Rozstrzygnięto konkurs, w którym do wygrania były cztery podwójne wejściówki na koncert Dave Matthews Band, który wystąpi już 12 kwietnia w Warszawie.
Aby zawalczyć o bilety, należało wykonać zadanie konkursowe: Napisz, dlaczego akurat do Ciebie ma trafić podwójna wejściówka na koncert Dave Matthews Band?
A oto zwycięskie odpowiedzi:
Agnieszka Banasiak: Podobno słuchać Dave Matthews Band, nie będąc na ich koncercie, to jak lizać lody przez szybę, a ja chociaż jestem od lat ich zagorzałą fanką, nie miałam jeszcze okazji wysłuchać ich wirtuozerii na żywo. Rok temu, w moje 39. urodziny DMB wydało Walk Around The Moon i już od utworu-prologu Madman’s eyes, wiedziałam, że trudno będzie o lepszy prezent! Niedługo obchodzę 40. urodziny i gdyby w ramach prezentu udało mi się wygrać w Waszym konkursie, to czułabym, że chyba wyczerpałam limit szczęścia do końca życia. Uwielbiam ten zespół, a szczególnie cenię sobie ich wszechstronność. Masz dzisiaj chandrę? Posłuchaj Singing From the Windows. Potrzebujesz akustycznego elektryka? Odpalaj Don’t Drink the Water. Nie rozumiem, dlaczego w Polsce tak znakomity zespół jest tak mało popularny. Uwielbiam, gdy ich początkowo niepozorne utwory przeradzają się w prawdziwe labirynty i kiedy wszyscy członkowie bandu schodzą na własne ścieżki improwizacji. Jako ich oddana wielbicielka będę zachwycona, jeśli uda mi się wygrać w Waszym konkursie.
Jarosław Bałdyga: Marzę o wybraniu się na koncert Dave Matthews Band, ponieważ czuję, że moja dusza gra w rymie ich muzyki. W zachwyt wprawia mnie swoboda z jaką potrafią do rockowych brzmień dograć partie niemal jazzowe, przeszyć cały muzyczny materiał elementami folku, a nawet bluesa, a przy tym pozostać tak nieprzyzwoicie unikatowi, niewchodzący w żadną regułę czy kanon. Szczególnie zakochany jestem w płycie These Crowded Streets, która w moim osobistym rankingu ulubionych składanek zajęłaby zaszczytne 1., 2. i 3. miejsce jednocześnie! Z tej płyty pochodzi też chyba najbardziej elektryzujący utwór w historii DMB – Halloween, którego mógłbym słuchać do rozładowania baterii w słuchawkach!
Jarosław Woźniak: Po raz pierwszy usłyszałem ich na studiach we Wrocławiu. Kolega wiedział, że trochę gram na perkusji i pożyczył mi płytę „Before These Crowded Streets”…z tekstem:”no, to posłuchaj sobie tego bębniarza”! Od tego momentu to jeden z moich ulubionych bandów…i trzeba by go w końcu po raz pierwszy zobaczyć na żywo.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz