Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Dariusz Marzec nawet roku nie spędził w Kaliszu. Tamtejszy KKS postanowił go właśnie zwolnić. Komunikat w tej sprawie pojawił się w poniedziałek wieczorem na oficjalnej stronie klubu. – Dowiedziałem się o tym około 20.00, kiedy byłem jeszcze w klubie. Zaskoczyła mnie ta decyzja – mówi w rozmowie z dziennikarzem Telewizji Proart były już szkoleniowiec Kaliskiego Klubu Sportowego.
Dziwić może i moment zwolnienia, i wyniki, które bardziej bronią Dariusza Marca, niż świadczą przeciwko niemu. KKS pod jego wodzą zdobył pod koniec kwietnia Okręgowy Puchar Polski, a w lidze cały czas się liczy w walce o awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Na siedem kolejek przed końcem zespół z Kalisza traci raptem trzy punkty do lidera – Lecha II Poznań. – Rozstaję się z klubem w dobrych nastrojach. Taki jest nasz zawód, że dzisiaj jesteś tu, a jutro cię nie ma. Widzimy, co się dzieje w tym światku piłkarskim, jak szybko właściciele i prezesi reagują – dodaje.
Były już trener KKS-u pożegnał się z piłkarzami. Uścisnął im dłonie, powiedział, że wierzy w nich, bo grają na dobrym poziomie. Jak mówi, ujęła go ich reakcja. – To było bardzo miłe, kiedy chłopaki wstali w szatni i zaczęli mi klaskać – opowiada Dariusz Marzec.
Wakat na stanowisku trenera nie trwał długo. Raptem dzień po zwolnieniu, a więc 7 maja klub ogłosił, że jego miejsce zajął Sławomir Majak. Nowy szkoleniowiec KKS-u w przeszłości 22 razy wybiegł na boisko w barwach reprezentacji Polski, grał m.in. w Zagłębiu Lubin, Hannoverze 96, Widzewie Łódź i Hansie Rostock. Z łódzkim zespołem występował w Lidze Mistrzów, a w 1997 roku wygrał plebiscyt Piłki Nożnej na Piłkarza Roku w Polsce.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz