Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
2. grudnia 2018 załoga karetki pogotowia jechała ulicą Staroprzygodzką do pacjenta. Ratownicy otrzymali wezwanie z najwyższym stopniem pilności. W ciągu 60 sekund musieli być w drodze do pacjenta, u którego podejrzewano zawał. Był to bezpośredni stan zagrożenia życia.
Po drodze do zawałowca doszło do zderzenia karetki z samochodem osobowym, którym kierował Roman Cegielny – były prezes OZC. Poszkodowany został przetransportowany śmigłowcem lotniczego pogotowia ratunkowego do szpitala w Kaliszu, gdzie zmarł.
CZYTAJ: Tragedia na Staroprzygodzkiej. Co wiadomo na temat wypadku?
Dziś w Sądzie Rejonowym w Ostrowie Wielkopolskim rusza proces kierowcy karetki pogotowia. Kierowcy postawiono zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Oskarżonemu grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. W czwartek sędzia przesłucha 14 świadków. Wśród nich znajduje się ratownik medyczny, który jechał w kartce z oskarżonym w momencie wypadku. Ratownik medyczny zeznał, że pamięta jak przy wyjeździe do zdarzenia, kierowca włączał sygnały świetlne i dźwiękowe, ale nie pamięta czy były one włączone w momencie zdarzenia. Wcześniej powiedział, że był pewien, iż sygnalizacja świetlna i dźwiękowa była włączona i podtrzymuje te zeznania. Zeznawała także córka zmarłego Romana Cegielnego, która występuje w charakterze oskarżyciela pomocniczego.
Wsparcie dla kierowcy płynęło z każdej strony. W lutym ratownicy medyczni z NSZZ Ratowników Medycznych Południowej Wielkopolski rozpoczęli zbiórkę pieniędzy. Chcieli w ten sposób wspomóc kolegę, który po wypadku sam potrzebował rehabilitacji.
czwartek, 24 października, 2019
Jechał chłop na sygnale, należy mu się immunitet jak tym kolumn rządowych. Tym bardziej, że jechał ratować człowieka a tamci wozili rozpasanych polityków.
czwartek, 24 października, 2019
Szkoda mi tego chłopa, jechał z pomocą innej osobie i specjalnie tego nie zrobił.
czwartek, 24 października, 2019
Chłopie jesteśmy z tej samej firmy, trzymam kciuki za Ciebie
czwartek, 24 października, 2019
Oj gdyby to był kierowca limuzyny rządowej. Przed sądem stałaby córka nieżyjącego pod zarzutem fałszywych zeznań. Prawda jest taka- karetka leciała lewą stroną, na sygnale świetlnym,a każdy kierowca szczególnie przed wykonaniem skrętu w lewo ma obowiązek (wg kodeksu) upewnić się, że ma wolną drogę. No ale zginął, a teraz zaczyna się polowanie na czarownice. Trzymaj się chłopie.
piątek, 25 października, 2019
Jeżeli jechał z na sygnale (tak jak to przepis nakazuje) to powinien być niewinny, człowieka ciągają po sądach, a rządowe kolumny nadal urządzają sobie rajdy po miastach. All animals are equal, but some animals are more equal than others.”
Może Pan Prezydent go uniewinni zanim zapadnie wyrok? Wszakże mamy taki obyczaj.
piątek, 25 października, 2019
Szkoda, że nie rozpatruje się przyczyn bezpośrednich wypadku. Czy to nie poszkodowany wymusił, albo inaczej nie przyczynił się do wypadku. Karetka jest pojazdem ratującym życie i wszem wiadomo tak samo jak straż pożarna musi mieć ułatwienia w ruchu bo inaczej będziemy karać za to, że nie zdążyli dojechać. najwyższy czas wyprostować przepisy dotyczące karetek czy straży bo widzimy przynajmniej ja to widzę jak zachowują się kierowcy, zamiast jak najszybciej udrożnić przejazd jeszcze go tamują.Mam nadzieję, że sad weźmie sobie do serca takie przypadki bo inaczej nie będzie chętnych do narazania sie przy tak odpowiedzialnej pracy.