Karp królewski z Przygodzic od dziesięcioleci pozostaje jednym z najbardziej rozpoznawalnych i cenionych lokalnych produktów. Jeszcze kilka miesięcy temu przyszłość tej tradycji stała jednak pod znakiem zapytania. Dziś samorządowcy i nowi dzierżawcy oficjalnie ogłosili: hodowla została uratowana, a karp trafia do sprzedaży.

W marcu wokół stawów przygodzickich narastały obawy. Mówiono o poważnych problemach z dostępem do wody, sporach z Wodami Polskimi oraz o niepewnej przyszłości całego kompleksu. Po latach prowadzenia hodowli dotychczasowi dzierżawcy – Marek Trzcieliński i Wiesław Michalski – zdecydowali się zakończyć działalność na stawach Trzcieliny i pozostałych zbiornikach tworzących jeden z największych i najstarszych kompleksów stawowych w regionie. – Sytuacja była naprawdę trudna i długo nie było pewności, czy uda się znaleźć następców, którzy podejmą się tego wyzwania. Na szczęście do katastrofy nie doszło – podkreśla wicemarszałek województwa wielkopolskiego Krzysztof Grabowski.
Po wielu miesiącach niepewności w Przygodzicach oficjalnie zaprezentowano nowych gospodarzy stawów. Dzierżawę przejęli Andrzej i Sandra Wróblewscy, od niedawna właściciele Gospodarstwa Rybackiego „Stawy Przygodzice” – warto zauważyć, że nazwa została nieco zmodyfikowana. Dotychczas związani byli z branżą drzewną, dlatego wejście w rybactwo oznacza dla nich naukę zupełnie nowego fachu. – To dla nas ogromne wyzwanie, ale i odpowiedzialność – przyznaje Sandra Wróblewska. Dodaje: – Wiemy, jak ważne są te stawy i jaką renomę ma karp z Przygodzic.
W pierwszych miesiącach działalności nowi dzierżawcy mogli liczyć na wsparcie i doświadczenie poprzedników. Historia stawów sięga XII wieku. To właśnie cystersi założyli kompleks stawów przygodzickich, które początkowo miały chronić zamek w Odolanowie przed zalaniem. Dziś stawy pełnią kilka funkcji jednocześnie: są elementem retencji wodnej, siedliskiem wielu cennych gatunków fauny i flory, a także ważnym ośrodkiem hodowli ryb.
Nowi dzierżawcy muszą w praktyce od podstaw zbudować zaplecze techniczne i organizacyjne gospodarstwa, jednocześnie mierząc się z presją utrzymania wysokiej jakości produktu. Tegoroczne odłowy odbywają się w trudniejszych warunkach – wody w stawach było nawet o 2/3 mniej niż zazwyczaj, co bezpośrednio przełożyło się na liczbę ryb. – Mimo problemów z wodą karp z Przygodzic trafi na wigilijne stoły. To dowód na determinację i dobrą współpracę wszystkich zaangażowanych stron – zapewnia wicemarszałek Grabowski.
Sytuacja hydrologiczna w niemal 40 stawach kompleksu wciąż wymaga stałego monitoringu i nadzoru odpowiednich służb. Jednak mieszkańcy regionu, którzy chcą kupić sprawdzonego, lokalnego karpia, nadal mają taką możliwość. Sprzedaż prowadzona jest bezpośrednio przy stawach w Dębnicy.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz