DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.

Odzyskano skradzioną Finkę. Czy padła ofiarą aktu zoofilii? Sprawa trafiła do prokuratury

Finka to suczka, która miała lada moment trafić do nowego domu. W połowie stycznia zniknęła jednak z terenu schroniska i okazało się, że została skradziona przez mężczyznę. Zarejestrowały go kamery monitoringu. Kierownictwo przytuliska apelowało o oddanie psa. Niestety, nie przyniosło to żadnych rezultatów.

Okazuje się, że w poniedziałek kaliskie Stowarzyszenie Pomocy dla Zwierząt „Help Animals” otrzymało anonimowe zgłoszenie o tym, gdzie przebywa czworonożna Finka. Było to około 1,5 km od schroniska. Według niepotwierdzonych na ten moment informacji mężczyzna, który ją ukradł, mógł wykorzystać ją seksualnie. Tak podejrzewają przedstawiciele stowarzyszenia. Mają jednak nadzieję, że przypuszczenia się nie potwierdzą. „Pamiętając, że Finka jest wycofana, poprosiliśmy o pomoc wolontariuszy ze schroniska, którzy ją znają. I w tym miejscu serdecznie dziękujemy za tak szybki odzew i pojawienie się na miejscu. Informacje – faktycznie – potwierdziły się i udało się odzyskać Finkę” – informuje kaliskie „Help Animals”.

Z informacji, jakie uzyskaliśmy od przedstawicieli stowarzyszenia wynika, że pies przeszedł kompleksowe badania. Jest „ekstremalnie zlękniony” i przez cały czas pobytu u weterynarza przytulał się do ściany. Obecnie przebywa w domu tymczasowym. Potrzebuje teraz ciszy i spokoju, a schronisko nie jest w stanie tego zapewnić. Wiemy także, że rodzina, która wcześniej chciała adoptować Finkę, podtrzymała tę decyzję i nadal chce zagwarantować jej bezpieczny i kochający dom.

Kaliskie schronisko dla bezdomnych zwierząt – jak informują tamtejsze media – ostrożnie podchodzi do tezy o zoofilii. – Czynności prowadzone są w sprawie kradzieży. Na tę chwilę nikt nie usłyszał zarzutów. Trwa jeszcze przesłuchiwanie świadków związanych ze sprawą – poinformowała asp. Anna Jaworska-Wojnicz, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu.

AKTUALIZACJA – 2.02.2022 r.

Kierownik schroniska daleki od ferowania wyroków

Portal wlkp24.info skontaktował się z przytuliskiem dla zwierząt, aby zapytać o sprawę Finki w kontekście informacji, która została opublikowana na fanpage’u „Help Animals” Kalisz. – Jedyne prowadzone w tej chwili przez policję postępowanie dotyczy kradzieży psa. Dzisiaj rzekomo miało być zgłoszone zawiadomienie o prawdopodobieństwie dokonania aktu zoofilii. Ja nie znam żadnego świadka, który mógłby potwierdzić, że mogło dojść do aktu zoofilii. Nie przedstawiono na razie w tej sprawie żadnego dowodu. Zostały przeprowadzone badania, z których nie wynika na ten moment, że akt zoofilii miał miejsce – wyjaśnia Jacek Kołata, kierownik kaliskiego schroniska.

Jego zdaniem – jak podkreśla – puszczenie w świat informacji, że istnieje podejrzenie dopuszczenia się aktu zoofilii, nie składając w tej sprawie zawiadomienia, szarga w jakiś sposób dobre imię osoby, którą się o to podejrzewa. – W jakiś sposób jest też wymierzone przeciwko nam. Jeżeli zawiadomienie nie zostanie złożone, uważam że wyrządzono przeogromną krzywdę człowiekowi. Być może jest to przekreślenie jego życia, jeżeli zarzuty się nie potwierdzą. Uważam, że ktoś ponosi przeogromną odpowiedzialność za życie drugiego człowieka, wysnuwając takie hipotezy i nie składając w tej sprawie zawiadomienia – dodaje.

Rzeczniczka kaliskiej policji także w środę potwierdziła, że nie prowadzi postępowania dotyczącego podejrzenia o zoofilię. Jedyne, jakie jest prowadzone przez funkcjonariuszy, dotyczy kradzieży zwierzęcia. Do tej pory nikomu nie postawiono zarzutów.

AKTUALIZACJA – 3.02.2022 r.

Stowarzyszenie złożyło zawiadomienie do prokuratury

Dziennikarze portalu wlkp24.info skontaktowali się z przedstawicielami Stowarzyszenia Help Animals w Kaliszu, aby zapytać o szczegóły dotyczące odnalezienia poszukiwanej Finki. – W poniedziałek wolontariusze kaliskiego schroniska powiadomili policję, że znają miejsce przetrzymywania skradzionego psa. Policja zaczęła dopytywać o to, czy któraś z wolontariuszek widziała psa na miejscu. Kiedy powiedzieli, że wiedzą o przebywaniu tam zwierzęcia od osoby trzeciej, miały usłyszeć, że policja musi mieć bezpośrednią informację od osoby, która to widziała – mówi Anna Małecka, wiceprezes tej organizacji.

Z jej relacji wynika, że policjanci nie pojechali pod wskazany adres. – Dlatego widząc bezczynność policji, wolontariuszki zwróciły się do nas tym bardziej, że zachodziło podejrzenie, że psu dzieje się krzywda – dodaje.

Funkcjonariusze – jak wyjaśnia – we wtorek „podjęli błyskawiczne działania celem zabrania psa i zabezpieczenia go jako materiału dowodowego, co oznaczało oddanie go do schroniska”. –  Psa odebraliśmy i pojechaliśmy do lekarza weterynarii, żeby go zbadać. Zwierzę zostało wyciszone, bo było w bardzo kiepskim stanie psychicznym. W karcie wypisu pies miał wskazanie, żeby znajdował się w spokojnym i cichym miejscu z uwagi na stan psychiczny. Trafił do rodziny, która miała go adoptować przed jego zaginięciem. Jej członkowie nie spoczęli i także włączyli się w poszukiwanie zwierzęcia razem z wolontariuszami – podkreśla Anna Małecka.

Przedstawicielka Stowarzyszenia wyjaśnia w rozmowie z portalem, skąd podejrzenie o tym, że – jej zdaniem – mogło dojść do aktu zoofilii. – Sąsiedzi opowiadali o ogromnym skowycie tego psa. Dopytywaliśmy, czy było to szczekanie, czy skowyt. Odpowiedzieli, że to drugie. Dodali, że było słyszane codziennie przez jakiś czas. Chcemy, żeby to sprawdzono. W zgłoszeniu od wolontariuszy dostaliśmy informację, że psu może dziać się krzywda. Skoro mamy podejrzenie, oddajemy sprawę organom powołanym do tego, by ją zweryfikować. Nikogo nie osądzamy. Mamy podejrzenie i chcemy, aby zostało ono sprawdzone – mówi wiceprezes Stowarzyszenia Help Animals w Kaliszu.

Izabela Małecka z tej organizacji mówi natomiast, że zawiadomienie do prokuratury zostało złożone w środę, 2 lutego. Zrobiono to dzisiaj, a nie wcześniej z uwagi na fakt, że od poniedziałku Stowarzyszenie zajmowało się Finką. – Zaczęły się pojawiać problemy z jej adopcją i była groźba jej powrotu do schroniska. Dla nas priorytetem było, aby pies –  z uwagi na swój stan – nie trafił do schroniska. Żadne schronisko, nawet to najlepsze, a za takie mamy nasze kaliskie schronisko, nie zapewni takich warunków jak dom – podkreśla w rozmowie z portalem.

Po informacji opublikowanej przez Stowarzyszenie o tym, że jego przedstawiciele podejrzewają, że mogło dojść do aktu zoofilii, w Internecie opublikowano wiele negatywnych komentarzy pod adresem osoby, która zabrała psa ze schroniska. – Jeżeli podejrzenia nie potwierdzą się, to oczywiście pojawią się przeprosiny. My, jako Stowarzyszenie, mamy obowiązek reagować na takie zgłoszenia – dodaje Izabela Małecka.

Finka przebywa już w domu. Jest na lekach uspokajających.

Napisz do autora

Skomentuj ten wpis jako pierwszy!

Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz