Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Prokuratura Rejonowa w Kępnie, która nadzorowała sprawę, zgromadziła obszerny materiał dowodowy, przesłuchanych zostało kilkadziesiąt osób – zarówno byłych jak i obecnych pracowników Urzędu Gminy i Miasta Nowe Skalmierzyce. – Prokurator przedstawił zarzut działania na szkodę trzech pracownic urzędu , w ramach którego wskazał, że podejrzana pełniąc obowiązki pracodawcy złośliwie i w zamiarze wyrządzenia krzywdy poprzez działanie sprzeczne z interesem pracownika naruszała prawa podległych jej pracowników do poszanowania ich godności i ochrony prywatności – mówił Maciej Meler, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Proces rozpoczął się 30 maja 2018 roku. – Chodzi o zachowania polegające na przekroczeniu swoich kompetencji i uderzających w interesy pracowników. Są to różnego rodzaju zarzuty dotyczące stosowania praktyk powszechnie nazywanych mobbingiem – wyjaśniał Łukasz Lipski, oskarżyciel posiłkowy. Przesłuchany został wtedy były burmistrz Nowych Skalmierzyc, a także obecni i byli pracownicy urzędu za kadencji Bożeny Budzik. – Samiec to samiec, może mieć jedną, dwie lub pięć kobiet, ale kobieta ma się pilnować, bo jak dowiem się o romansie, to zwolnię taką pracownicę – miała powiedzieć Bożena Budzik zdaniem jednej z przesłuchiwanych wtedy pracownicy magistratu.
Wiedzę o „romansach” burmistrz miała czerpać z anonimów. – Ktoś pisał anonimy i donosy szkalując mnie i moich bliskich. Trwało to kilka lat. Mówiły one o nieprawidłowościach i zarzutach w stosunku do wykonywanych przeze mnie obowiązków. Dotarły one też do Ministerstwa Sprawiedliwości. Dotyczyły one też spraw obyczajowych. To spowodowało pogorszenie atmosfery, bo trudno było przejść nad tym do porządku dziennego – relacjonował były wiceburmistrz.
Ataki Bożeny Budzik były skierowane jedynie w stronę pracownic i dotyczyły ich życia prywatnego. Była burmistrz Nowych Skalmierzyc nie przyznaje się do winy, a jej obrona żąda uniewinnienia. Dwie z trzech poszkodowanych pracownic, chcą od byłej włodarz finansowego zadośćuczynienia. Na środowej, ostatniej rozprawie wygłoszono mowy końcowe. Z racji tego, że Bożena Budzik nie była wcześniej karana, prokurator nie domaga się kary pozbawienia wolności, a jedynie 15 tysięcy grzywny. Niedługo zapadnie ostateczny wyrok w tej sprawie.
sobota, 13 kwietnia, 2019
Tak się dzieje kiedy jedna osoba za długo piastuje swój urząd. JEDNA LUB DWIE KADENCJE WYSTARCZĄ. Później traktują stanowisko i rządzenie jako osobisty folwark. Ośmielają się i hulaj dusza JA tu rządzę.