Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Nie tak dawno, bo przed dekadą, mieliśmy mieć w Sejmie wielką POPiSową koalicję. Nie wyszło. Co innego w Polsce powiatowej. Na tym szczeblu współpraca w wielu regionach kraju kwitnie od lat. Również w powiecie ostrowskim. Ale według doniesień medialnych już niedługo może zwiędnąć. Wszystko przez „zespół kolesi”. Teraz rozkwit przeżywają podziały.
„Nie będziemy mówić, że pada deszcz, gdy koledzy z PO plują nam w twarz” – powiedział „Naszemu Rynkowi” proszący o zachowanie anonimowości przedstawiciel ostrowskiego aktywu PiS. Opluty został, kiedy Rada Miejska głosami Platformy i dwóch radnych niezrzeszonych przyjęła oświadczenie o stosowaniu się do wszystkich wyroków Trybunału Konstytucyjnego, również tych, które nie zostaną opublikowane przez rząd. To kto pluje, a kto czuje się opluty, zależy od punktu siedzenia. I od tego gdzie upatrujemy przyczyn, a gdzie skutków.
Komisja Europejska, Komisja Wenecka, Sąd Najwyższy, Naczelny Sąd Administracyjny, Naczelna Rada Adwokacka, czy sam Trybunał Konstytucyjny w tej kwestii mówią jednym głosem: premier Beata Szydło nie może wyroków TK nie publikować, a prezydent Andrzej Duda nie może trzech prawidłowo wybranych do TK sędziów nie zaprzysiąc.
Jeszcze przed ostrowskimi radnymi uchwałę o respektowaniu wszystkich wyroków TK podjęło Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego. Beata Mazurek, rzecznik PiS, z wdziękiem zauważyła, że nie ma się co przejmować, „zebrał się zespół kolesi, którzy bronią status quo poprzedniej władzy”. Wczoraj w Warszawie „przywiązanie do wartości europejskich”, a w domyśle sprzeciw wobec polityki Jarosława Kaczyńskiego manifestowało ok. 200 tys. ludzi. W konkurencyjnym marszu szli narodowcy. Ostatnio również bardzo aktywni, od Wrocławia po Białystok.
W miniony piątek w Ostrowie swój punkt widzenia przedstawiał Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. Rządzący w protestujących upatrują jedynie „oderwanych od koryta euro-komunistów”. Koryto, trzeba przyznać, musiało być spore. Z drugiej strony mamy równie wiele miłości i szacunku. Cały obóz Prawa i Sprawiedliwości to w oczach Jerzego Stępnia „grupa nieudaczników”. O ile naczelnik Kaczyński jest dla mnie postacią abstrakcyjną, znaną jedynie z mediów, o tyle Marlena Maląg, Łukasz Mikołajczyk, czy Tomasz Ławniczak, są już dla przeciętnego ostrowianina bardzo realni. I zdecydowanie nie są nieudacznikami. Ale w naszym życiu publicznym na szarości nie ma już miejsca, jest czarne albo białe.
Kolejny cytat z Jerzego Stępnia: „Platforma chciała zrobić skok na dwa miejsca w Trybunale”. Pełna zgoda. „Ta sytuacja została jednak szybko naprawiona, po czym PiS wykonało skok na pięć miejsc, a tzw. ustawa naprawcza Trybunał zdemolowała”. Pełna zgoda. I ta logika obowiązuje nieprzerwanie przez kilka miesięcy dobrej zmiany. Nie ważne, czy mówimy o prokuraturze, służbie cywilnej, mediach publicznych (narodowych?), stadninie koni…
Dodając do tego coraz bardziej radykalny język, jakim posługują się wszyscy od prawa do lewa, podziały kwitną. A krwiste wypowiedzi o kolesiach i nieudacznikach, najgorszym sorcie Polaków i oszołomach, działają jak dobry nawóz, trafiają na podatny grunt. Jak pokazują najnowsze badania wiedzy politycznej Polaków, co czwarty dorosły obywatel RP nie wie z jakimi państwami graniczy jego kraj. Co drugi nie wie ile izb liczy polski parlament. Zdecydowanie najgorzej wypadają niegłosujący, czyli połowa kraju. Przykład idzie z góry. Kilka lat temu obecna premier zapytana o datę wejścia Polski do Unii Europejskiej manewrowała pomiędzy rokiem 1992 a 1993. Jeden z liderów opozycji, sam z siebie, nie pytany przez nikogo, za pośrednictwem mediów społecznościowych ogłosił przed tygodniem, że nasza konstytucja ma już 225 lat.
Dlatego łatwiej się przekrzykiwać niż wymieniać argumenty. Na szczęście na dole o porozumienie zawsze łatwiej. I nawet jeśli ktoś poczuł na sobie czyjąś ślinę, oficjalnie nikt powiatowej koalicji zrywać nie chce. Ale nigdy nie wiadomo, jaki rozkaz spadnie z góry. I może warto się przy tej okazji zastanowić, czy samorząd nie mógłby się obyć bez partii politycznych?
Przemysław Ciupka
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz