Kewin Rozum z Krotoszyna ubiegał się o stanowisko prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Przegrał z Radosławem Piesiewiczem – prezesem Polskiej Ligi Koszykówki i Polskiego Związku Koszykówki. W rozmowie z portalem wlkp24.info opowiedział m.in. o kulisach kampanii i pewnym wątku politycznym.
W szranki o posadę prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego stanął Kewin Rozum stojący na czele Polskiego Związku Sumo. To pochodzący z Krotoszyna młody działacz i były sportowiec uprawiający tę dyscyplinę. Klan Rozumów jest znany w kraju nie tylko w środowisku sumo. Jego konkurentem był Radosław Piesiewicz zarządzający Polskim Związkiem Koszykówki oraz Polską Ligą Koszykówki.
Z ubiegania się o kolejną kadencję zrezygnował dotychczasowy prezes PKOl-u i wieloletni sternik tej instytucji – Andrzej Kraśnicki (wcześniej m.in. wieloletni prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce). W przeszłości piastował również wiele innych stanowisk w instytucjach sportowych w kraju i poza granicami. Jest honorowym prezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
Uprawnieni do głosowania przedstawiciele instytucji wchodzących w skład PKOl-u mogli zatem wybierać spośród dwóch kandydatów: Radosława Piesiewicza i Kewina Rozuma. Wygrał ten pierwszy znaczną różnicą głosów: 138 do 24.
Przegrany mówi, że żalu nie chowa, rozczarowany też nie jest. Z dystansem jednak podchodzi do pewnych wydarzeń, które działy się wokół wyborów w ostatnim czasie i które ujrzały światło dzienne.
Od kilku tygodni w ogólnopolskich mediach relacjonujących na bieżąco wydarzenia wokół wyborów nie brakowało informacji dotyczących rzekomych powiązań politycznych prezesa PZKosza z osobami związanymi z rządem Zjednoczonej Prawicy. Ten wątek poruszały nie tylko media stricte sportowe, ale również portale internetowe opisujące m.in. codzienne życie polityczne. Wskazywano na znajomość Piesiewicza z ministrem aktywów państwowych Jackiem Sasinem.
O te powiązania Radosław Piesiewicz został zapytany w wywiadzie udzielonym portalowi sport.pl 19 kwietnia 2023 roku. Dziennikarze Łukasz Cegliński i Łukasz Jachimiak w odpowiedzi usłyszeli: „(…) Ja wcale nie przychodzę do PKOl-u jako polityk, bo ja nie mam legitymacji partyjnej. Żadnej. Totalnie żadnej. A to, że się z kimś przyjaźnię? Tak, znam się i się przyjaźnię z panem Sasinem. Ale znam też pana Schetynę związanego z PO. I czy to jest coś złego? Myślę, że sport powinien łączyć a nie dzielić. On jest ponad podziałami politycznymi”.
O politycznych znajomościach kontrkandydata wspomniał też w rozmowie z portalem wlkp24.info Kewin Rozum: – Gdzieś tam było granie na zasadzie, że spółki skarbu państwa będą przekazywać środki na działalność Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Na początku było 200 mln zł, potem 300 mln, później były mieszkania dla sportowców, którzy zdobędą złoty medal olimpijski i tak festiwal obietnic się powielał.
Jak podkreślił, sam proponował inną wizję – „opartą o ewolucję, a nie rewolucję” i to miało go wyróżnić w walce o stanowisko prezesa PKOl-u. – Starałem się przedstawić to, jak mówiła moja babcia – że lepiej jeść codziennie łyżką, niż raz chochlą, bo to się po prostu może odbić czkawką. Oby tak dla polskiego sportu się nie stało – zaznaczył.
Kewin Rozum podejrzewa, że zebrane przez niego głosy w większości mogły pochodzić od przedstawicieli organizacji sportów nieolimpijskich lub innych podmiotów, które także są członkami PKOl-u i miały prawo głosować w wyborach na prezesa tej instytucji. To nie mogło wystarczyć do zwycięstwa. Warto zaznaczyć, że związki olimpijskie mają po trzech delegatów, a związki nieolimpijskie – po jednym. Nasz rozmówca podejrzewa, że stąd taka przewaga w liczbie głosów na korzyść jego kontrkandydata. – Może nie gwoździem do trumny, ale dobiciem, żeby pozostałe osoby, które nie są chętne prezesowi Piesiewiczowi, a jednak oddały na niego swój głos, było skierowanie prośby przez Andrzeja Kraśnickiego do delegatów – zaznaczył nasz rozmówca.
O co miało chodzić z postawą byłego już prezesa PKOl-u? – Miał prosić delegatów na zjeździe, że gdyby chcieli oddać na niego głos, to bardzo serdecznie prosi, żeby oddał go jednak na pana prezesa Piesiewicza – podkreślił Kewin Rozum. – Pan prezes Kraśnicki mógł oczywiście w jakiś sposób powiedzieć, że on jest za tym, żeby wygrał np. pan prezes Piesiewicz, natomiast nie myślałem, że posłuży się powiedzeniem, że ze względu na obecny układ polityczny pan prezes Piesiewicz jest w stanie zrobić dużo więcej – dodał.
Andrzej Kraśnicki nie rozstaje się – w związku z wynikami wyborów – z polskim ruchem olimpijskim. został wybrany po wyborach na prezesa Polskiej Fundacji Olimpijskiej.
Prezes Polskiego Związku Sumo nie rozpacza po przegranej. Jak zaznaczył, w żadnym stopniu ta porażka nie podcięła mu skrzydeł. Jeszcze tego samego dnia, a więc w sobotę pojechał do Kielc, gdzie rozgrywane były Mistrzostwa Europy w kategoriach młodzieżowych i juniorskich. Po przegranych wyborach – podkreślił nasz rozmówca – pozostaje w kontakcie z przedstawicielami części związków sportowych i zamierza z nimi współpracować dla rozwoju sportu i poszczególnych dyscyplin.
Jego celem na najbliższy czas w PZ Sumo jest dalsze poprawianie warunków dla sumitów. – Jeśli będziemy dbać o zawodników, to będą nam wyrastać kolejne pokolenia. Nie tylko grupa seniorska, ale też po kolei grupy młodzieżowe, aby wyrastali nam kolejni mistrzowie – zapewnił prezes Rozum.
Kewin Rozum rozpoczął przygodę ze sportem w dzieciństwie, a na pierwsze zawody pojechał w wieku 9 lat. Starty zakończył w 2021 roku, by zająć się sędziowaniem i działalnością szeroko związaną z tą dyscypliną. Jako prezes Polskiego Związku Sumo stara się zainteresować nią większą liczbę osób, poprawiać finansowanie i warunki treningów zawodnikom uprawiającym tę dyscyplinę. Jednym z ostatnich dużych wydarzeń, za którym stał PZ Sumo, była organizacja Mistrzostw Europy, które odbyły się we wrześniu 2022 roku w Krotoszynie.
Co ciekawe, Polski Związek Sumo powstał w 2004 roku – trzy lata po założeniu Towarzystwa Atletycznego Rozum w Krotoszynie. Wówczas głowa rodziny – Dariusz Rozum brał czynny udział w tworzeniu nowej organizacji na mapie Polski, bo wcześniej sumici startowali pod szyldem Polskiego Związku Zapaśniczego. Niedawno stery w liczącej niespełna 20 lat instytucji przejął jego syn Kewin.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz