Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Aktywiści dzięki zebranemu materiałowi złożyli zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Proces trwał ponad rok, ale wreszcie zapadł wyrok w tej sprawie. Sąd Rejonowy w Ostrowie Wielkopolskim uznał, że na fermie doszło do znęcania się nad zwierzętami i skazał obu mężczyzn kolejno na karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata oraz pół roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Jeden z nich będzie się znajdował pod dozorem kuratora, a drugi przez dwa lata nie będzie mógł posiadać zwierząt. Skazani muszą zapłacić też po 2 tys. zł na rzecz Międzygminnego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt z siedzibą w Wysocku Wielkim.
>> Jesteśmy też na Facebooku. Polub nasz fanpage! <<
– Jesteśmy usatysfakcjonowani wyrokiem. Zależy nam jednocześnie, żeby pokazać, że cierpienie zwierząt jest wpisane w przemysł futrzarski, a znęcanie się nad zwierzętami przez pracowników nie jest jednostkowym przypadkiem, tylko konsekwencją stłoczenia kilkudziesięciu tysięcy drapieżników w ciasnych klatkach na bardzo małej powierzchni. Dlatego jedynym sposobem, żeby zapobiec tego typu sytuacjom jest wprowadzenie całkowitego zakazu hodowli zwierząt na futro w Polsce – mówi portalowi wlkp24.info Bogna Wiltowska ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki.
Wyrok w tej sprawie miał zapaść 10 lipca, ale do sądu nie trafiły we wskazanym terminie wywiady środowiskowe, bez których nie mogło odbyć się dalsze postępowanie.
Jak mówi Ilona Rabizo, aktywistka Stowarzyszenia „Otwarte Klatki” i socjolożka badająca problem zatrudnienia na fermach przemysłowych, ferma w Masanowie nie jest odosobnionym przypadkiem na terenie Polski, w którym zwierzęta nie mają zapewnionych odpowiednich warunków bytowych. – Z licznych relacji pracowników, którzy się do nas zgłaszają wynika, że sytuacja z Masanowa nie jest odosobnionym przypadkiem. Nie ma możliwości, żeby na fermach nie dochodziło do znęcania się nad zwierzętami. Wynika to z całego systemu hodowli: kilkadziesiąt, a czasem nawet kilkaset tysięcy dzikich zwierząt stłoczonych w ciasnych klatkach kontra nieliczni, słabo przeszkoleni i często sezonowi pracownicy, którzy nawet gdyby chcieli, to nie są w stanie prawidłowo obchodzić się ze zwierzętami. Na ławie oskarżonych powinny być osoby odpowiedzialne za ten stan rzeczy, czyli właściciele ferm – podkreśla.
ZOBACZ TEŻ: Związał psa i porzucił w lesie. Winny wyrokiem sądu
piątek, 31 sierpnia, 2018
Dla mnie to jest śmieszny wyrok w zawieszeniu.