Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Podczas nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej w Jarocinie radny Jerzy Walczak zgłosił wniosek o przekazanie Szpitalowi Powiatowemu w Jarocinie 500 tys. zł, aby wesprzeć go w ten sposób w związku z pandemią koronawirusa. Pieniądze miały pochodzić z przesunięć w budżecie, a dokładnie ze zdjęcia 2,2 mln zł, które miały zostać wniesione jako wkład finansowy dla spółki Jarocin Sport rozbudowującej swoje obiekty (basen, lodowisko, salę konferencyjną). Pozostała część kwoty miałaby zostać przeznaczona na inwestycje drogowe: II etap ul. Brdowej, ul. Kujawską z kanalizacją deszczową, ul. Pomorską (nawierzchnia). – Chcę przypomnieć, że szpital wystąpił z prośbą o pomoc. Uważam, że taka kwota, jeśli szpital płaci co roku 100 tys. zł podatku od nieruchomości, powinniśmy wspomóc szpital w zakupie niezbędnego sprzętu do ratowania życia w przypadku zachorowań na koronawirusa i sprzętu ochronnego – wyjaśnił członek Klubu Radnych Dialog i Zaufanie.
Burmistrz Jarocina Adam Pawlicki wyjaśnił, że gmina nie otrzymała oficjalnej informacji ze strony władz powiatu, ani szpitala o wsparcie finansowe. Odpowiedź pomysłodawców przekazania pieniędzy była natychmiastowa. Powołali się oni na pisemny apel podpisany przez dyrektora szpitala Henryka Szymczaka i dyrektora ds. medycznych, Włodzimierza Budzyńskiego. Czytamy w nim: „Dziękujemy już za przekazane dla szpitala darowizny i zaangażowanie się wszystkich ludzi dobrej woli. Mamy jednak świadomość, że zapowiada się długa i kosztowna walka. Dlatego zwracamy się z gorącą prośbą do przedsiębiorców, samorządowców oraz ludzi, którym na sercu leży zdrowie innych osób o wsparcie finansowe dla jarocińskiego szpitala”.
Dla włodarza gminy to nie był jednak wystarczający argument, ani dokument, który mógłby go przekonać do zaaprobowania inicjatywy radnych opozycyjnych. – To wszystko opiera się na wcześniejszej korespondencji, rozmowach, porozumieniach na szczeblu obu samorządów, a czegoś takiego nie było – wtórował mu Rajmund Banaszyński, przewodniczący rady. To był przyczynek do dyskusji, w której radny Marek Tobolski zadał pytanie o ewentualne wsparcie szpitala w przyszłości. – Czy jeżeli starosta czy zarząd szpitala zwróci się do nas, jako do gminy, o pomoc, możemy liczyć na to, że takiej pomocy udzielimy? – skierował słowa do burmistrza.
Ten jednak podkreślił na początek inny fakt. – Nie bardzo rozumiem, bo jarociński szpital nie jest wyznaczony do walki z koronawirusem. Nie przyjmują tutaj nikogo z koronawirusem. Mało tego, wszystkie zabiegi, czyli koszty związane z funkcjonowaniem szpitala spały, dlatego, że planowane zabiegi i operacje zostały odwołane – powiedział Adam Pawlicki. – Największe koszty związane z koronawirusem ponosi gmina Jarocin, a nie szpital czy powiat. Dlatego, że to my jesteśmy odpowiedzialni za dostarczanie żywności dla osób na kwarantannie. Jeżeli jakakolwiek pomoc między samorządami powinna być, to powiat powinien nam udzielać pomocy. Absurdem byłoby w tej chwili uchwalanie pomocy dla powiatu, który nie ma w tej chwili nic wspólnego z epidemią koronawirusa – dodał.
Radny Jerzy Walczak nie zamierzał odpuścić tematu i walczyć o swoje. A właściwie o pieniądze dla szpitala. – Jarociński szpital nie zna dnia ani godziny, kiedy będzie miał kontakt z koronawirusem – zakomunikował. Odwoływał się tymi słowami do sytuacji, która miała miejsce jakiś czas temu. W Jarocinie pojawiło się podejrzenie, że jedna z osób może być zakażona SARS-CoV-2. Ostatecznie nie potwierdziło się ono, ale sytuacja wygenerowała nieplanowane w budżecie szpitala koszty. – Była konieczność przeprowadzenia dezynfekcji. Ona kosztuje i pieniądze są na to potrzebne. Podobnie jeśli chodzi o zakup środków zabezpieczenia tych ludzi przed zakażeniem. Proszę porozmawiać z ratownikami i innymi pracownikami. Jest to problem nie tylko Jarocina, ale całej służby zdrowia. I dlatego uważamy, że na ten apel należy zareagować – powiedział.
Tomasz Klauza, inny radny klubu Dialog i Zaufanie zaproponował przełożenie sesji na inny termin i zaproszenie starosty Lidii Czechak, aby przedstawiła sytuację szpitala. Na tej podstawie – jak wyjaśnił – można by podjąć dalsze decyzje. Jego propozycja nie spotkała się jednak z zainteresowaniem pozostałych samorządowców. Dalsza burzliwa wymiana zdań pozwalała zauważyć, że pomysł przekazania pół miliona złotych na szpital nie przejdzie, ale – jak się okazało – wcale nie dlatego, że radni Ziemi Jarocińskiej (ugrupowanie burmistrza), które ma większość, nie chce wesprzeć szpitala. – Nigdy się nie zgodzę z twierdzeniem, że radni są przeciwko pomocy dla szpitala. Jestem zawsze pomocny, w każdej sytuacji. Ale nie myślałem, że będziemy dzisiaj wywoływać taką poprawkę – zakomunikował Mariusz Kaźmierczak. W podobnym tonie wypowiedział się Paweł Adamkiewicz: – Ziemia Jarocińska nie jest przeciwko przekazaniu tych środków. Jest za przekazaniem, ale w innej formie i z innych źródeł finansowania, jeśli będzie taka konieczność. Przykładem takim może być przesunięcie pieniędzy w ramach pomocy finansowej powiatowi na przebudowę drogi Hilarów – Wola Książęca.
Ostatecznie za przekazaniem pomocy szpitalowi opowiedziało się 3 radnych, 6 było przeciw, 2 wstrzymało się od głosu, 1 głosu nie zabrał, a 9 było nieobecnych.
wtorek, 31 marca, 2020
To jakaś epidemia? Pani prezydent Ostrowa też nie wyraża zgody na przekazanie 500 tys. dla ostrowskiego szpitala. Radni KO prosili o to, ale nie ma zgody. Ważniejsza hala. Czytam na fejsbuku, że ostrowianie przekazali na szpital prawie milion, a bogate miasto i bogate spółki, aż 200 tys. Gratulacje, takie poświęcenie.