Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Jeździć czy nie jeździć? To pytanie od lat zadają sobie mieszkańcy i samorządowcy nie tylko w naszym regionie. Temat wraca jak bumerang. Tym razem tenże bumerang dotarł do Pleszewa. Burmistrz Arkadiusz Ptak opublikował – jak to określił – „szokujące dane” na temat natężenia ruchu na pleszewskim Rynku. „Ok. 1200 samochodów przejeżdża przez Rynek w godzinach szczytu. Według szacunków to nawet 10 tys. aut na dobę. Udział rowerów w ruchu to zaledwie 4%” – pisze na swoim fanpage’u.
CZYTAJ TEŻ: Zamykają, otwierają. Co się dzieje na pleszewskim Rynku?
Jak przekonuje, „to argumenty do zmian”, ale sam decyzji o ich wprowadzeniu nie chce podjąć. Poprosił mieszkańców gminy o wypowiedzenie się w tej sprawie, by wziąć te opinie pod uwagę przy rozważaniu wprowadzenia nowych rozwiązań.
Pleszewski Rynek od lat jest jednym z ważniejszych skrzyżowań, które poniekąd pełni funkcję ronda. Wszystkie pierzeje są przejezdne, nie brakuje też miejsc do zaparkowania, choć niektórzy mieszkańcy twierdzą, że o te „wolne” czasami niezwykle trudno.
„Zamknąć rynek w Pleszewie poza stroną od Sienkiewicza do Kaliskiej, aby nie blokować ruchu w całym mieście. Przykład Ostrowa z takim rozwiązaniem pokazuje, że rynek żyje tam przez cały rok!” – napisała jedna z internautek. „Niestety, Rynek w Ostrowie żyje, bo są na nim lokale gastronomiczne. U nas Rynek ma inny charakter” odpowiedziała jej inna komentująca.
CZYTAJ TEŻ: W tym mieście powstanie 170 nowych miejsc parkingowych!
Niektórzy uważają, że nic nie powinno się zmienić w kwestii poruszania się po Rynku. Część mieszkańców takie tezy poparła argumentami. „Zamknięcie Rynku spowoduje jedynie większe korki w innych częściach miasta i w żaden sposób nie rozwiązuje problemów z natężeniem ruchu. Do rozwiązania mogłyby przyczynić się rowery miejskie i większa liczba stojaków w centrum. Burmistrz oraz radni przyjęli bardzo ciekawy i słuszny kierunek rozwoju Pleszewa i trzymam kciuki za jego kontynuację bez szkody dla właścicieli sklepów w centrum miasta” – napisał jeden z mieszkańców.
Pojawiły się też głosy przeciwne do powyższego argumentu. Na przykład taki: „Rynek całkowicie zamknięty dla pojazdów… Jestem za! Skończą się popisy i rajdy samochodowe. Tyle każdy do sklepu dojdzie. Tym bardziej, z tego co wiem, ma powstać więcej miejsc parkingowych poza centrum miasta, a na większe zakupy większość ludzi i tak wybiera centra handlowe. Nie czarujmy się!
Zdaje się, że ile głosów, tyle opinii i trudno znaleźć złoty środek. Potwierdza to wypowiedź kolejnej internautki, która również zabrała głos w tej sprawie: „Odpowiedź nie jest prosta.
Gdy zamkniemy, to co z handlem na Rynku i w okolicach? Gdy zostawimy tak, jak jest, to samochody »zajadą na amen« miasto. Może należy pleszewian nauczyć chodzić i jeździć rowerem. Przecież w naszym mieście w 15 minut możemy wiele spraw załatwić. A hałas i spaliny! No właśnie. Itd. Złożona materia”.
W naszym regionie ruch na Rynku obowiązuje praktycznie we wszystkich miastach powiatowych od Kępna i Ostrzeszowa po Pleszew i Jarocin. Choć główny plac tego ostatniego miasta jest pewnym wyjątkiem na mapie. Tradycyjny ruch samochodowy się tam nie odbywa, a sposób parkowania samochodów pozostawia wiele do życzenia. W teorii jarociński Rynek jest placem budowy w związku z prowadzoną kolejny rok rewitalizacją Śródmieścia. Być może po jej zakończeniu zapanuje tam ład i porządek.
A czy Waszym zdaniem ruch samochodowy na Rynku w Pleszewie oraz w innych miastach powinien istnieć? Piszcie w komentarzach.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz