Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
CZYTAJ TEŻ: Dodatek osłonowy pomocą dla Polaków w opłatach za energię? Można składać wnioski
Atak Rosji na Ukrainę spowodował wiele perturbacji w sferze gospodarczej nie tylko tych dwóch krajów, ale także sąsiednich, które są na różne sposoby powiązane właśnie gospodarczo z tymi państwami. Wiele niepewności dotyczy rynku energii, a więc węgla i gazu. Oba surowce są od lat importowane do Polski z Rosji.
Coraz częściej pojawiają się głosy, że należałoby wycofać się ze sprowadzania surowców z Rosji, bo utrzymywanie obecnego stanu rzeczy przyczynia się do wspierania machiny wojennej tego kraju. Problem w tym, że polska produkcja węgla nie wystarcza na zaspokojenie obecnie wszystkich potrzeb. Kolejną sprawą jest różnica w kaloryczności rodzimego i sprowadzanego węgla.
Wojna w Ukrainie dobitnie pokazała, że rynek węgla jest podatny na wydarzenia polityczne oraz militarne, jak wiele innych gałęzi wchodzących w skład gospodarki nie tylko tej surowcowej. Gdyby rzeczywiście doszło do całkowitego wstrzymania importu węgla z Rosji, Polska musiałaby znaleźć rynki zastępcze skłonne do eksportowania go nad Wisłę. Mówi się m.in. o Stanach Zjednoczonych, Czechach czy krajach afrykańskich. W tym przypadku wpływ na cenę może mieć także wysokość frachtu.
Cytowany przez Parkiet Krystian Brymora, analityk jednego z domów maklerskich wskazuje, że węgiel importowany do Polski z Rosji od kilku lat nie jest wykorzystywany do produkcji energii elektrycznej przez rodzime elektrownie. Jego zdaniem przede wszystkim surowiec trafia do przemysłu oraz mniejszych ciepłowni ze względu na obniżone zasiarczenie w porównaniu z węglem wydobywanym w naszym kraju. Ten szczegół jest o tyle istotny, że wpływa na ogólną ocenę tego, czy spełniamy wymagania środowiskowe, czy też nie.
Jak informuje Business Insider Polska, nasz kraj nie jest uzależniony od rosyjskiego węgla. Udział tego surowca w krajowym zużyciu wynosi 8,5 proc., z kolei udział Rosji w imporcie węgla do Polski w 2020 roku wahał się w granicach 70 proc. „Polskie zapotrzebowanie na węgiel jest bowiem zaspokajane w ok. 80 proc. przez polskie źródła” – czytamy w artykule.
Z danych Eurostatu za I połowę 2021 roku, które przytacza serwis, wynika, że sprowadziliśmy do Polski 6,2 mln ton węgla, co stanowi wzrost o 15 proc. więcej niż w poprzednim roku, a 65 proc. z tego pochodziło z Rosji.
W naszym regionie za tonę ekogroszku jeszcze we wrześniu płaciło się ok. 960 zł. Na początku marca 2022 już 1 400 zł, a dwa tygodnie później nawet 1 900 zł. Wzrost o ponad 100 proc. to nie koniec kłopotów konsumentów. Węgla zwyczajnie zaczyna w składach brakować. – Może są małe braki ze względu na to, że jest większy popyt. Klienci z obaw przed wojną wykupują więcej węgla. Na rynku jest go delikatnie mniej – powiedział kilka dni temu Telewizji Proart Marian Kaźmierczak, właściciel jednego ze składów opału w Ostrowie Wielkopolskim. – Węgiel w małej ilości można dostać od razu, w większej ilości mamy na zapisy – dodał.
A czas oczekiwania waha się od czterech do sześciu tygodni. Nie ma też gwarancji ceny, ani ilości, którą będzie można kupić, bo zdarzają się przypadki, że sprzedawcy nie wiedzą, czy dostaną tyle, ile zamówili.
Tańszy węgiel niż w lokalnych składach można spróbować kupić przez Internet. Polska Grupa Górnicza, największy producent węgla w Polsce, otworzył sklep internetowy, w którym można zamówić maksymalnie 5 ton w ciągu roku na gospodarstwo domowe, ale transport z kopalni należy zorganizować we własnym zakresie. Podobną drogę obrał chociażby Tauron. W obu sklepach ceny nie przekraczają 1 000 zł za tonę, ale zainteresowanie jest na tyle duże, że czasami opału zaczyna brakować. – Ta oferta spotkała się z bardzo dużym zainteresowaniem, ponieważ oferujemy ceny producenta, a więc niższą, niż w innych miejscach na rynku. Codziennie o 18.00 zasilamy sklep nową partią towaru. Tylko w marcu pozyskaliśmy ponad 3 000 nowych klientów, którym zaoferowaliśmy ponad 15 000 ton węgla. Akcja jest bezterminowa, więc w najbliższych dniach codziennie ten węgiel będzie uzupełniany – wyjaśnił w rozmowie z Telewizją Proart Tomasz Głogowski, rzecznik prasowy Polskiej Grupy Górniczej.
Nie ukrywa, że zainteresowanie jest większe niż moce produkcyjne. Mowa o ekogroszku, a więc najpopularniejszym rodzaju opału. Jak zaznacza, pozostałe asortymenty są dostępne.
Pojawiają się głosy, że to kolejna bańka spekulacyjna wywołana wojną w Ukrainie, jak miało to wcześniej z cenami paliw czy pieniędzmi w bankomatach. Wielu pamięta, jak jeszcze kilka tygodni temu kierowcy ustawiali się nawet w kilometrowych kolejkach do dystrybutorów. Część stacji benzynowych wprowadziła później limit zakupu paliwa. Podobnie było z wypłatami pieniędzy w niektórych bankach.
O ile w przypadku paliwa niektórzy mogą odpuścić sobie jeżdżenie samochodami i przesiąść na komunikację zbiorową, o tyle w przypadku zagwarantowania sobie ciepła zimą, sytuacja wygląda nieco inaczej. Jeśli ktoś do tej pory potrzebował w okresie grzewczym 5 ton węgla, teraz może tylko w jednym sezonie zapłacić za ogrzewanie budynku dwa razy tyle. Niektórzy zatem nie czekają i już na początku wiosny kupują opał, chcąc uchronić domowe budżety przed jeszcze większymi podwyżkami. A niewykluczone, że mogą one nadejść. Próżno szukać specjalistów, którzy na bazie konkretnych danych i prognoz mogliby jednoznacznie powiedzieć, czy ceny węgla spadną, pozostaną na aktualnym poziomie, czy jednak wzrosną i ewentualnie o ile.
Tomasz Głogowski, rzecznik prasowy Polskiej Grupy Górniczej zaznacza, że wydobycie jest na takim samym poziomie, jak do tej pory. – Jeśli chodzi o ofertę dla klientów indywidualnych, to jest ona nawet wyższa, niż bywała w latach minionych. PGG nie produkuje i nie sprzedaje mniej węgla. Po prostu zainteresowanie jest większe – zaznaczył.
Jak podkreśla, popyt w ostatnich dniach spada. Niewykluczone jednak, że spółka zwiększy wydobycie chociażby w kontekście zapowiadanych regulacji prawnych rządu, który chce ustawowo zakazać importu rosyjskiego węgla do Polski. – Takie analizy i przygotowania trwają, natomiast ze względu na specyfikę produkcji i działalności górniczej, to jest proces, który musi trochę potrwać. Przygotowanie nowych frontów wydobywczych wymaga czasu, a także zaangażowania technicznego. Nie jesteśmy w stanie zrobić tego z dnia na dzień, ale myślimy o tym – podkreślił Tomasz Głogowski. Zapewnił jednocześnie, że polityka cenowa Polskiej Grupy Górniczej jest stała i ma zostać utrzymana.
wtorek, 5 kwietnia, 2022
Dobrze że zbiórki są mebli its,w razie czego porąbać i jest czym palić,no cóż takie czasy że zamiast węgla …..,to też opał ,zachciało się bogaczom wojny a ludzie na tym cierpią
wtorek, 5 kwietnia, 2022
Nakręcajcie dalej. Na tych pseudo składach nie wiedzą ile brać. Podobnie ceny na stacjach… kurs euro jak przed wojną, ropa podobnie, a ceny o 2 złote wyższe. O co chodzi?! Kolejny raz robią nam koło …
wtorek, 5 kwietnia, 2022
Żadne wojenne ani pandemiczne wzrosty surowców na Świecie nie uzasadniają tego, co u nas się na stacjach i składach wyprawia. Zamieszanie medialne to „woda na młyn” cwaniactwu.
wtorek, 5 kwietnia, 2022
ciekawa wiadomość , może niektórzy nie wiedzieli . Pan Elon Musk dostarczył ukraińcom terminale Starlink. A zgadnijcie kto za to zapłacił …… Orlen polski. może stąd paliwo nie może stanieć. tą wiadomość idzie zweryfikować w sieci