LKS Gołuchów nie rozpoczął najlepiej tego sezonu IV ligi. Założenia były zupełnie inne. Na razie gra nie wygląda najgorzej, ale błędy indywidualne oraz przeciętna skuteczność sprawiają, że punktów jest jak na lekarstwo.

Osiem meczów i tylko siedem punktów. Dwa zwycięstwa, remis i aż pięć porażek. Tak wygląda początek sezonu w wykonaniu LKS-u Gołuchów. Zespół miał celować w środek tabeli, a znowu balansuje na granicy strefy spadkowej. Po siedem punktów mają: trzecia od końca Wiara Lecha Poznań, Ostrovia 1909, która jest nad nią i – podobnie jak Ekipa Żubra – ma do rozegrania jeszcze jeden zaległy mecz.
Pierwsze spotkania nie wyglądały źle. LKS rozpoczął od zwycięstwa 1:0 właśnie nad Wiarą Lecha. Później była co prawda wysoka porażka z Polonia Golina (0:5), ale w następnej kolejce zremisował 2:2 z Kanią Gostyń. Niewiele brakowało, a zespół z Gołuchowa wygrałby z Mieszkiem Gniezno. Miał ku temu wiele okazji.
Więcej szczęścia podopieczni Macieja Dolaty mieli w meczu z Piastem Kobylnica wygranym 3:2, choć ze straconym drugim golem w ostatniej minucie meczu.
Później nadeszły trzy porażki, do tego dwukrotnie (tydzień po tygodniu) odwołano LKS-owi mecze. Wcześniej jednak przyszła przegrana 2:8 z Wartą Międzychód, o której trener mówi tak: – Jak ktoś oglądał mecz, to na pewno wie, że zrobiliśmy wiele dobrego zwłaszcza w drugiej połowie. Przyjechaliśmy na mecz o 15:45, bo mieliśmy awarię autobusu w Jarocinie, przed Środą Wlkp. był wypadek śmiertelny. Mieliśmy zgodę na rozegranie meczu o 17:00, a zaplanowany był na 16:00. Sędziowie chcieli grać o 16:20, więc praktycznie wysiedliśmy z autobusu i graliśmy mecz. Do przerwy przegrywaliśmy 0:3.
Po zmianie stron padło jeszcze siedem bramek w tym dwie dla Gołuchowa. Do 71. minuty był remis 3:2 dla gospodarzy. Później jednak miejscowi pięciokrotnie trafili w ciągu 20 minut. Prawdziwa klęska, ale z przebłyskami w kontekście stylu gry LKS-u.
Po tym meczu przyszły jeszcze porażki z Obrą Kościan 0:2 oraz 0:1 z Wartą Śrem w zaległym spotkaniu, które rozegrano w środę, 24 września.
Trener założył z zespołem zdobycie 20 punktów do końca rundy jesiennej. Na razie jest na półmetku realizacji tego celu. Najbliższe mecze też nie będą proste, bo IV liga stała się bardzo wyrównaną i trudno o zespoły, które da się łatwo pokonać.
– Poziom tej ligi jest przeogromny. Tu nie ma łatwych meczów. Jak tylko przeciwnik znajdzie słaby punkt tego dnia, to wykorzystuje go i to jest kosztem naszych punktów i założeń – dodaje trener.
Atmosfera w zespole nie jest najlepsza. Morale mocno osłabły, ale Maciej Dolata stara się to zmienić. Szuka sposobów, aby dotrzeć do zawodników, by odwrócić sytuację i z pozytywnym akcentem zakończyć pierwszą rundę sezonu 2025/26. Być może światełkiem w tunelu będzie wczorajsze zwycięstwo 2:1 z Górnikiem Konin.
wtorek, 30 września, 2025
Do 71. minuty był remis 3:2 dla gospodarzy.