DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

Starosta stawia sprawę jasno: albo oddział, albo szpital [AKTUALIZACJA]

Chłodna kalkulacja kontra obawa o przyszłość, miejsca pracy i wizerunek placówki. Pracownice szpitala nie chcą zamknięcia oddziału. Starosta mówi o pewnym trendzie, niżu demograficznym i niskim finansowaniu usług. Stawia sprawę jasno: utrzymanie oddziału położniczego teraz może oznaczać zamknięcie szpitala w przyszłości.

Wracamy do tematu planowanego zamknięcia oddziału położniczego w jarocińskim szpitalu i zwolnień 16 osób z personelu (pielęgniarki, położne, salowe). Ta propozycja przedstawiona przez prezes Szpitala Powiatowego Beatę Walczak-Silińską spotkała się z brakiem akceptacji zwłaszcza ze strony osób, które mają stracić pracę.

Zamknięte zostanie tylko położnictwo. Ginekologia będzie działać w takim zakresie, jak do tej pory. Jeśli zamkniemy położnictwo, to wiadomo, że oddział noworodkowy też zostanie zamknięty – powiedziała w czwartek portalowi wlkp24.info dyrektor szpitala.

O sprawie dowiedzieli się również włodarze gmin leżących na terenie powiatu jarocińskiego, którzy wystosowali w piątek list otwarty do starosty Mariusza Stoleckiego. Domagają się wyjaśnień, dokumentów do analizy i konsultacji.

Szpital ciągle na minusie

Portal wlkp24.info skontaktował się również ze starostą jarocińskim Mariuszem Stoleckim. To właśnie Starostwo Powiatowe w Jarocinie nadzoruje szpital. Jak zaznaczył, placówka – odkąd została przekształcona kilkanaście lat temu w spółkę – notorycznie generuje stratę finansową. – Szpital przyniósł zysk tylko w 2012 roku. W wysokości 200-300 tys. zł. Pozostałe lata przyniosły stratę – powiedział. – To jest oczywiście tak, że niektóre oddziały są bardziej dochodowe, a niektóre nie. Czasami właściciel firmy może sobie pozwolić na to, żeby coś przynosiło stratę, bo coś innego przynosi zysk. Tu jest taki problem, że tego zysku nie ma nigdy – dodał starosta.

W 2024 roku ogólna strata szpitala – jak wyjaśnił – wyniosła 4,3 mln zł. Największą stratę mają generować oddziały anestezjologiczny oraz położniczo-ginekologiczny. Każdy z nich po ok. 5 mln zł, co razem daje 10 mln zł. – Nie ma możliwości, żeby coś zmienić w przypadku oddziału anestezjologicznego, bo jest on powiązany z innymi oddziałami – argumentuje.

Dlatego zdecydowano się ciąć zadłużenie generowane przez położnictwo, decydując się na zamknięcie oddziału.

Zdaniem starosty powiększająca się z roku na rok strata oddziału położniczo-ginekologicznego nie jest winą ani pracowników, ani prezes szpitala. – Takie jest finansowanie tych oddziałów. W wielu miejscach w Polsce to położnictwo jest zamykane i to właśnie ze względów ekonomicznych. Ktoś pewnie powie, że nie można mierzyć tego finansowo, ale to jednak rzutuje na cały wynik spółki – dodaje Mariusz Stolecki.

Rekonstrukcja rządu a zamknięcie oddziału

W środę premier Donald Tusk przedstawił nowy skład personalny rządu powstały w wyniku zapowiadanej wcześniej rekonstrukcji. Na stanowisku minister zdrowia Izabelę Leszczynę zastąpiła Jolanta Sobierańska-Grenda – dotychczasowa prezes spółki Szpitale Pomorskie, która dała się poznać ze skutecznych metod oddłużania i restrukturyzacji placówek medycznych.

Jak czytamy na stronie Ministerstwa Zdrowia w nocie biograficznej nowej szefowej resortu, „to pierwsza w historii osoba zarządzająca szpitalem, która została powołana na stanowisko ministra zdrowia”.

Starostwo Powiatowe w Jarocinie wraz z zarządem Szpitala Powiatowego nie chce jednak dłużej czekać na ewentualne zmiany strategii oddłużania szpitali o pierwszym stopniu referencyjności (a takim jest ten jarociński). – Przy powołaniu poprzedniej pani minister też miała się poprawić sytuacja szpitali, a jest tak samo, jak było. Kto by nie był u władzy, sytuacja finansowa szpitali się nie zmieniała. Chwała Bogu, że są takie samorządy, jak nasz, które dobrze się gospodarują i są w stanie tym szpitalom pomóc. Ale co będzie, kiedy powiat jarociński nie będzie mógł sobie na to pozwolić? – pyta retorycznie.

Jak mówi, jarociński szpital – ze względu na trudną sytuację finansową i rosnące zadłużenie – nie jest w stanie skutecznie ubiegać się o kredyt. Dlatego jedynym ratunkiem są finanse oraz inicjatywa powiatu. – My musimy poręczać wszystkie kredyty. Poręczyliśmy 2 mln zł na ten rok. Daliśmy pożyczkę 2 mln w tym roku. Daliśmy 1,1 mln zł na remont i dostosowanie pod Zakład Opiekuńczo-Leczniczy. Daliśmy 1,3 mln zł na projekt cyfryzacyjny w szpitalu. To są duże pieniądze, a wiemy już dzisiaj, że na tym się nie skończy – wylicza starosta.

Likwidować albo…

Prezes szpitala poinformowała pracowników o planach zamknięcia oddziału od 1 listopada. Razem ze starostą podkreślają, że to trudna i odważna decyzja, ale konieczna, aby nie generować większej starty. Czy istnieje szansa na to, aby utrzymać nierentowny oddział i uniknąć zwolnień personelu? Okazuje się, że tak.

Światełko w tunelu jest, ale będzie wymagało innej odważnej decyzji – zdecydowania się na pokrywanie straty w kolejnych latach (o ile nie zmieni się sposób finansowania świadczeń szpitalnych przez NFZ lub nie wzrośnie dzietność).

– Jeżeli radni powiedzieliby, że są w stanie pokrywać tak dużą stratę co roku – w porządku. Tylko musimy mieć świadomość, że kiedyś to źródełko się wyczerpie. I kto wtedy weźmie odpowiedzialność za to, że nie będziemy zamykać części oddziałów, ale cały szpital – pyta starosta jarociński.

Szpitali jest za dużo?

Mariusz Stolecki zaznacza, że siatka szpitali jest gęsta, a to generuje konkretne wydatki, z którymi każ∂ego roku musi się mierzyć Narodowy Fundusz Zdrowia. Dlatego – jego zdaniem – w przypadku zamknięcia jarocińskiego oddziału położniczego, nie ma ryzyka braku opieki dla pacjentek.

Wskazuje też na pewien ogólnopolski trend prowadzący do cięcia kosztów. – Rząd też widzi, że tych szpitali jest za dużo. NFZ też widzi, że tego położnictwa w naszym regionie jest bardzo dużo, więc zagrożenia, że opieki pacjentki nie będą miały, nie ma. Niestety. Sytuacja szpitali jest kiepska i powoli dzieje się tak, że to położnictwo pierwsze idzie do zamknięcia, ponieważ to ono generuje największe starty. Ale to jest wina demografii – podkreśla.

Co z budynkiem?

Kontrowersje w kwestii planowanego zamknięcia oddziału położniczego jarocińskiego szpitala wywołuje też sytuacja lokalowa. Kilka lat temu rozbudowano szpital w Jarocinie. Powstało nowe skrzydło, w którym znajduje się oddział przewidziany do zamknięcia.

Na tę inwestycję przeznaczono miliony złotych. Zdecydowano się na taki krok pomimo faktu, że oddział już wcześniej przynosił same straty. – Tłumaczono sobie, że kobiety nie chcą rodzić w Jarocinie ze względu na kiepskie warunki. Uznano, że kiedy polepszy się warunki, to na pewno liczba porodów wzrośnie, będą większe dochody i oddział wyjdzie na zero – podkreśla.

Rzeczywistość okazała się brutalna. Nowe wnętrza nie poprawiły kondycji finansowej szpitala, a część przyszłych matek z powiatu jarocińskiego nadal wybiera inne porodówki w regionie: Ostrów Wielkopolski, Pleszew, Środę Wielkopolską czy Poznań.

– Panie i tak zawsze idą za swoim lekarzem prowadzącym. Gdzie on je skieruje, one tam pójdą. I ten odpływ pacjentek był dosyć spory. Nie do końca były to jednak pieniądze wyrzucone w błoto, bo mamy wyremontowany i rozbudowany szpital – mówi Mariusz Stolecki.

Zapewnia, że – w przypadku likwidacji położnictwa – skrzydło budynku nie pozostałoby puste, więc nie można mówić o wyrzuceniu pieniędzy w błoto przez poprzednie zarządy szpitala. – To jest też oczywiście kwestia pieniędzy. Ale mamy na ostatnim piętrze szpitala Zakład Opiekuńczo-Leczniczy. Prawdopodobnie będzie oddany do użytku do końca marca przyszłego roku. Na tym samym piętrze mamy chirurgię. Myślałem o tym, żeby tę chirurgię gdzieś przenieść. Wtedy jeszcze nie było tematu zamknięcia oddziału (położniczego – red.). Szukałem jednak sposobu na to, gdzie wygospodarować miejsce. Oczywiście trzeba byłoby się porozumieć z NFZ-em i dostać więcej łóżek właśnie na ten zakład, bo opieka terminowa też jest ważna. Ludzie nie zawsze radzą sobie w domu ze schorowanym członkiem rodziny – zdradza.

To jeszcze nie koniec

Pracownice szpitala nie zamierzają poddać się bez walki. Chcą starać się o utrzymanie oddziału. Nie zgadzają się z likwidacją. Martwią się o pracę i swoją przyszłość, bo – jak mówią – nie jest łatwo znaleźć pracę w innych placówkach w regionie. Tam – jak zaznaczają – nie ma tylu wakatów, ile wypowiedzeń ma wręczyć w Jarocinie prezes szpitala.

Dotowanie nierentownego oddziału przez samorząd mogłoby uchronić go przed zamknięciem. Zatem wypowiedzieć powinni się w najbliższym czasie także radni.

Niewiadomą pozostaje też to, w jaki sposób starosta jarociński zareaguje na list otwarty skierowany do niego przez burmistrzów: Jarocina, Jaraczewa i Żerkowa oraz wójta gminy Kotlin (rozmowę ze starostą portal wlkp24.info przeprowadził w piątek w ciągu dnia, a list został opublikowany wieczorem).

Do tematu będziemy wracać przedstawiając argumenty wszystkich stron i dalsze kroki podejmowane w sprawie przyszłości szpitala.

AKTUALIZACJA (27 lipca, 18:46)

Starosta jarociński opublikował w niedzielę oświadczenie ws. sytuacji szpitala i planowanym zmniejszeniu liczby oddziałów. Poniżej znajduje się jego pełna treść.

źródło: Starostwo Powiatowe w Jarocinie
źródło: Starostwo Powiatowe w Jarocinie
źródło: Starostwo Powiatowe w Jarocinie
2 Dołącz do dyskusji

Napisz do autora

Komentarze (2)
  • J
    jarock

    niedziela, 27 lipca, 2025

    To jak to jest panie starosto i pani prezes , ze w Pleszewie, Krotoszynie, Środzie Wlkp., Ostrzeszowie , Kępnie nie likwiduje się takich oddziałów ? Moze warto jechać po naukę ?

    Odpowiedz
  • J
    jarock

    niedziela, 27 lipca, 2025

    Przeczytałem oswiadczenie…Panie starosto , niech pan wróci do poprzedniego zawodu. Kryzys demograficzny nie dotyczy tylko 70 tys. powiatu jarocińskiego…

    Odpowiedz
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz