Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Kryzys konstytucyjny, konstytucja, wyrok, Komisja Wenecka. Te pojęcia długo będą królowały w mediach, kłótniach rodzinnych i dyskusjach przy piwie. Wszystko co z nimi związane całkowicie przyćmiło temat, który w sezonie ogórkowym nie schodziłby z żółtego paska. Polscy pacjenci, wzorem państw cywilizowanych, otrzymają łatwiejszy (nie mylić z „łatwy”) dostęp do medycznej marihuany.
Pisanie o tym w trybie oznajmującym to w tym momencie jeszcze spore nadużycie, jednak wszystko wskazuje na to, że tak właśnie się stanie. W ostatni czwartek przez komisję ustawodawczą przeszedł projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Na obradach obecni byli pacjenci oraz rodzice małych pacjentów leczonych właśnie medyczną marihuaną. Po głosowaniu na sali zapanowała euforia. Ten moment został uwieczniony na amatorskim nagraniu.
Skąd ta radość? Przecież jeszcze niedawno pewien ostrowski poseł, a obecnie prezydencki minister, dowodził, że osoby potrzebujące z dostępem do tego specyfiku nie mają żadnego problemu. Otóż mają. Procedura importu docelowego, czyli sprowadzenia leku np. z Holandii jest skomplikowana. Przebrnąć przez nią są w stanie jedynie najwytrwalsi. A kiedy otrzymają już odpowiedni kwit, muszą uzbroić się w cierpliwość. Od sześciu miesięcy do ponad roku. I tak czekają. A razem z nimi nowotwory, choroba Leśniorowskiego i Crohna, lekooporna padaczka… Jak wiadomo, choroby procedury szanują.
Ci, którzy nie czekają i biorą sprawy we własne ręce, w świetle obowiązującego prawa zostają groźnymi przestępcami. Za wwiezienie do kraju słoika uzyskiwanego z konopi oleju RSO grozi 15 lat więzienia. I są w Polsce osoby, dla których jest to groźba bardzo realna. W ubiegłym roku zarówno telewizje śniadaniowe, jak i poważna prasa, przedstawiały historię Maxa Gudańca. Kilkuletni chłopiec miewał do trzystu napadów padaczki dziennie. Terapia z wykorzystaniem konopi zredukowała je do kilku. W nagrodę prowadzący ją dr Marek Bachański został dyscyplinarnie zwolniony z Centrum Zdrowia Dziecka. Od tego czasu matka chłopca walczy o legalny dostęp do leku. Była obecna również podczas czwartkowego głosowania.
Dzięki pozytywnej opinii komisji projekt może być dalej procedowany. Przed nim jeszcze długa droga: Sejm, Senat i podpis prezydenta. Jednak ryzyko, że przepadnie gdzieś w sejmowej zamrażarce wydaje się niewielkie. Już w ubiegłym roku swoje zdanie w tej kwestii o plus/minus 180 stopni zmieniło PiS, które medycznej marihuanie stało się przychylne. A Andrzej Duda z podpisywaniem przyjętych przez parlament ustaw zwlekać nie zwykł.
Co właściwie ma się zmienić? Projektowana nowelizacja zakłada możliwość legalnego i kontrolowanego zastosowania niezarejestrowanych przetworów z konopi u pacjentów, u których konwencjonalna farmakoterapia jest nieskuteczna lub zbyt obciążająca. Co więcej, po uzyskaniu zezwolenia wojewódzkiego inspektora farmaceutycznego konopie mogłyby być hodowane i przetwarzane na potrzeby terapii przez samego pacjenta, organizację społeczną czy jednostkę naukową. Mamy szansę na naprawdę dobrą zmianę.
Jeszcze kilka lat temu podobna nowela zostałaby rozdarta na strzępy. Lata bicia głową w ścianę przez takich ludzi jak wspomniany dr Bachański czy były minister zdrowia dr Marek Balicki sprawiły, że mur zaczął kruszeć. Zmieniło sie nastawienie opinii publicznej, a to przełożyło się na zmianę klimatu politycznego. Bać można się jednego. Przy okazji wprowadzania w życie tych przepisów (jeśli do tego faktycznie dojdzie) może pojawić się pomysł dokręcenia śruby w innych obszarach regulowanych przez ustawę. Tak dla równowagi. Żeby ćpuny sobie nie myślały.
Problem w tym, że nasze prawo narkotykowe już należy do najbardziej opresyjnych w Europie. Karanie za posiadanie jakiekolwiek ilości niedozwolonych substancji jest bardzo skutecznym rozwiązaniem. Przede wszystkim w podbijaniu policyjnych statystyk. W ograniczaniu spożycia niekoniecznie. Prowadzone rok w rok badania pokazują, że na tym polu złota polska młodzież zostawia w tyle np. tą holenderską i czeską.
Polska polityka narkotykowa już od blisko dwóch dekad pogrąża się w oparach absurdu. Warto docenić więc każdy przejaw zdrowego rozsądku. Autorem tego w mojej ocenie rozsądnego projektu nowelizacji ustawy jest Piotr Marzec, poseł Ruchu Kukiza, szerzej znany jako Liroy. Ostatnio działacz ruchu antyszczepionkowego. Tak dla równowagi, żeby zdrowy rozsądek nam sejmu nie zalał.
Przemysław Ciupka
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz