Telewizje lokalne w całej Polsce walczą o być albo nie być. Trwa kampania „Ratujmy telewizje lokalne” koordynowana przez Polską Izbę Komunikacji Elektronicznej (PIKE). Właśnie na znanym portalu branżowym money.pl pojawił się artykuł o misji i problemach lokalnych stacji, który przygotowała dyrektor Telewizji Proart Anna Kobielska-Okrój.
„Ponad 150 telewizji lokalnych codziennie dostarcza najświeższe informacje ponad 5 mln widzów w kraju. Istnieją od ponad 30 lat, ale prawnie są niemal niezauważone.” – tak rozpoczyna się tekst, który właśnie opublikował portal o tematyce gospodarczej money.pl. Jego autorką jest Anna Kobielska-Okrój, dyrektor Telewizji Proart, która pracuje także w grupie szefów stacji lokalnych zajmujących się opracowywaniem systemowych rozwiązań prawnych nad wsparciem finansowym dla telewizji lokalnych.
PRZECZYTAJ ARTYKUŁ TUTAJ: Potencjał społeczny tkwi w telewizjach lokalnych
Aktualnie nie ma żadnych regulacji prawnych dotyczących lokalnych stacji telewizyjnych. To jednak nie wszystko. – Media lokalne nie mają zapewnionego stałego miejsca wśród kanałów operatorów telekomunikacyjnych czy platform satelitarnych. Gdyby nie wsparcie regionalnych operatorów kablowych, takich jak Chopin, Promax, Toya, czy ogólnopolskiego operatora Vectra, który wspiera i udostępnia aż 61 stacji lokalnych, widzowie z mniejszych miejscowości byliby pozbawieni dostępu do informacji, na których im zależy – powiedział w reportażu „Fenomen telewizji lokalnych” Juliusz Marek, prezes Stowarzyszenia Polskie Telewizje Lokalne.
CZYTAJ TEŻ:
Potencjał społeczny jest zatem ogromny, ale sytuacja małych stacji telewizyjnych jest coraz gorsza. Można to powstrzymać. Trzeba jednak stworzyć ramy systemowego wsparcia dla tych firm, które są w coraz gorszej sytuacji finansowej.
Wiele z nich nie przetrwało pandemii, a pogarszająca się sytuacja na rynku reklam sprawia, że kolejne stają przed egzystencjalnym zagrożeniem. – Gdybym wystawiła faktury za czas antenowy poświęcony w 2020 roku na komunikację dotyczącą tego kryzysu, miałabym jakieś 300 tysięcy złotych przychodu. Tymczasem po ogłoszeniu lockdownu zostało z nami 3 stałych klientów, a miesięczny przychód, czyli miesięczny budżet mojej redakcji, sięgał ledwie 7 tysięcy złotych. To były pieniądze na pensje, ZUS, telefony, licencje, środki ochrony, rachunki za prąd i inne, wyłącznie niezbędne wydatki. Nadludzki wysiłek za nieludzkie pieniądze – wspomina Bogda Orzechowska z Telewizji Suwałki.
Coraz mniejsza liczba telewizji lokalnych, a więc i kurczące się grono lokalnych mediów może mieć negatywny wpływ na demokrację, o czym mówią eksperci z wielu krajów zajmujący się badaniem mediów.
Podobne zdanie ma również Anna Kobielska-Okrój, dyrektor generalna Telewizji Proart: – Bez nas powstanie ogromna wyrwa na rynku medialnym, której nie sposób wypełnić. To będzie deficyt rzetelnych, lokalnych informacji, które umożliwiają mieszkańcom Polski powiatowej odnalezieni się w rzeczywistości informacyjnej i zachowanie poczucia przynależności – tak dziś ważnego.
Dlatego też przedstawiciele telewizji lokalnych postanowili działać i walczyć o przetrwanie dla dobra Widzów. Kilka tygodni temu byli współorganizatorami debaty senackiej z przedstawicielami parlamentu, podczas której przedstawili aktualną sytuację rynku, który tworzą.
Na tym jednak nie koniec. To oni stoją za inicjatywą #RatujmyTelewizjeLokalne. To projekt Polskiej Izby Komunikacji Elektronicznej oraz Fundacji „Fundusz Telewizji Lokalnych”.
środa, 13 września, 2023
Często te informacje są kupione przez władze, jak choćby u Was. Gmina, miasto ma taką propagandę jak pis w TVP.
środa, 13 września, 2023
Niestety świat się ciagle zmienia, medialny szczególnie. Gazet już prawie nie ma. To samo czeka kablówki, role regionalnych informacji na które powołuje się pani Okrój już od dawna pełni internet.