DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

Spanikował i poddał walkę. Grzesiak za mocny dla rywali! [WIDEO]

Ostrowski kick-boxer Michał Grzesiak nie zwalnia tempa. W miniony weekend wrócił z Budapesztu z Pucharem Świata w kategorii kick-light do 94 kg. Tym samym zawodnik Center Team Odolanów i Respect Team Ostrów, do tytułu mistrza świata i Europy dołożył kolejne trofeum. Węgierskie zawody miały jednak niecodzienny przebieg, bowiem Michał stoczył tylko jeden pojedynek. Kadra Polski zwyciężyła drużynowo w Pucharze Świata, zdobywając cztery złote medale i dwa brązowe.

Przed uderzeniami Michała Grzesiaka drży cały kick-boxerski świat. I nie ma w tym zdaniu nawet odrobiny przesady. Ostrowianin w weekend wystartował razem z reprezentacją Polski w Pucharze Świata w stolicy Węgier w Budapeszcie. Jego półfinałowy pojedynek w formule kick-light z reprezentantem Słowacji zrobił takie wrażenie na kolejnym rywalu, że ten oddał trofeum bez walki. Mój pierwszy rywal był bardziej wymagający na papierze niż w praktyce. Udało mi się go ustawić, miał taki styl, który mi odpowiadał. Troszeczkę brakowało mu szybkości i kondycji. Kiedy oglądałem drugi półfinał Serba i Węgra, to chciałem walczyć z tym drugim. Wygrał jednak Serb, ale chwilę później podszedł do mnie i zrezygnował z walki. Wnioskując po moim półfinale, po prostu odpuścił mówi Michał Grzesiak.

Grzesiak w 2023 roku jeszcze nie przegrał walki. Już informowaliśmy o wygranej podczas gali FEN w Ostrowie Wielkopolskim. Później do kolekcji dołożył mistrzostwo Europy. Puchar Świat na Węgrzech miał być kolejnym przystankiem na drodze po mistrzostwo globu, podczas imprezy, którą zaplanowano na listopad. Ostrowianin w pierwszej walce spotkał się ze Słowakiem, którą wygrał przez przewagę techniczną w II rundzie.

Finałowy rywal Michała Grzesiaka przestraszył się reprezentanta Polski. Dziwne podejście jak na sportowca, którego powinna charakteryzować wola walki i determinacja. Zawodnik Center Team Odolanów, nie krył rozczarowania takim właśnie scenariuszem. Do pokonania miał bowiem sporo kilometrów, tylko po to, żeby zawalczyć z jednym zawodnikiem.

Napisz do autora

Skomentuj ten wpis jako pierwszy!

Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz