Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Dyskusja dotycząca kłopotów finansowych ostrzeszowskiego szpitala zdominowała końcówkę środowej sesji Rady Powiatu Ostrzeszowskiego. Wzięli w niej udział m.in. przedstawiciele lecznicy, którzy pytali o przyszłość tej placówki.
Pojawiła się informacja, jakoby oddział chirurgiczny miał działać tylko do końca roku. Co dalej? W tej sprawie władze szpitala w Ostrzeszowie zwróciły się z pytaniem do szpitala w Kępnie o to, czy tamta lecznica będzie w stanie przejąć ich pacjentów. Potwierdził to w rozmowie z portalem wlkp24.info lek. Zbigniew Bera, zastępca dyrektora ds. medycznych Szpitala w Kępnie. – Prezes Ostrzeszowskiego Centrum Zdrowia zwrócił się z pytaniem na piśmie, czy jesteśmy w stanie objąć opieką pacjentów w przypadku zawieszenia działalności oddziału chirurgicznego z dniem 30 grudnia 2022 roku. Odpowiedzieliśmy pozytywnie – wyjaśnił.
Jak zaznaczył, trudno w tej chwili wyrokować, co będzie dalej, bo ostateczne decyzje w tej sprawie zapadną w Narodowym Funduszu Zdrowia oraz na szczeblu wojewody. – Jeżeli wojewoda podejmie czynności związane z ograniczeniem działalności czy zamknięciem oddziału, być może będzie trzeba objąć pacjentów opieką. Będą mieć oni jednak prawo wyboru. To nie jest tak, że muszą trafić do Kępna – dodał.
Jego zdaniem gdyby do tego doszło, kępiński szpital będzie gotowy na przyjęcie dodatkowej liczby pacjentów. – Pandemia pokazała, że jesteśmy w stanie poradzić sobie z większą liczną chorych. Była taka sytuacja, że cały szpital ostrzeszowski, a także spora część szpitala w Ostrowie były nieczynne – w tym chirurgia – wtedy sprawowaliśmy opiekę nad pacjentami stamtąd razem z Kaliszem – podkreślił Zbigniew Bera.
Głos w sprawie przyszłości ostrzeszowskiego szpitala zabrał starosta ostrzeszowski Lech Janicki. – To dla nas szok i olbrzymi problem – podkreślił z mównicy. Przypomniał, że dwa lata temu szpital był w dramatycznej sytuacji, ale placówka została wyprowadzona na prostą. Teraz nadeszły kolejne kłopoty. Tym razem finansowe, a nie związane z brakiem personelu. – Przyszedł obecny rok, w którym skończył się Covid. Wyszło na jaw, że przy aktualnej wycenie procedur taki szpital, jak nasz z ilością pieniędzy wynikających z wykonania zabiegów, ma ogromne problemy, żeby się utrzymać. Dalibyśmy sobie radę, gdyby nie inflacja i gdybyśmy mieli 100 procent pokrycia kosztów – zaznaczył.
Rada nadzorcza zobligowała prezesa Ostrzeszowskiego Centrum Zdrowia do przygotowania planu naprawczego. – Czekałem przez trzy miesiące na cud. Dostaliśmy 25 procent środków na realizację podwyżek, o inflacji nie wspomnę. Dolano w międzyczasie z kilku tytułów. To wszystko jest mało. Musimy liczyć kategoriami egzystencji, żebyśmy mogli ocalić spółkę i działać na rzecz społeczeństwa – powiedział Lech Janicki.
Jak się okazało, jednym z rozwiązań wziętych pod uwagę jest zakończenie świadczenia usług w ramach oddziału chirurgicznego. To jednak pociągnęłoby za sobą dalsze konsekwencje, na które zwrócili uwagę pracownicy szpitala biorący udział w posiedzeniu Rady Powiatu Ostrzeszowskiego. – Mamy stary blok operacyjny, który jeszcze działa. Kiedy go zamkniemy, to już go nie otworzymy, bo to niesamowite koszty i stracimy wyszkolony personel – zauważyła pielęgniarka Małgorzata Zimna.
Poprosiła władze powiatu oraz radnych o poszukanie pieniędzy i dotowanie szpitala, aby żaden oddział nie musiał zostać zamknięty. O to samo zaapelowała jedna z radnych, która zgłosiła gotowość do ponownego przeanalizowania projektu budżetu powiatu na 2023 rok, aby zrezygnować z niektórych inwestycji i przekazać zaoszczędzone w ten sposób pieniądze szpitalowi.
Do dyskusji został włączony dyrektor ds. medycznych Ostrzeszowskiego Centrum Zdrowia Jarosław Iwaszkiewicz. Kilka osób wywołało go do odpowiedzi. Zrelacjonował więc ze swojego punktu widzenia, na czym stanęły rozmowy z personelem szpitala.
– We wtorek mieliśmy spotkanie z chirurgami i nie doszliśmy do porozumienia w kwestii finansowej. Nie byliśmy w stanie spełnić ich oczekiwań. Wynegocjowaliśmy utrzymanie oddziału do końca roku. Stąd decyzja, by złożyć wniosek do urzędu wojewódzkiego o zawieszenie go z dniem 30 grudnia. W związku z tym, że do wniosku musi być dołączony wniosek o zabezpieczenie szpitala w innym ośrodku, zwróciłem się do dyrektor szpitala w Kępnie – podkreślił.
Nieco inną wersję zdarzeń dotyczącą dalszego okresu funkcjonowania oddziału chirurgicznego przedstawił lek. med. Jacek Mikołajków, specjalista chirurgii ogólnej, który kieruje oddziałem od półtora roku. Jak wyliczył, na oddziale rocznie przeprowadzanych jest ok. 800 operacji. – Niedawno panowała bardzo zła opinia na temat oddziału chirurgicznego. Tak mi przekazano. Od kiedy zacząłem tu pracować, skupiliśmy się na zmianie tej opinii. Teraz osoby, które mówią i piszą o oddziale, wypowiadają się pozytywnie. Odrobiliśmy straty, wychodzimy na prostą, mamy mało powikłań. Więc teraz jest chyba bardziej potrzebny (oddział – przyp. red.), niż kilka lat temu, kiedy miał gorszą opinię – zaznaczył.
Jego zdaniem walka nie trwa o lekarzy, tylko o pacjentów. – Nie znam lekarza, który jest bezrobotny. Jeśli stracimy pracę, to sobie poradzimy. Walczymy o szpital – dodał Jacek Mikołajków.
Odniósł się również do terminu 30 grudnia, kiedy to oddział chirurgiczny miałby przestać działać. Jak podkreślił, inaczej sprawa się ma pod kątem lekarskich umów, które obowiązują. – Zawieszona działalność może zostać 28 lutego 2023 roku, bo obowiązuje trzymiesięczny okres wypowiedzenia. Nie było porozumienia z lekarzami, bo nie było konfliktu. Ale gdyby był i gdybyśmy się nie zgodzili na warunki, to i tak pracowalibyśmy do końca lutego – wyliczył.
Po dwóch godzinach rozmowy, wytykania sobie błędów, apelowania o znalezienie wyjścia z sytuacji bez zamykania oddziału chirurgicznego czy ginekologiczno-położniczego (do jego funkcjonowania też jest potrzebna chirurgia) zdecydowano o zakończeniu debaty.
Temat jednak nie został zamknięty. Będziemy do niego wracać na wlkp24.info i w Telewizji Proart.
środa, 30 listopada, 2022
Wkuuuu ia mnie to. Na nic nie ma pieniędzy. Na szkoły nie ma , na szpitale nie ma , na hospicja nie ma ……Ale bezradni , zarządy , władza od stycznia będzie wnioskować o podwyżki , bo na nic im nie wystarcza. Na 500+ ….JEST , na dopłaty do węgla ….JEST, na przekop – jest , na dokładkę dla TVPiS …..JEST , na interwencję na rynku walutowym …JEST . TRZEBA LUDZIOM WYTŁUMACZYĆ , że mniejszy podatek , równa się mniejszym wpływom do kasy samorządów , że za tym wszystkim stoją pisiory.
czwartek, 1 grudnia, 2022
Mogę zostać dyrektorem. 7 tysiące dacie na rękę. I tak z 3 – 5 lat i będzie najlepszym szpitalem w województwie
czwartek, 1 grudnia, 2022
Mogę zostać dyrektorem. 7 tysięcy na miesiąc i 3-5 lat i będzie to najlepszy szpital.
czwartek, 1 grudnia, 2022
7 tys?? Chyba zjadłeś zero po 7:-) Ucz się od innego Dario, który już jest dyrektorem w Ostrowie.
czwartek, 1 grudnia, 2022
W sumie faktycznie powinni ogłosić konkurs, w którym zamiast proponować określone stawki wygrywa ten co chce najmniej. Wystarczy nam pazernych ludzi. Rozumiem, odpowiedzialność, trzeba się było uczyć itd. Natomiast stanowiska obstawiane politycznie jasno i wyraźnie pokazuję, że im głupszy tym lepszy, odpowiedzialności nie ma bo jak coś sknoci to się go szybko przeniesie, zmieni prawo i ujdzie. Przerażające jest to co się dzieje. Nie pozbieramy się przez dekady po tym co zrobili z finansami w kraju, w dodatku do głosu doszli ludzie, którzy dają się przekupić złotówką nie zważając na konsekwencje w przyszłości. Nie patrzą co rząd wyczynia a dają się zaślepić socjalem. Jestem przerażona
czwartek, 1 grudnia, 2022
niech więcej kasy dawają na tvpis i spasionym kotom
czwartek, 1 grudnia, 2022
Anonim nie jestem tym Darkiem. A jaki jest mój imiennik dyrektorem szpitala to My wszyscy wiemy. Szkoda pisać.