Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Zdrowia za pieniądze kupić nie można, ale to one odgrywają zwykle kluczową rolę w procesie leczenia, kiedy w grę wchodzą m.in. operacje za granicą. Tak tez jest w przypadku małej Amelki Gidelskiej z Doruchowa. Dziewczynka cierpi na czterokończynową artrogrypozę. Ma przykurcze w nadgarstkach oraz stopy końsko-szpotawe, nie może też zginać rączek w łokciach. Mam Amelki o chorobie córki dowiedziała się po porodzie. – Oczekiwaliśmy narodzin zdrowego dziecka, tak nas uświadamiali lekarze. Jednak na stole porodowym okazało się, że coś jest nie tak – mówi Anna Gidelska.
Rodzice Amelki od razu po jej narodzinach zaczęli szukać informacji na temat choroby córki. Chcieli wiedzieć, jak najlepiej pomóc córce i gdzie tej pomocy szukać. Amelka praktycznie od urodzenia jest intensywnie rehabilitowana, jednak same ćwiczenia nie są w stanie poprawić jej stan na tyle, by w przyszłości mogła sama funkcjonować. – Amelka potrzebuje specjalistycznych ortez z Niemiec, które pomagają jej utrzymać minimalne zgięcie w łokciu, które udało się wypracować przez rehabilitację, prostuję też nadgarstek. Niestety kosztuję 20 tysięcy złotych, a należy je wymieniać co trzy miesiące – tłumaczy mama dziewczynki. I tu pojawia się kwestia pieniędzy. Rodzice Amelki zbierają pieniądze na wszystkie możliwe sposoby. W mediach społecznościowych prowadzone są licytacje różnego rodzaju przedmiotów.
Operacje w Stanach Zjednoczonych, na które potrzeba 3,5 miliona złotych są konieczne do tego, by rączki i nóżki Amelki miały szansę się wrócić do pełnej sprawność. Dla dziewczynki oznacza to lepszą przyszłość, a dla jej rodziców pewność, że zrobili wszystko, co mogli, by pomóc córce. Ważna jest więc każda pomoc i każda złotówka.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz