Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Victoria Ostrzeszów i Odolanovia Odolanów jeszcze niedawno rywalizowały w lidze międzyokręgowej. W miniony weekend przyszło im się zmierzyć w IV i choć na papierze faworytem była Victoria Ostrzeszów, w rzeczywistości lepsza okazała się Odolanovia. Oba zespoły dzieli raptem punkt, ale nastroje w drużyna są całkowicie odmienne.
W Odolanowie kibice nie mogą wyjść z podziwu, jak świetnie radzi sobie beniaminek w lidze i to z lepszymi zespołami. Podziwiają skuteczność, pomysł na grę, imponuje im ambicja, a trener cały czas powtarza podopiecznym, że najmniejszy błąd, którego nie będą w stanie naprawić, może kosztować ich zwycięstwo czy remis. – Jesteśmy zadowoleni z początku, ale kilka punktów nam uciekło. Mogliśmy pokusić się o remisy, a nie udało się ich wywalczyć – wyjaśnił Mikołaj Marciniak, piłkarz Odolanovii.
Kibiców cieszy także to, że Jakub Kłobusek jest najskuteczniejszym strzelcem swojej drużyny i trzecim najlepszym napastnikiem w lidze. Po ośmiu kolejkach ma siedem goli i nic nie wskazuje na to, by miał się zatrzymać. Sprawił trudności nawet zespołowi, który doskonale wiedział, że trzeba go pilnować. – Trener przestrzegał nas, że ten zawodnik stanowi duże zagrożenie, ale nie udało się go upilnować i wypełnić przedmeczowych założeń. Strzelił dwa gole i wywalczył rzut karny – powiedział po spotkaniu Remigiusz Pastucha, gracz Victorii Ostrzeszów.
Trener Odolanovii mówi, że zarówno on jak i jego zawodnicy cały czas uczą się IV ligi, bo różnica poziomów jest zauważalna, a każdy mecz kosztuje zdecydowanie więcej wysiłku niż jeszcze kilka miesięcy temu. Stąd nacisk na pełne skupienie i pilnowanie rywali przez 90 minut. – Uczulałem zawodników, żeby nie przytrafiła nam się ta sama sytuacja, co wcześniej, że prowadzimy, a później przegrywamy. W drugiej połowie wyglądaliśmy dużo lepiej niż w poprzednich meczach, które przegraliśmy – podkreślił Leszek Krutin, trener Odolanovii.
Victoria Ostrzeszów nie ma aż tylu powodów do radości, choć różnica w tabeli pomiędzy oboma zespołami jest minimalna. Zespół prowadzony przez Piotra Konstanciaka ma jednak większe ambicje niż walka o miejsce w środku tabeli. Tym bardziej, że w tym roku klub obchodzi 100. rocznicę powstania. Aby trwający sezon został dobrze zapamiętany, nie można przegrywać 0:5 ani z najlepszymi zespołami, ani z beniaminkami. Usprawiedliwieniem tego wyniku – jakkolwiek dziwnie to brzmi – może być decyzja o wprowadzeniu przy wyniku 0:3 młodych graczy, aby zdobywali doświadczenie w IV lidze. – Niektórzy pierwszy raz wyszli na IV-ligowe boiska i chciałem, żeby się ogrywali. I konsekwencją tego był też końcowy wynik. Poza tym mamy problemy kadrowe, bo z różnych przyczyn nie wystąpiło pięciu zawodników i to też ma wpływ na naszą postawę – wyjaśnił Piotr Konstanciak.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz