Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Załoga bombowca brała udział w nalocie na rafinerię paliw pod Lipskiem. Tam też samolot został trafiony pociskiem. – Prawdopodobnie w powietrzu doszło też do kontaktu z innym samolotem amerykańskim. Wskutek tego doszło do wyłączenia dwóch silników oraz pojawienia się wycieku paliwa. O powrocie do Anglii, na macierzyste lotnisko, nie było mowy. Dowódca podjął decyzję o przelocie na tereny zajęte już wtedy przez wojska radzieckie – wyjaśnia Roman Przybylski, historyk, dyrektor Szkoły Podstawowej w Cielczy.
Zamiaru nie udało się zrealizować do końca. Bombowiec zwany „latającą fortecą” zaczął tracić sterowność. Pięciu lotników wyskoczyło z samolotu, czterech pozostało w maszynie.
– Niestety, nie udało się. Samolot się rozbił, wszyscy, którzy w nim byli, zginęli, spośród skoczków śmierć poniósł jeden, któremu nie otworzył się spadochron – mówi Roman Przybylski.
Bilans katastrofy to pięciu zabitych i czterech ocalałych. Poległych lotników pochowano na cmentarzu w Jarocinie; w 1947 roku natomiast ciała Amerykanów ekshumowano i przewieziono do USA. Dzisiaj katastrofę upamiętnia – ufundowany przez świadka tych zdarzeń – pomnik: tablica, śmigło i krzyż. Ten ostatni wykonany jest z części rozbitego samolotu…
Pamięć o tej tragedii jest żywa wśród mieszkańców podjarocińskiego Jaraczewa i okolic. Katastrofie tej i innym lotniczym w naszym regionie, które miały miejsce w czasie II wojny światowej, poświęcamy z kolei ostatni odcinek naszego magazynu regionalno-historycznego „Źródła. Ludzie – Miejsca – Wydarzenia”. Tytuł 24. odsłony programu to „Przerwane loty”.
Archiwalne odcinki magazynu można znaleźć na tvproart.pl.
__
zdjęcie główne: archiwum Ostrowskiego Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego „Enigma”
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz