Zdaniem samorządowców działalność obiektów sportowych nigdy nie była i nie będzie dochodowym źródłem. Przykładem na to może być kryta pływalnia w Ostrzeszowie, która ubiegły rok skończyła na minusie, a miasto i gmina musiała dołożyć ponad 700 tysięcy złotych.
Mimo lekcji nauki pływania, zajęć dla seniorów, czy innych atrakcji na terenie krytej pływalni w Ostrzeszowie, kierownictwo zakończyło ubiegły rok ponad 700 tysięcy złotych na minusie. Powodów takiej sytuacji jest kilka. – W tym roku zaczęła działać konkurencyjna pływalnia w Kępnie, która spowodowała, że klientów w Ostrzeszowie zaczęło ubywać i to nawet o 30%. To przenosi się na wpływy z biletów, które są mniejsze, niż w latach poprzednich – mówi Artur Derewiecki, prezes Zakładu Energetyki Cieplnej, który zarządza obiektem.
Wpływy maleją, a koszty rosną. Do nich dyrekcja zalicza wynagrodzenie pracowników, energię elektryczną, czy ogrzewanie. A koszty te w ciągu roku wzrosły 30-40% ze względu ina inflację. – Chcemy, by pływalnia była dostępna dla mieszkańców, dlatego nie cena biletów ma być czynnikiem decydującym tylko dostępność. My ceny biletów podnieśliśmy o około 10%, bo wiemy, że większa podwyżka spowoduje, że klientów będzie mniej – dodaje Derewiecki.
Kryta pływalnia należy do terenu Ośrodka Sportu i Rekreacji. Do niego zalicza się jeszcze kąpielisko otwarte, boiska sportowe, czy restauracja. Patryk Jędrowiak, burmistrz Ostrzeszowa mówi jasno, że tego typu działalność nigdy zawsze będzie niedochodowa. – To jest coś, czego jesteśmy świadomi i będziemy do tego dokładać. Chociaż mimo tego, że w okolicy powstały kolejne baseny to taka strata nie jest taka duża, jak mogłoby się wydawać – twierdzi włodarz.
Sumując jednak zeszłoroczną działalność Zakładu Energetyki Cieplnej, czyli spółki komunalnej, która zarządza wszystkimi obiektami okazuje się, że wynik jest dodatni i to na poziomie 350 tysięcy złotych zysku.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz