DODAJ MATERIAŁ
dodaj wideo, zdjęcie, tekst
Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Co właściwie mówią nam hasła „Black Friday” i symbole „%” na sklepowych witrynach? Nic innego jak to, że podczas zakupów możemy się miło zaskoczyć. Obniżki cen o 30, 40, 50 a może i 70% przez jeden dzień w roku nagle pojawiają się w większości sklepów. Dlaczego?
Czarny piątek, w krajach anglojęzycznych zwany „black Friday” to piątek tuż po Dniu Dziękczynienia, czyli tradycyjnym amerykańskim święcie przypadającym w czwarty czwartek listopada, a w Kanadzie w drugi poniedziałek października jako pamiątka pierwszego Dziękczynienia mieszkańców kolonii Plymouth w roku 1621. To amerykańskie święto narodowe ustanowił w XIX wieku prezydent USA Abraham Lincoln. Czarny piątek rozpoczyna sezon zakupowy przed Bożym Narodzeniem.
W ten jeden piątek w roku w Stanach prawie wszystkie sklepy czynne są dłużej niż zwykle (czasem całą dobę!), większość produktów kupić można co najmniej o połowę taniej, a większość Amerykanów kupuje prezenty pod choinkę właśnie tego dnia. Szacuje się, że w wir zakupów wpada co roku ponad 100 milionów Amerykanów. Według danych gospodarczych, black Friday to najbardziej dochodowy dzień w USA w całym roku kalendarzowym.
Moda na szaleństwo zakupowe i „czarny piątek” przywędrowała oczywiście także do Polski. Wiele sklepów przyciąga klientów zniżkami, choć nie tak spektakularnymi jak te za oceanem. Promocje znajdziemy także w internetowych sklepach i trwają czasem przez cały weekend. Często jednak o „czarnym piątku” przypominamy sobie dopiero wtedy, gdy nadejdzie, nie tak jak Amerykanie, którzy czekają tygodniami na dzień korzystnych zakupów. Czy ta moda z zachodu Wam się podoba? Czekamy na opinie.
piątek, 24 listopada, 2017
lepik dla frajerów, a dla sklepów możliwość wyczyszczenia magazynów, powodzenia w kolejce do kasy