Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Tak pełnego emocji spotkania w szkole nie było już dawno. Odkąd Marzena Michalak-Piękna została odwołana z funkcji dyrektora, Zespołu Szkół Społecznych w Jarocinie, w szkole trudno o spokój. Decyzja zarządu nie spodobała się dużej części rodziców, uczniów i nauczycieli. Pojawiły się nawet głosy, że odwołanie jej z tego stanowiska ma związek z mobbingiem. Zwołano więc zebranie, by wyjaśnić wszystkie wątpliwości. Wzięli w nim udział przedstawiciele zarządu, nauczyciele, rodzice, a także grupa uczniów, która razem z mediami została wyproszona ze spotkania. Burzliwe zebranie trwało ok. 3 godzin, a w jego trakcie część skonsternowanych rodziców opuściła salę, w której niejednokrotnie emocje brały górę.
– Rodzice zostali powiadomieni, że pani dyrektor została odwołana, ale nie wiedzieli dlaczego. Chcieli usłyszeć argumenty od zarządu, dlatego przyszli na to spotkanie. Problem w tym, że zrobiła się tu taka awantura między zwolennikami a przeciwnikami, że nie idzie dojść głosu. Rodzice między sobą się kłócą, to zebranie może trwać do rana i nie dojdą do konsensusu – powiedziała babcia jednego z uczniów, która opuściła szkołę w trakcie zebrania. Wtórowała jej jedna z matek, która także nie została do końca spotkania. – Zanim wyszłam, zarząd dopisywał ręcznie uwagi i zarzuty pod kątem pani dyrektor. Chociaż zarzuty to nie jest dobre słowo, ponieważ żaden zarzut poważnej natury nie padł. Argumenty są bardzo ogólne, a to co panowie z zarządu zarzucają pani dyrektor to kwestia konfliktów w gronie pedagogicznym, relacje między dyrektorem a nauczycielami, to w moim przekonaniu coś, co występuje w każdej placówce oświatowej – dodała.
Po zakończonym spotkaniu z mediami zdecydował się porozmawiać Paweł Pyzik, prezes stowarzyszenia kierującego szkołą, który wyjaśnił, jakie ustalenia zapadły za zamkniętymi drzwiami auli. – Spotkanie z rodzicami skończyło się na zapewnieniu zarządu, że w pierwszym tygodniu po feriach odbędzie się nadzwyczajne zgromadzenie stowarzyszenia, na którym zostanie podjęta decyzja, co do dalszego jego funkcjonowania. Do tego czasu nie przedstawimy kandydata na dyrektora ani na prezesa. Na tym walnym najprawdopodobniej zarząd zostanie odwołany albo złoży rezygnację i wtedy rodzice zadecydują, kogo powołać do zarządu. Wtedy równocześnie wybiorą nowego dyrektora – wyjaśnił. Pyzik odniósł się także do zarzutów, które padły pod adresem byłej już dyrektor szkoły. – Panią Marzenę powołaliśmy w najlepszym interesie tej szkoły i naszych dzieci. Po dwóch latach podjęliśmy decyzję o jej odwołaniu, biorąc pod uwagę pojawiające się argumenty. Głównym z nich była obawa, że liczba dzieci w ciągu dwóch ostatnich lat zmniejszyła się z ok. 190 do ok. 150. To spowodowało, że zastanawiamy się, czy istnienie szkoły w takim kształcie dalej będzie miało sens. Dlatego zdecydowaliśmy się na tego typu zmiany. Nikt z nas nie powiedział nic o mobbingu. Członek zarządu widział, jak w emocjach być może jeden z nauczycieli coś takiego wyznał – oznajmił prezes stowarzyszenia.
Swoją wersję przebiegu spotkania przedstawiła mediom także dotychczasowa dyrektor szkoły Marzena Michalak-Piękna, która zaraz po zebraniu została otoczona grupą rozemocjonowanych uczniów, czekających na zakończenie burzliwej dyskusji na korytarzu. – Zarząd zaczął wymieniać argumenty, były krzyki, hałas. Szkoda, że uczniowie nie uczestniczyli w tym spotkaniu, bo ja nie mam nic do ukrycia. Zarzuty dotyczyły np. tego, że nie okleiłam autobusu reklamą szkoły, chociaż mam umowę i odparłam ich argumenty. Pani wicedyrektor wypowiedziała się na temat zarzutów dotyczących mobbingu, bo była świadkiem tej rozmowy. Wypowiedzieli się też rodzice, którzy są nauczycielami. Powiedzieli, że obowiązkiem dyrektora jest wchodzenie do klas i obserwacja nauczyciela. A oni powiedzieli, że to mobbing. Argumenty o mobbingu zarząd odpiera, bo nie ma dowodów – powiedziała odwołana dyrektor szkoły.
Dotychczasowa szefowa placówki w dalszym ciągu będzie prowadzić lekcje (kilka godzin w tygodniu). Zastanawia się, co zrobić zaczynającą krążyć opinią o mobbing. – Po 15 latach pracy jest mi przykro, bo widziałam, jak uczniowie reagują, jak oplakatowali szkołę. Nie wymagałam przecież tego. W życiu bym nie pomyślała, że oni będą protestować. Wręcz szukaliśmy sposobu, żeby ich przed tym powstrzymać, żeby przestali i poszli na lekcje. Boli mnie to, że informacja o rzekomym mobbingu przedostała się do mediów i obawiam się, czy nie przylgnie do mnie ta sprawa. Zastanawiam się, czy nie toczyć sprawy w dalszym kierunku, bo jest mi bardzo przykro. Na pewno będę rozmawiała na ten temat z moim prawnikiem – wyznała Marzena Michalak-Piękna.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz