Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Każdy z nas śledzi chyba codzienną sytuację w kraju i na świecie. Sprawdzamy statystyki, tabele, ile osób zachorowało, ile jest robionych testów, ile osób wyzdrowiało, a ile zmarło… Koronawirus zdominował nasze myśli i przemeblował życie. Na wlkp24.info i w Telewizji Proart codziennie informujemy Was o tym, co się dzieje w naszym regionie. Skupiamy się na tym, co obecnie najważniejsze – na epidemii. Ale nie tylko, bo przekazujemy też inne ważne dla regionu informacje.
Postanowiliśmy też proponować Wam na weekend książki, które warto przeczytać. Bo przecież, skoro trwa akcja #zostańwdomu, a zdrowie dopisuje, to spędźmy ten czas owocnie. Na początek, tak na przekór – choć nie wiemy, czy to słuszny wybór w tych dość ponurych czasach – lektury o mega pozytywnym wydźwięku.
Z racji tego, że biblioteki zamknięte, a księgarnie funkcjonują on-line, korzystamy z zasobów naszych domowych bibliotek. Z chęcią też wysłuchamy Waszych propozycji, z jaką książką najciekawiej spędzić czas wolny.
„– Co pani wie o odrodzeniu?
– Córkę mam.
– To dobra odpowiedź, pod warunkiem że jest to córka Leonarda da Vinci w XV, XVI wieku”.
Do dzisiaj, ilekroć oglądam skecz sprzed kilku lat „Egzamin na studiach” (a widziałem go wiele razy) i słyszę słowa Joanny Kołaczkowskiej „możliw”, „prośbuje ciebie”, „To zależy od itempretacji”, niemalże płaczę ze śmiechu. I wiem, że nie jestem w tej reakcji odosobniona. Książka wydana w 2019 roku, którą polecamy, jest więc pozycją obowiązkową dla wszystkich fanów Kabaretu Hrabi.
„Hrabi. Duszkiem tak!” traktuje oczywiście o wspomnianym wcześniej kabarecie, jak mawia wielu: przeinteligentnym i przezabawnym, przy żartach którego śmiejemy się, nieraz do rozpuku, ale nie rechoczemy. Już w samym krótkim wstępie kabareciarze z Hrabi piszą, że oddają w nasze ręce tę książkę „żebyście wiedzieli, ile my dla Was robimy i jak dalece się poświęcamy”. Czasem przyjdzie im z lekkością coś dla nas napisać, czasem to orka po ugorze. I razem z autorami, którzy historii Joanny Kołaczkowskiej, Dariusza Kamysa, Tomasza Majera i Łukasza Pietscha wysłuchali, tę kabaretową drogę przebywamy.
Zespół Hrabi powstał w 2002 roku, a dwoje jego założycieli: Dariusz Kamys i Joanna Kołaczkowska wywodzi się z legendarnego kabaretu Potem. Nie brakuje więc w książce opowieści w klubach Zatem i Gęba w Zielonej Górze czy o występach Potemów, a także o ludziach, którzy mieli wkład w Hrabiowski sukces. Książka ma formę rozmowy między członkami kabaretu – są wspomnienia, są anegdoty, jest przekomarzanie się, nie brakuje „osobistych wycieczek”, ale podanych z humorem i dystansem. Rozdziały dotyczą programów kabaretu Hrabi, jakie po kolei powstawały. Zaczyna się od „Demo”, przez m.in. „Draculę”, „Terapię”, „Syf i malarię”, a na „Wadach i waszkach” kończąc.
Dowiadujemy się choćby, gdzie był zaczyn wszystkich skeczów – a mianowicie w programie „Demo”, który miał się składać, jak mówi Dariusz Kamys, z „kilkunastu zwiastunów naszych przyszłych programów”, kto miał decydujące zdanie w kwestii składania i przenoszenia rekwizytów czy jak powstawały poszczególne programy i jakie było ich przyjęcie (nieraz odwrotne od zamierzonego). A że poznajemy kabaret od kuchni, to anegdoty sypią się jedna za drugą. Rozmowy te przeplatane są skeczami i piosenkami. A także fragmentami życiorysów czworga Hrabi, opowiedzianych przez nich samych – sztampy więc w nich nie znajdziemy. Atutem książki są też zdjęcia – z prywatnego archiwum oraz te dokumentujące sceniczne dokonania.
Piszę, że książka ta to pozycja obowiązkowa dla fanów tego kabaretu. Gdy Hrabi kiedyś wystąpił w Ostrowskim Centrum Kultury, na końcowych brawach jedna z osób na widowni krzyknęła „Kocham Cię, Aśka!”. Myślę więc, że fani kabaretu już tę książkę mają, więc niech przeczytają ją przyszli sympatycy.
Urszula Dudziak, wyśmienita wokalistka i kompozytorka jazzowa. Kto był na jej koncertach, chociażby w Ostrowie (oczywiście w ramach cyklu „Jazz w Muzeum”), wie, że przerwy między utworami lubi okraszać opowieścią. O własnym życiu, licznych występach, przekazać anegdotę, a te historie wielokrotnie mają charakter i humorystyczny, i motywujący. I takie też opowieści znajdziemy w jej książce „Wyśpiewam wam więcej”, która ukazała się w 2018 roku po świetnie przyjętej „Wyśpiewam wam wszystko”.
Co znajdziemy w tej publikacji? Krótkie rozdziały biorą nas w podróż przez życie autorki, ale ujęte niechronologicznie. To gawęda, w której Urszula Dudziak swobodnie przechodzi z jednego wątku do drugiego. Przez moment nasza uwaga skupia się na kilku wyjątkowych chwilach z dzieciństwa autorki, potem na latach młodości, życiu w Warszawie i w Nowym Jorku, jest i kilka historii dotyczących jej życiowych partnerów: Michała Urbaniaka, Jerzego Kosińskiego oraz jej córek. Jest i o jej miłościach i pasjach – do muzyki, tenisa i kapitana Bogdana.
Oczywiście nie brakuje anegdot z koncertów, a także kulis jazzowego życia – mieszkania w hotelach (czasem o standardzie pozostawiającym wiele do życzenia), grania w znanych, prestiżowych salach, ale i w maleńkich klubach. Są krótkie wspominki m.in. z lat 90. – z koncertów z Walk Away czy występów na żaglowcu „Fryderyku Chopinie”. Jest też opis trasy po Niemczech i Austrii z programem solo „Future Talk”. Na jednym z koncertów w Niemczech artystkę, po barwnej zapowiedzi konferansjera, powitała… cisza. Jak ją przełamać, jak przekonać publiczność do żywiołowej reakcji? Głośnym krzykiem! Ta metoda poskutkowała, a wokalistka ze sceny schodziła dopiero po kilku bisach.
Snując swoje opowieści, wielokrotnie ich autorka pokazuje nam, jak z zahukanej kobietki, niejednokrotnie niepewnej swoich życiowych i muzycznych wyborów, przeistacza się w pełnokrwistą, pewną siebie, znającą swoją wartość kobietę. Kobietę, która akceptuje siebie, potrafi odmawiać, nie boi się przyznać do błędu, mało tego – śmieje się, że nadal błędy popełnia, otacza się ludźmi jej sprzyjającymi, docenia siebie, cieszy się z nawet drobnych przyjemności. Poznajemy megaoptymistkę, która chce zarażać uśmiechem ludzi wokół siebie, do tego pełną energii, która nie uznaje słowa „nie wypada”.
Przy tym dostajemy garść życiowych porad – mniej kupować, mniej się denerwować, a więcej czasu spędzać na łonie natury; dbać o siebie – nie tylko o rozwój intelektualny, ale także o swoje zdrowie i formę, czyli ćwiczyć, dobrze się odżywiać i pozytywnie patrzeć w przyszłość; czerpać radość i satysfakcję z tego, co robimy. I uwaga – mówi to do nas kobieta, której przed kilkoma laty stuknęła już siódma dekada!
Trochę to taki autobiograficzny poradnik, jak żyć zdrowo i szczęśliwie, przy czym mamy świadomość, że nie są to może jakieś odkrywcze prawdy, nie są to może jakieś superrecepty na to, jak odnieść sukces… Wynikają jednak z doświadczenia życiowego autorki, a odbiorców być może zmotywują do zrobienia remanentu w swoim życiu: przyjrzenia się temu, co mamy, co chcemy zostawić na dłużej, a z czego możemy naprawdę zrezygnować. Tak, by życie nie tylko przeżyć, ale i by – jak śpiewała inna znana wokalistka jazzowa – w tym życiu jeszcze pożyć…
piątek, 3 kwietnia, 2020
Polecam „Na południe od Brazos” Larry’ego McMurtry’ego. Autor stworzył western z krwi i kości, zachwycający nawet tych, którzy za westernami nie przepadają; napisany z rozmachem, pełen mistrzowsko wykreowanych, wielowymiarowych postaci, uchwyconych w nad wyraz realistycznej, niespiesznej fabule. Książkę bez wad, literackie arcydzieło, które bawi, smuci, wzrusza, skłania do refleksji. Powieść doczekała się też wspaniałej ekranizacji w postaci miniserialu z życiowymi rolami wybitnych aktorów – Roberta Duvalla i Tommy’ego Lee Jonesa.
sobota, 4 kwietnia, 2020
Wpasowuje się w obecną sytuację (przymusowa izolacja) książka „Dżentelmen w Moskwie” Amora Towlesa. Pięknie napisana, wielkiej urody książka.
„Wszystko zmienił jeden wiersz… To przez niego hrabia Rostow musiał zamienić przestronny apartament w Metropolu, najbardziej ekskluzywnym hotelu Moskwy, na mikroskopijny pokój na poddaszu, z oknem wielkości szachownicy. Dożywotnio. Taki wyrok wydał bolszewicki sąd.
Rostow wie, że jeśli człowiek nie jest panem swojego losu, to z pewnością stanie się jego sługą. Pozbawiony majątku, wizyt w operze, wykwintnych kolacji i wszystkiego, co dotychczas definiowało jego status, stara się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Z pomocą zaprzyjaźnionego kucharza, pięknej aktorki i niezwykłej dziewczynki na nowo buduje swój świat. Gdy za murami hotelu rozgrywają się największe tragedie dwudziestego wieku, hrabia udowadnia, że bez względu na okoliczności warto być przyzwoitym. A największego bogactwa nikt nam nie odbierze, bo nosimy je w sobie.” (wyd. Znak)
Bardzo polecam.