Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
„Zmieniamy szyld i jedziemy dalej” – powiedział zgromadzonym na Okęciu dziennikarzom Wojciech Kowalczyk, napastnik olimpijskiej reprezentacji Polski w piłce nożnej, która wracała z Barcelony ze srebrnym medalem. Był rok 1992. Kilka dni temu, tuż przed rozpoczęciem sylwestrowych bali prezydent Beata Klimek przedstawiła plan likwidacji Holdikomu – zmieniamy szyld i jedziemy dalej!
Likwidacja Holdikomu, ostrowskiej komunalnej „spółki matki” sprawującej nadzór właścicielski nad pozostałymi spółkami miejskimi, była jednym ze sztandarowych punktów programu, z którym Beata Klimek przeszło roku temu udała się po zwycięstwo w wyborach na prezydenta Ostrowa Wielkopolskiego. Mijały kolejne miesiące, konkretów brakowało.
W 1992 roku olimpijska reprezentacja Polski w piłce nożnej (U-23) na Igrzyskach w Barcelonie zajęła sensacyjne drugie miejsce. Pod wodzą Janusza Wójcika, u którego odprawa przedmeczowa często ograniczała się do słów „opie*****ć misiów!” występowali m.in. Andrzej Juskowiak, Marek Koźmiński, Jerzy Brzęczek, Andrzej Mielcarski, Wojciech Kowalczyk czy Piotr Świerczewski.
Konkretna deklaracja pojawiła się na początku grudnia, kiedy Beata Klimek, która gościła w programie „Prosto w oczy” zadeklarowała, że „decyzje w sprawie likwidacji Holdikomu zapadną do końca roku”. Redakcja Proartu i wlkp24.info zaczęła więc temat drążyć. I rzeczywiście, na kilka godzin przed końcem roku prezydent Klimek ze swojej obietnicy się wywiązała.
„Zmieniamy szyld i jedziemy dalej” – te słowa Wojciecha Kowalczyka zapisały się w historii polskiej piłki nożnej. A miały oznaczać płynne przejście trzonu kadry olimpijskiej do pierwszej reprezentacji, którą objąłby Janusz Wójcik. Zmiana szyldu nie okazała się jednak taka prosta. Sukcesy z młodzieżówki nigdy nie zostały powtórzone w dorosłej kadrze. Popularny „Wójt” trenerem pierwszej reprezentacji został pięć lat później. Olimpijczycy występowali w niej ze zmiennym szczęściem.
„Zmieniamy szyld i jedziemy dalej” – tak można odczytać komunikat, jaki wyszedł z Urzędu Miejskiego po sylwestrowym Nadzwyczajnym Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy spółki Holdikom S.A. W miejsce Holdikomu, który Beata Klimek określa jako „niewydolny i bardzo kosztowny twór” powołana zostanie spółka Centrum Rozwoju Komunalnego S.A. Dzięki zmianie szyldu „nowa spółka będzie odpowiedzialna za utrzymanie optymalnych cen za usługi komunalne. Koszty nadzoru właścicielskiego mają zostać znacząco zmniejszone. Docelowo spółka ma stać się samowystarczalna finansowo, a pobierane od spółek córek dywidendy będą przeznaczane na inwestycje komunalne”.
Zapowiedź likwidacji Holdikomu wiele osób (w tym moja skromna) rozumiało jako rezygnację z utrzymywania holdingu i struktury „spółka matka”-„spółki córki”. Skończyło się na zmianie nazwy i wdrożeniu działań naprawczych. Jeśli te ruchy doprowadzą do lepszego, bardziej transparentnego i korzystniejszego dla mieszkańców działania „spółki matki” to świetnie. Z tym, że może od początku można było mówić o naprawianiu, a nie o likwidowaniu? Podjęte decyzje w pewnym sensie potwierdzają racje tych, którzy od samego początku likwidacji Holdikomu byli przeciwni.
Pozostaje kibicować, żeby zmiana szyldu wyszła ostrowskim władzom lepiej niż piłkarskim olimpijczykom.
Przemysław Ciupka
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz