Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Sprzedawcy, którzy wystawili stragany na ostrowskim rynku są w raczej minorowych nastrojach. Tak jak Dorota Tomczak z Lewkowca oferująca ciastka owsiane oraz świąteczne ozdoby. Wszystko własnej produkcji.
– No, niestety, jest naprawdę mało osób – mówi Tomczak. Dlaczego zainteresowanie jest niewielkie? Zdaniem sprzedawczyni dlatego, że na ostrowskim rynku „nic się nie dzieje”. – Nie ma żadnych atrakcji dla dzieci. Jedyną atrakcją weekendową były food-trucki z jedzeniem. Ale, niestety, weekend minął i teraz jest cisza. Pogoda też nam nie sprzyja – dodaje rozczarowana imprezą kobieta.
Joanna Kędzierska z Biadek oferuje z kolei na jarmarku własnoręcznie wykonane wielkanocne dekoracje. Są tu koronki czy figurki szydełkowane wełną. – Codziennie jest gorzej. Bardzo słabo się sprzedaje. Ludzie dużo oglądają, podziwiają. Czasami dziecko kupi małą rzecz, jakąś kurkę za 5-10 złotych – wzdycha wystawczyni rękodzieła.
Na brak klientów nie narzekają za to sprzedawcy oferujący produkty spożywcze.
Paweł Gorzkiewicz sprzedaje swoje wyroby wprost z mobilnej wędzarni. Ma ryby morskie, pstrągi oraz wędliny. – W tym momencie zostało jeszcze tylko 5 gatunków ryb. Trewal – z rejonu Północnego Atlantyku. Jest to ryba tuńczykowata. Fajne, zwarte mięso, grube ości, panie biorą szczególnie dla dzieci, bo jest to ryba bezpieczna do jedzenia – zachwala swój towar wystawca, który przyjechał z Kalisza. Dlaczego nie ma ryb słodkowodnych z hodowli w Dolinie Baryczy, które powinny być specjalnością regionu? – Nam tu brakuje ryb morskich, dlatego je oferuję – tłumaczy.
Organizatorzy jarmarku przekonują, że pomimo złej pogody, warto się pojawić przed świętami na ostrowskim rynku. – W tym roku postaraliśmy się jeszcze bardziej uatrakcyjnić jarmark, bo mieliśmy tę ofertę food-truckową – przekonuje Ewa Psztyr, prezes spółki Targowiska Miejskie. Staramy się jak najwięcej handlowców ściągnąć tutaj i ten rynek ożywić chociażby w okresie przedświątecznym, żeby coraz więcej ludzi tu przychodziło i korzystało; nie tylko ze stoisk jarmarku, lecz także ze sklepów i gastronomii, które są tu na stałe – dodaje organizatorka.
Napotkani na rynku ostrowianie cieszą się, że jarmark wielkanocny – choć bez nadzwyczajnych atrakcji – został zorganizowany jak co roku. – Jak na Ostrów, to uważam, że to bardzo fajny pomysł i dobrze, że jarmark jest i przed jednymi świętami (Boże Narodzenie – red.), i przed drugimi (Wielkanoc – red.) – mówi nam emerytka Bożena Glinkowska, robiąc zakupy na stoisku z przyprawami.
Wiesława Moś kupuje wędzoną szynkę. – Więcej nie, bo trzeba dbać o dietę – mówi z uśmiechem. Na jarmarku znalazła się przy okazji, ponieważ nie pamiętała o tym, że odbywa się w tych dniach.
Tegoroczny ostrowski jarmark wielkanocny potrwa jeszcze do 13 kwietnia. Ostatnie dni uatrakcyjnić mają występy klauna – w przebraniu zajączka.
Juliusz Urbanowicz
środa, 12 kwietnia, 2017
A na Warynskiego remont drogi osiedlowej idzie ze az miło , były tam chodniki ,scieżki rowerowe i do wymiany a mieszkańcy innych ulic mogą tylko pomarzyć jak się wydaje pieniadze na niepotrzebne inwestycje to brakuje na organizację jarmarku .Jarmark jest organizowany po macoszemu brak tu pomysłów i przede wszystkim chęci . To musi być konsultowane z handlowczami ze Sródmieścia musi powstać grupa ludzi która będzie dyskutować , dyskutować i dyskutowac różne warianty współpracy
środa, 12 kwietnia, 2017
Nie dziwię się że taki słaby jarmark,bo prawdę mówiąc jaka Pani prezes ,taki jarmark. Zastanawia mnie fakt,jakim cudem(znajomością)Pani P zasiada na fotelu prezesa i kupe kasy zarabia,jak nawet fajnej oferty Jarmarkowej nie potrafi przedstawić…żal.pl