto-niebieskich przy życiu w drugiej połowie spotkania. Średni debiut zanotował David Walker, po którym widać długą przerwę w grze. Nieswój był natomiast Aigars Skele i może stąd duże zdenerwowanie Łotysza po końcowym gwizdku sędziów. – Robiliśmy to co oni chcieli. Mieli 27 asyst. Strasznie graliśmy w obronie. Kompletnie nie wykonywaliśmy tego o czym rozmawialiśmy i czego chcieliśmy. Nie walczyliśmy wystarczająco. Straszny mecz w naszym wykonaniu. Nawet nie wiem jak potrafiliśmy wrócić do tego meczu. To powinna być duża lekcja dla nas i taki gów**** mecz nie może nam się przydarzyć kolejny raz – powiedział po meczu.

Przegrana 103:95 nie zmieniła jeszcze pozycji w tabeli Arged BM Stali, która wciąż utrzymuje czwarte miejsce. Teraz przed ekipą Andrzeja Urbana aż cztery domowe mecze, które mogą wiele wyjaśnić. Najpierw starcie z mistrzem Polski – Kingiem Szczecin, później z liderem tabeli, czyli Anwilem Włocławek. Dwa ostatnie spotkania to rywalizacja ze Startem Lublin i Zastalem Zielona Góra. Będzie się działo.

Napisz do autora

Skomentuj ten wpis jako pierwszy!

Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz