Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Urodził się 10 sierpnia 1952 r. w Wiśle, w rodzinie ewangelickiej. Potem wraz z rodzicami przeniósł się do Krakowa, gdzie ukończył filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim i gdzie był adiunktem, po latach zamieszkał w Warszawie. Wydał kilkadziesiąt dzieł – m.in. powieści, felietonów, dzienników. Był laureatem wielu nagród m.in. Nagrody Fundacji im. Kościelskich (1989), Paszportu „Polityki” i Nagrody Literackiej „Nike” (2001) za powieść „Pod Mocnym Aniołem” (w sumie do tej nagrody jego powieści były kilkukrotnie nominowane). Spod jego pióra wyszły m.in. „Wyznania twórcy pokątnej literatury erotycznej”, „Spis cudzołożnic. Proza podróżna”, „Rozpacz z powodu utraty furmanki”, „Upadek człowieka pod Dworcem Centralnym”, „Miasto utrapienia”, „Moje pierwsze samobójstwo”, „Dzienniki” czy „Wiele demonów”. Zmarł w miniony piątek, 29 maja. Przedwcześnie, w wieku 67 lat.
W 2019 roku nakładem krakowskiego wydawnictwa Znak, ukazał się „Widok z mojego boksu”. To zbiór felietonów Jerzego Pilcha. Wielu czytelników „Tygodnika Powszechnego”, „Polityki”, „Dziennika” czy „Przekroju” znało go doskonale z tych znakomitych tekstów. Z „Tygodnikiem…” był związany od końca lat 80. i felietony właśnie z tego okresu otwierają książkę. Tytułowy zresztą do „Tygodnika…” się odnosi. Pilch, z dużym poczuciem humoru, opisuje w nim atmosferę panującą w redakcji. Patrzy na wszystko od wewnątrz – ze swojego boksu, ulokowanego na wprost wejścia. Przewijają się w jego felietonach twórcy „Tygodnika”: Jerzy Turowicz, Tomasz Fiałkowski, Bronisław Mamoń, księża: Stanisław Musiał, Andrzej Bardecki, Józef Tischner. „Wielcy bohaterowie okazują się tu bardzo ludzcy: mądry Turowicz czyta kryminały i pali ekstra mocne, ksiądz Tischner soczyście przeklina…” – czytamy na obwolucie książki. Z przyjemnością czyta się typowe dla Jerzego Pilcha zdania, o charakterystycznym rytmie, z zaskakującymi odniesieniami czy porównaniami. Jak choćby o wspomnianym Turowiczu: „Jest w końcu coś głęboko pocieszającego w fakcie, iż w makabrycznych czasach zdrowej żywności i wszechogarniającego faszyzmu sanitarnego zewsząd nękani palacze znaleźć mogą oparcie w autorytecie Jerzego Turowicza”*. Kilka też w tej „Tygodnikowej” części „Widoku” nekrologów – tekstów poświęconych twórcom gazety, którzy dołączyli już do „gremium Wielkich Cieni”. Jak na felietonistę przystało, nie brakuje tutaj kąśliwego humoru. Świetny jest choćby tekst dotyczący wizyty w „Tygodniku” twórców z „bruLionu”, utrzymany w Gombrowiczowskim tonie.
Kolejne rozdziały to teksty dotyczące: przyjaciół, literatury czy zachwytów literackich. W tym ostatnim doskonale się czyta – jako całość właśnie – te o Czesławie Miłoszu czy Ryszardzie Kapuścińskim.
Nie brakuje autoironii – pisanie felietonów bywa zajęciem nikczemnym, nie brakuje autodystansu, jest wyśmienity Pilchowy styl, doskonała obserwacja i humor. W tekście o Bronisławie Maju pisze: „Myśmy wszystko przez literaturę roztrwonili, myśmy dla cudzych książek największe emocje spalili, myśmy dla widm naszych własnych książek – żeby to diabłu, ale bardzo nieraz marnym demonom – dusze sprzedali”.
W sumie zebrane w książce teksty pochodzą z lat 1991-2007, ale ta podróż wraz z Pilchem jest dłuższa, sięga do początków jego pisania. Mimo upływu czasu, nie tracą one aktualności. Dotyczą literatury, która dobra zawsze się obroni, ogólnych zachowań, zjawisk. Czy można być większym od siebie – zastanawiamy się po lekturze „Niebezpiecznej sprawy”, co jest istotą słowa i jakich 10 słów jest dla mnie najważniejszych – to znowuż refleksja po kolejnym tekście.
Felietony te czyta się jednak obecnie z niedowierzaniem. Jerzy Pilch w literaturze był ciągle obecny. Ten wielki miłośnik literatury (i doskonały znawca futbolu) wydawał znakomite książki, pisał wysmakowane felietony, był cytowany, opisywany, na podstawie jego powieści powstały spektakle i kilka filmów (sam wystąpił epizodycznie w dwóch). Z niedowierzaniem więc, że już go nie ma… We wstępie do zbioru Marian Stala pisze: „Był kiedyś świat, w którym na Wiślnej spotykali się Jerzy Turowicz, Czesław Miłosz, Józef Tischner, Ryszard Kapuściński. Był świat, w którym do Krakowa przyjeżdżał Josif Brodski. Mnie też zdarzyło się ich widywać. Ten świat odszedł w przeszłość. Książka Jerzego Pilcha o tym świecie mówi, do tego świata powraca”. Strata niepowetowana, że do tych wymienionych przez Stalę nazwisk trzeba dopisać kolejne: Jerzego Pilcha.
* cytaty w tekście pochodzą z ww. książki
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz