Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Wykonanie odstrzału rząd zlecił myśliwym, a jak się dowiadujemy – nie wszystkie koła łowieckie popierają ten pomysł. Rolnicy z kolei boją się o swoje uprawy a producenci trzody chlewnej o swoje gospodarstwa i chcą w każdym możliwy sposób bronić się przed ASF.
Dyskusja idzie w złym kierunku
Temat odstrzału dzików wywołał dyskusję w niemalże każdej przestrzeni życia społecznego. Rozmawiają środowiska ekologów, dyskutują politycy, stowarzyszenia działające na rzecz obrony zwierząt, opiniami wymieniają się sąsiedzi. Słowem – wszyscy. Większość dyskusji śledzimy oczywiście w przestrzeni medialnej. Mówi się jednak głównie o tym czy odstrzał dzików jest dobry czy zły, rzadziej dyskutuje się – dlaczego taki nakaz wydały stosowne ministerstwa? – Ktoś – że tak powiem – potrzebował tematu, może trzeba było przykryć jakiś inny temat? W tej chwili akurat wyskoczył Narodowy Bank Polski… Mamy niezbyt pozytywne przepływy dotyczące określonej grupy polityków. Więc jest siana panika i jest to nieodpowiedzialność – twierdzi Piotr Walkowski, prezes Wielkopolskiej Izby Rolniczej. Stoi jednak na stanowisku , że odstrzał jest potrzebny. Twierdzi, że to głównie człowiek jest odpowiedzialny za rozprzestrzenianie się wirusa afrykańskiego pomoru świń. Jednak to przez nieodpowiedzialne zachowanie człowieka, na przykład przez wyrzucanie żywności na terenach przyleśnych, dzik staje się mimowolnie roznosicielem ASF. Prezes WIR stoi na stanowisku, że populacja dzików absolutnie nie jest zagrożona. Biorąc pod uwagę zmieniającą się przyrodę, okres rozrodczy tego gatunku jest już zupełnie inny niż lata temu. – Matematyka jest taka, że nawet jeśli dziś zredukuje się liczbę populacji do jakiegoś stopnia, to za pół roku czy rok wróci ona do stanu początkowego. Dziki rozmnażają się właściwie cały rok – mówi Walkowski.
Wykonawca – myśliwy
Ministerstwa środowiska i rolnictwa nakazały myśliwym wzmożone działania. Dano im tzw. wolną rękę jeśli chodzi o liczbę polowań. Myśliwi w tym zakresie są podzieleni – jedni ochoczo zareagowali na nakaz strzelania do dzików, inni – w większości tacy, którzy kierują się określoną etyką – nie chcą podpisywać się pod kontrowersyjnym pomysłem rządzących. Jedno z najstarszych kół łowieckich w Polsce, czyli klub myśliwski nr 8 w Ostrowie Wielkopolskim ma już blisko stuletnią tradycję i ściśle określone zasady. Mają swój plan polowań, a każdy członek klubu jest „weryfikowany” jeśli chodzi o jego etykę. – Będziemy trzymali się swoich zasad i planów łowieckich – mówi Andrzej Krysiak, prezes klubu myśliwskiego nr 8, zajmujący się łowiectwem już 38 lat. Wyjaśnia w rozmowie, że każde nadleśnictwo czy koło łowieckie w Polsce co roku, a nawet dwa razy w roku przygotowuje tak zwany plan łowiecki. To dokument, w którym szacuje się ilość dzikiem zwierzyny w obszarach łowieckich, na tej podstawie koła łowieckiej określają do jakich zwierząt mogą strzelać, w jakich okresach, a nawet ile potrzeba odstrzelać zwierzyny, by zachować równowagę ekosystemu. – Dzik był, jest i będzie. Jeśli go całkiem wyeliminujemy w naszego krajobrazu, będzie to z wielką szkodą dla wszystkich – kwituje Andrzej Krysiak.
Nie o takie „wsparcie” chodzi
Odstrzał dzików tłumaczony jest ochroną przed wirusem afrykańskiego pomoru świń. To posocznicowa choroba świń, a jej cechą charakterystyczną jest bardzo silna wybroczynowość i śmiertelność. Wirus wywodzi się w Afryki, po raz pierwszy rozpoznano go w Kenii w 1910 roku, w Europie jako pierwsza dotknęła trzodę w Portugalii w 1957 roku. Wirus zagraża hodowcom trzody chlewnej, którzy już od lat spoglądają na to, co dzieje się we wschodniej Europie. To stamtąd do Polski przyszedł ASF. Brak bioasekuracji czy kontroli co do zasad higieny w gospodarstwach rolnych w takich krajach jak Białoruś, Litwa, Łotwa czy Ukraina sprawiają, że Polska jest zagrożona rozprzestrzenianiem się tej choroby u świń. Aktualnie występowanie wirusa odnotowuje się na wschodniej ścianie kraju i w województwie mazowieckim. Rolnicy obawiają się o straty, ale i przy okazji ASF uwypuklają inne swoje bolączki. Coraz częściej wychodzą na ulice i protestują, że nie czują rządowego wsparcia w kwestii bioasekuracji, czują spadek zainteresowania konsumentów polskimi produktami np. warzywami czy mięsem, otrzymują mniejsze odszkodowania za szkody spowodowane klęskami żywiołowymi. – Jeśli wirus rozprzestrzeni się w Polsce, to dla nas jest to „być albo nie być”. Rolnicy w Polsce spełniają warunki bioasekuracji i się chronią przed ASF jak tylko mogą. Ale czujemy oddech na plecach z Zachodu jako producenci żywca, gospodarstwa się dziesiątkują i wielu producentów rezygnuje z hodowli – mówi Grzegorz Majchrzak, prezes Wielkopolskiego Związku Hodowców Trzody Chlewnej.
PRZECZYTAJ TEŻ: Rolnicy protestują. DK15 w kierunku Krotoszyna z utrudnieniami
Medal ma więcej niż dwie strony…
Masowy odstrzał dzików to wyzwanie nie tylko ideologiczne. Pomysłodawca powinien pogodzić różne środowiska i wyjaśnić wiele aspektów „za” i „przeciw” tego kontrowersyjnego nakazu. Są jednak i inne aspekty tematu, o których – póki co – aż tyle się nie mówi. Setki, tysiące czy nawet dziesiątki tysięcy odstrzelonych dzików to przecież mięso, które należy albo zutylizować, albo – co bardziej prawdopodobne – wykorzystać. Nie od dziś wiadomo, że dziczyzna to mięso cenne i szanowane przez koneserów z branży gastronomii. To też mięso zdrowe, pozbawione antybiotyków i takie, które „powstaje” bez ingerencji człowieka, w swoim własnym rytmie. Jak donoszą ogólnopolskie media, Polski Związek Łowiecki kupuje ogromną ilość chłodni, aby przetrzymywać mięso. Temat odstrzału dzików niesie za sobą wiele wątków, o których prawdopodobnie na arenie ogólnopolskiej będzie mowa jeszcze tygodniami lub miesiącami. W dialog włączył się także prezydent RP Andrzej Duda, więc sprawa jest rozwojowa.
sobota, 12 stycznia, 2019
Wszystkie dziki w ramach protestu ubrać w koszulki KONSTYTUCJA
sobota, 12 stycznia, 2019
Psedoeksperci ,, dobrej zmiany ,, wszystko załatwią politycznie – tak jak sławetny nieudacznik i minister niszczenia środowiska Szyszko i obecny nastepca ! Nie słuchają ludzi mądrych i rozważnych – idiotów w PiS dostatek !
sobota, 12 stycznia, 2019
W Niemczech, w ubiegłym sezonie łowieckim, odstrzelono prawie 837 tys. dzików. To ponad czterokrotnie więcej niż planowany odstrzał w Polsce. Wielkich protestów jednak nie było.
Ponadto w wielu sprawach najważniejszy jest głos z UE, czy teraz już nie? Komisja Europejska popiera plan masowego odstrzału dzików i chwali polskie władze za podjęte działania. „To niezbędny krok w celu ograniczenia bardzo agresywnego rozprzestrzeniania się w ostatnich miesiącach afrykańskiego pomoru świń (ASF) w Polsce i krajach UE oraz w celu ochrony unijnych rolników i konsumentów” – pewne radio cytuje wypowiedź przedstawiciela Komisji Europejskiej. Według Brukseli planowany odstrzał dzików jest zgodny z przepisami i zaleceniami podjętymi przez kraje UE między innymi podczas ostatniej konferencji ministerialnej, która odbyła się 19 grudnia. Zdecydowano wtedy, że w krajach, w których populacja dzików rozwinęła się „w sposób niekontrolowany” należy przeprowadzić odstrzał, ponieważ zwiększona populacja jest przyczyną „rozprzestrzeniania się i utrzymywania ASF”.
Wobec powyższego o co chodzi?