Historia zatoczyła koło. W sobotę Towarzystwo Piłkarskie Ostrovia 1909 wróciła na kultowy, historyczny stadion za parowozownią, rozgrywając spotkanie 9. kolejki IV ligi z LKS-em Ślesin. Oprawa, bardzo dobrze przygotowana murawa sprawiły, że kibice zobaczyli bardzo ciekawe spotkanie, w którym biało-czerwoni zapewnili sobie zwycięstwo w 90 minucie. Nie obyło się jednak bez kontrowersji.
Magia obiektu za parowozownią zrobiła swoje. Już kilkanaście minut przed pierwszym gwizdkiem sędziów czuć było podniosłą atmosferę. Ostrovia stanęła na wysokości zadania, bowiem każdy znalazł coś dla siebie. Były atrakcje dla dzieciaków, catering oraz złocisty napój z pianką. Na boisku już tak piknikowo nie było. Mecz toczony w szybkim tempie, słupki, poprzeczki i parady bramkarskie.
Spotkały się dwie równorzędne drużyny, ale to Ostrovia miała w drugiej połowie przewagę optyczną. Dwukrotnie na bramkę przyjezdnych strzelał Mikołaj Marciniak, w 84 minucie blisko strzelenia gol był Dawid Przybyszewski. Wszystko, co najważniejsze wydarzyło się jednak w 90 minucie.
Goście w akcji, po której padł jedyny gol w meczu domagali się przewinienia. Pewnie słusznie. Taka jest jednak piłka – gra błędów, nie tylko zawodników, ale także arbitrów. Dawid Przybyszewski znalazł się w polu bramkowym, trafił w poprzeczkę, piłkę do bramki LKS-u skierował Adam Sobański.
Ślesinianie wyjeżdżali z Ostrowa Wielkopolskiego ze spuszczonymi głowami. Biało-czerwoni długo świętowali zwycięstwo, a przede wszystkim, że zakończyły się trudne czasy tułaczki. Bo nawet jeśli od dłuższego czasu trenowali już na obiektach za parowozownią, to w sobotę zagrali po raz pierwszy o punkty.
Ostrovia dopisując trzy punkty do tabeli IV ligi Artbud zajmuje dziesiątą pozycję. LKS Ślesin z ośmioma oczkami jest piętnasty. W następnej kolejce drużyna prowadzona przez Józefa Klepaka pojedzie do Leszna.
poniedziałek, 23 września, 2024
Na pewno dobrze że jest nowy , dobrze wyposażony obiekt piłkarski …..jednak tamten STADION to było coś wspaniałego , drewniana trybuna , okrągły zegar nad wejściem , zawodnicy pijący herbatę w przerwie meczu ……niektórzy zawsze byli ” po weselu ” . Gdzie wyzwisko „sędzia kalosz ” było najostrzejsze . To se ne wrati !!